- Mamy w Polsce ogromne zapotrzebowanie na długoterminową opiekę domową – informuje Małgorzata Zawirowska, przewodnicząca Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych we Włocławku. - Pacjent pozostaje w swoim środowisku domowym, doglądany jest przez rodzinę, opiekunów oraz przez pielęgniarkę z dużym doświadczeniem zawodowym. Pielęgniarka wykonuje zabiegi dedykowane domowej opiece długoterminowej. Uczy także opiekunów pacjenta i na dziś jest to najtańsza i najzdrowsza opieka, ponieważ pacjent nie przebywa w środowisku szpitalnym, gdzie narażony jest wzajemne zakażenia czy bakterie szpitalne.
Nie ma tu mowy o kosztach związanych z pobytem w szpitalu, a otrzymuje fachową opiekę długoterminową. Kolejki do takiej opieki są ogromne, ale wycena opieki od lat nie była podwyższana.
Koleżanki wykonujące tę pracę podkreślają potrzebę zmiany w jej finansowaniu. Duże ośrodki, zatrudniające po kilkanaście pielęgniarek, gdyby chciały płacić pielęgniarkom zgodnie z ustawowymi podwyżkami, to muszą dopłacać np. dziesięć tysięcy złotych z własnych środków. Jeżeli tak dalej będzie, to w całej Polsce opieka długoterminowa umrze śmiercią naturalną. Wtedy niezaopiekowani pacjenci prędzej czy później trafią do szpitala.
Podczas komisji zdrowia omawiana była także realizacja ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia. - Z mojej wiedzy wynika, że ustawowe podwyżki zostały wypłacone w szpitalach w Rypinie, Radziejowie, włocławskim Prof-Medzie, w szpitalu na Barskiej – wylicza Małgorzata Zawirowska, przewodnicząca Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych we Włocławku. - Jeszcze nie zostały zrealizowane w szpitalu powiatowym w Lipnie, w Aleksandrowie oraz we włocławskim wielospecjalistycznym szpitalu wojewódzkim. Trwają wokół tego rozmowy grupowe, związkowe oraz indywidualne z dyrektorami i prezesami placówek. Dyrektorzy twierdzą, że nie mają na to pieniędzy, a Ministerstwo Zdrowia, że są, bo procedury zostały na nowo wycenione we wszystkich placówkach od podstawowej opieki zdrowotnej po szpitale i długoterminówkę. Pielęgniarki i położne są zdesperowane Będą odchodzić z placówek, w których podwyżki nie zostaną uwzględnione. Pierwsze wypowiedzenia zostały już złożone. Pójdą tam, gdzie wypłacane są podwyżki.
Jak informuje Małgorzata Zawirowska, w szpitalu wojewódzkim we Włocławku na około 500 pielęgniarek problem dotyczy 115 osób. - Koleżanki są bardzo zdesperowane, szukają dla siebie alternatywy w innych miejscach. Przecież w studia pielęgniarskie, specjalizację zainwestowały swój czas, pieniądze, a teraz za to nie ma uznania, choć w czerwcu jeszcze było?! Do akredytacji, ISO potrzebne są dokumenty poświadczające wykształcenie pielęgniarek, a teraz nie mają one znaczenia? - pyta Małgorzata Zawirowska.
