Bydgoszczanin skarży się na bałagan po imprezie dla wodniaków? Ratusz wyjaśnia

Zobacz wideo: Odkrywamy Bydgoszcz. Bartodzieje kiedyś i dziś:

Weekendowa impreza dla miłośników wody "Ster na Bydgoszcz" wzbudziła, jak zwykle, ogromne zainteresowanie mieszkańców. To z powodu licznych atrakcji, z których mieli okazję w tych dniach skorzystać. Niestety, nie obyło się bez problemów. Jeden z nich zgłosił nam pan Grzegorz z Bydgoszczy. Problem dotyczy Wyścigu Butelkowego, a raczej tego, co wydarzyło się po nim.

- Choć wyścig efektowny i na pewno jest sporą atrakcją, po jego zakończeniu butelkowe łódki stały się niepotrzebne i zostały wyrzucone do i wokół kontenera na śmieci przy Wyspie Młyńskiej - denerwuje się pan Grzegorz. Zarzuca władzom miasta nieekologiczne podejście do tematu.

O wyjaśnienia poprosiliśmy Martę Stachowiak, rzeczniczkę prezydenta Bydgoszczy. Zapytaliśmy też m.in. kto organizował łodzie i w jaki sposób po zakończeniu zawodów zostały zutylizowane. Jak tłumaczy, Wyścig Butelkowy to przede wszystkim zabawa i wyzwanie dla uczestników, którzy mając do dyspozycji te same materiały i tę samą ich ilość, projektują i samodzielnie budują łodzie, na których później się ścigają.

- Wątek ekologiczny, który "przemycamy" przy okazji Wyścigu jest dla nas ważny, bo ma niejako przy okazji zwrócić uwagę uczestników i kibiców na problem śmieci, ich segregacji oraz powtórnego wykorzystania. W tym duchu prowadzimy też od lat akcję #DrugieŻycieŚmieci, która pokazuje, co i jak można zrobić z przysłowiowych śmieci - opowiada Marta Stachowiak.

Jak dodaje, butelki pozyskiwane są na dwa sposoby: część startujących zespołów zostawia sobie łodzie z poprzednich Wyścigów i po drobnych naprawach czy modyfikacjach wykorzystuje je do ponownego startu. Część łodzi udaje się przechować i w następnych wyścigach startujące zespoły dostają te łodzie do rozbiórki i zbudowania kolejnej według własnych koncepcji. I w ten sposób niektóre łodzie a właściwie butelki są wykorzystane wielokrotnie. Kolejną część butelek - w znaczących ilościach - pomagają zbierać firmy, których pracownicy dostają wodę od pracodawcy. Co dzieje się z łodziami po Wyścigu?

- Niektóre zespoły zostawiają sobie łodzie na pamiątkę. Niektóre po to, żeby je wykorzystać w kolejnych Wyścigach. Z tych, które uda nam się przechować w ramach warsztatów i różnych projektów, w których uczestniczymy, budujemy różne instalacje, np. pufy i fotele do siedzenia, choinki, świnki skarbonki i wiele innych - mówi Marta Stachowiak. I dodaje: - Promujemy też cały czas naszą akcję #DrugieŻycieŚmieci, gdzie oprócz butelek używamy wiele innych, dostępnych dla każdego materiałów-śmieci. Łodzie, których nie jesteśmy w stanie przechować czy zagospodarować w inny sposób podlegają recyklingowi w firmie ProNatura.

Jak się okazało, nie był to jedyny problem związany z wodą. Inny z mieszkańców zgłosił nam, że niedługo przed startem Steru na Bydgoszcz Bydgoskie Centrum Sportu miało wydać rozporządzenie ograniczające możliwość korzystania ze slipu (wodowania) skuterów wodnych, znajdującego się na wysokości hali SISU Arena. Bydgoszczanin uważa, że to nieuzasadniona dyskryminacja części wodniaków oraz działanie niezgodne z prawem dostępu do wody, a ponadto dotyczy własności publicznej.

- Szczególnie bulwersujące jest to, że rozporządzenie zostało wydane krótko przed imprezą przywracającą miastu rzekę. Jednak decyzją Pana Dyrektora, nie wszystkim - dodaje bydgoszczanin.

Adam Soroko, dyrektor BCS poinformował, że decyzja o nieudostępnianiu slipu dla skuterów wodnych została podjęta znacznie wcześniej - od początku działania HSW Łucznicza (która uprzednio zarządzała slipem, o którym mowa). Jak wyjaśnia, było to spowodowane szeregiem skarg kierowanych w przeszłości ze strony innych użytkowników toru wodnego na niebezpieczeństwo spowodowane przez kierujących skuterami wodnymi.

- Slip, o którym mowa, znajduje się na terenie zarządzanym przez Bydgoskie Centrum Sportu i nie jest on urządzeniem ogólnodostępnym. Jego przeznaczeniem jest umożliwianie dogodnego dostępu do toru wodnego dla sprzętu bydgoskich klubów sportowych oraz osób korzystających ze sprzętu wodnego w rodzaju łódek, żaglówek itp. - zaznacza Adam Soroko.