Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cena czyni cuda

Andrzej Suliński

<!** Image 2 align=none alt="Image 156105" sub="Kultura niektórych kierowców autobusów MPK pozostawia wiele do życzenia. Odjazdy sprzed nosa, czy odmowa sprzedania biletu to u nas normalka / Fot. Archiwum">Jakiś czas temu wybrałem się do miasta autobusem MPK. Pech chciał, że była to akurat sobota, a kiosk przy moim przystanku zamknięty. Ale że bilet teraz u kierowcy przecież można kupić, wyciągnąłem banknot 20-złotowy (bo drobniejszych nie miałem), śmiało wszedłem do autobusu i poprosiłem o dwa „normalne”. Kierowca spojrzał jednak na mnie podejrzliwie, po czym wydął wargi i rzekł: „Nie sprzedam biletu, bo nie mam drobnych”. Problem był o tyle poważniejszy, że pan kierowca miał przy kierownicy tacę z drobniakami i było tam tyle pieniędzy, że można było nie tylko mi resztę wydać, ale i pięciu kolejnym osobom, które po mnie przyjdą. Zwróciłem na to uwagę panu za kierownicą, ale ten tylko trzasnął mi przed nosem szybką w swoich drzwiach i ruszył. Chcąc nie chcąc musiałem więc pokonać kilka przystanków na gapę. Czułem się jak przestępca. Serce waliło mi jak szalone, ręce się trzęsły, a każdy pasażer wchodzący do autobusu wydawał mi się „kanarem”. Ale jakoś dojechałem na miejsce. Po 3-4 godzinach znów pojawiłem się na przystanku, by wrócić do domu. Nie robiłem w międzyczasie zakupów, nie wchodziłem do sklepów, więc znowu trzymałem w garści to nieszczęsne 20 złotych i znowu na przystanek podjechał ten sam... autobus. Znowu podszedłem do pana w szoferce i poprosiłem o dwa „normalne”, a kierowca spojrzał i wypalił: „No nie. Pan mi to robi specjalnie. Żadnego biletu panu nie sprzedam!”. Drobnych przy kierownicy miał jeszcze więcej niż poprzednio, więc i mnie krew zalała. Powiedziałem, że nie wyjdę, że nic mnie jego fochy nie obchodzą, bo mu się zwyczajnie nie chce drobnych liczyć i że to on mi robi na złość, a nie ja jemu. Autobus ruszył, a ja znowu poczułem się jak przestępca. Na drugim przystanku wysiadłem, bo mnie jednak sumienie gryzło i tych „kanarów” się bałem. Gdy się odwróciłem, zobaczyłem jak kierowca wyciągnął swój telefon komórkowy i... robił mi zdjęcie. Nie wiem, czy dlatego, że się zakochał, czy może chciał mnie sobie w swojej prywatnej galerii „osób nieobsługiwanych” powiesić, ale gdyby mu jednak to zdjęcie nieostre np. wyszło, to nie mam nic przeciwko temu, by sobie wyciął moją podobiznę. I jeszcze jedno. Jeśli kiedyś przypadkowo do jego autobusu znowu wsiądę i będę chciał kupić bilet, to znowu wręczę mu... 20 złotych. A co! Na złość!

<!** reklama>Złości nie kryją też właściciele straganów i budek na inowrocławskich targowiskach. Ludzie coraz rzadziej do nich już zaglądają, biznes idzie jak krew z nosa, żeby na ZUS co miesiąc wystarczyło, trzeba co pewien czas ceny podnosić, a to się klientom nie podoba. Bo targowisko zawsze było miejscem, gdzie można było na przykład cukier taniej niż gdzie indziej kupić. A dzisiaj? Dzisiaj handlarze z „Manhattanu” skoro świt biegną do pobliskiego „Carrefoura”, kupują go w promocji całymi zgrzewkami, a później - z odpowiednią już prowizją - oferują na swoich stolikach, zachwalając, że: „Taka cena to tylko u nich”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!