Mieszkańca Bydgoszczy spotkały szykany z powodu znalezienia się na billboardzie reklamowym wykonanym na zlecenie Urzędu Miasta.
<!** Image 2 alt="Image 161739" sub="Reklama tramwaju wisi, m.in., na rogu Dworcowej i Unii Lubelskiej Fot. Tymon Markowski">Janusz Pietraszewski odbierał złośliwe telefony i SMS-y, bo jego wizerunek znalazł się na planszy reklamującej miejską inwestycję - budowę linii tramwajowej do dworca PKP. Ponieważ jest jedyną osobą na plakacie, codziennie mogą go oglądać tysiące przechodniów. Mężczyzna wystąpił z pismem do prezydenta Bydgoszczy, żądając usunięcia swego wizerunku, ale ratusz dotąd w tej sprawie mu nie odpowiedział. Tymczasem prawnik radzi, by bydgoszczanin postarał się o odszkodowanie. - Nie wolno wykorzystywać czyjegoś wizerunku bez jego wiedzy i zgody. Stanowi to naruszenie dóbr osobistych - uważa mecenas Krzysztof Podstawski, bydgoski adwokat. - Nawet w przypadkach znanych osób takie sprawy kończyły się zasądzeniem odszkodowań, niewykluczone więc, że i w tym przypadku może być podobnie.
<!** reklama>Na początku listopada wyszła na jaw afera z plakatem wyborczym Konstantego Dombrowicza, na którym został umieszczony wizerunek mężczyzny, który bawi się na Wyspie Młyńskiej. Zażądał on usunięcia swej podobizny i odszkodowania. Sztab prezydenta miasta zamazał ciemną farbą wszystkie widoczne twarze na tym plakacie. W ubiegłym roku Urząd Marszałkowski zamówił reklamę biletu aglomeracyjnego, którą obklejono autobusy i tramwaje w Bydgoszczy. Na planszach rozpoznał się bydgoski student. Przez wiele miesięcy bezskutecznie zabiegał o usunięcie swego wizerunku z reklamy.