Obywatele Wietnamu, a także Bośni i Hercegowiny, Ukrainy i Włoch zdecydowali się na spotkanie, by dowiedzieć się więcej o możliwości przedłużenia abolicji na ich nielegalny pobyt w naszym kraju. Wielu z nich związanych jest z Bydgoszczą od lat, ale ciągle ma nieuregulowany status.
- Mam papiery do wypełnienia. W Bydgoszczy żyję z rodziną, z żoną i dziećmi. Dla mnie to bardzo ważne, żeby legalnie móc tu mieszkać. Moja żona jest Polką, dzieci doskonale mówią po polsku, pracuję w Bydgoszczy. Kiedyś miałem firmę, ale teraz nie mogę jej prowadzić. Takich osób z Wietnamu jak ja jest wiele - wcześniej z pobytem było różnie, ale skorzystaliśmy z abolicji i jesteśmy z niej bardzo zadowoleni - nie krył radości jeden z obywateli Wietnamu.
Największy problem - język
Na spotkaniu pojawiła się też wysłanniczka Polskiej Akcji Humanitarnej - organizacji, która od lat zajmuje się między innymi sprawami uchodźców.
- Mamy programy dla cudzoziemców i uczymy ich języka polskiego na różnych poziomach, uczymy także innych języków oraz dajemy możliwość przekwalifikowania się. Mamy też darmowego prawnika i doradcę zawodowego, którzy pomagają cudzoziemcom - mówi Sylwia Żulewska z Polskiej Akcji Humanitarnej w Toruniu. - Abolicja przyniosła dużo wniosków, ale nie aż tyle, ile się spodziewano. Część obcokrajowców nadal boi się ujawnić z obawy, że zostaną deportowani do swojej ojczyzny.
Jakie problemy napotykają w naszym kraju cudzoziemcy?
- Największą barierą jest język, jeśli tę barierę się przeskoczy, problemy są mniejsze - i z integracją, i z kulturą, ze znalezieniem pracy... Dlatego na naukę języka kładziemy największy nacisk. Na naszych zajęciach mamy ludzi z Meksyku, Kuby i z krajów Wschodu. Najtrudniej dotrzeć do pierwszych osób, jak to się uda, to ci pierwsi przekazują niezbędne informacje pocztą pantoflową dalej. Tak jest chociażby z Wietnamczykami.
Katarzyna Wesołowska, dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszcz, uważa, że abolicja pozwalająca zalegalizować pobyt cudzoziemcom jest potrzebna.
Muszą mieć na utrzymanie
- 51 osób objętych zostało abolicją w zeszłym roku, choć dokumenty złożyło więcej. Część z tych osób złożyła już nowe, aktualne wnioski. Służymy im pomocą, bo nie chcemy ich zdelegalizować ponownie. Muszą jednak spełnić wymogi ustawowe.
Wśród nich jest wymóg finansowy, który jest najbardziej dokuczliwy. - Studenci muszą pokazać, że na koncie w polskim banku mają 10 tysięcy złotych - to kwota na cały rok studiów. Inni muszą udowodnić, że posiadają środki do życia na kwotę nie mniejszą niż minimum socjalne, tak, by nie musieć korzystać z pomocy społecznej - tłumaczy Katarzyna Wesołowska. - Kiedyś był problem z nielegalnymi cudzoziemcami, bo rozpadł się ZSRR i pozostali tu nielegalnie chociażby Ormianie i Ukraińcy. Teraz, gdy wykażą minimum wysiłku, zalegalizują pobyt.