Kamienni artyści od kilkudziesięciu lat stoją w alejkach parku Kochanowskiego. Nie wszyscy są wyraźnie „podpisani”, co bardzo irytuje bydgoszczan.
<!** Image 2 align=right alt="Image 73964" sub="Miłośnicy miasta chcieliby, żeby wirtuozów można było identyfikować po podpisie, a nie po wydatnym czole, tak jak prawdopodobnego Musorgskiego / Fot. Tadeusz Pawłowski">Galeria rzeźb światowej sławy twórców, tych najdłużej zasiedziałych w miejskim zieleńcu, liczy czternaście osób. Henryk Sienkiewicz według projektu prof. Stanisława Horno- - Popławskiego z 1968 roku patrzy na Państwowy Zespół Szkół Muzycznych, Moniuszko, ten od „Halki”, zerka na Filharmonię Pomorską, jest też Karol Kurpiński, ten od „Warszawianki”, który ma wgląd na to, co się dzieje w sali ćwiczeń Akademii Muzycznej. A pozostali?
- Od lat pytam, kto jest kto? - zwraca uwagę pan Edward, rdzenny bydgoszczanin. - Trzy lata temu monitowałem w ratuszu, żeby dokładnie podpisać, kto na konkretnym cokole stoi, no i dalej tego nie wiem. Skoro wyczyszczenie pomników nie poprawia jakości podpisu, to może lepiej zainwestować w mosiężne tabliczki? Bo pozostanie nam rozpoznawanie muzyków po wyglądzie. Z podręcznika do muzyki wiadomo, że Bach nosił perukę, a Musorgski miał bardzo wydatne czoło, ale łatwo go pomylić z Pendereckim.
<!** reklama>Baczewiczówna, Chopin, Paderewski, Dvorak, Wiłkomirska, Różycki - oni również stoją w dzielnicy muzycznej.
- Odebraliśmy niegdyś sygnały o zatartych podpisach na popiersiach - mówi Janusz Bordewicz, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska UM. - Poprosiłem wówczas firmę o oczyszczenie rzeźb, wyryte w blokach kamiennych nazwiska zabrudziły się, pokryły kurzem. Zlecenie zostało wykonane, niestety, nie przewiduje się, żeby wyryte nazwiska malować. Możliwe, że pomyślimy w przyszłości o tabliczkach, które ustawione obok będą informowały, kto przedstawiony jest na postumencie.
Dzielnica muzyczna była oczkiem w głowie dyrektora Filharmonii Pomorskiej, Andrzeja Szwalbego. - Postulował, żeby tę artystyczną część miasta nazwać Wiolinów, a miało to być połączenie Wilanowa z nazwą klucza wiolinowego. Planował stworzenie letniego parkowego audytorium koncertowego, chciał, żeby na powietrzu grała muzyka. W latach 70. wpadł również na pomysł, żeby stworzyć galerię pomników wirtuozów. I stworzył - wyjaśnia Jerzy Derenda, prezes Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy. - Zamierzał tu zrobić drugie Łazienki, marzył o zaludnieniu rzeźbami okolicy i to się udało. Nigdzie w Polsce nie ma takiego zagęszczenia postumentów i szkoda by było je zaniedbać. W ogródku Akademii Muzycznej stoi sobie na przykład Beethoven, ale nie wiadomo, że to on, bo nie ma stosownej informacji. Warto opisać dokładnie kamiennych panów i panie, dla siebie i dla turystów.