Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszcz wita was jak Wars

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Kto pamięta, jak lato witało się charczącym z tanich, eltrowskich radyjek kolejowym przebojem Wałów Jagiellońskich, w którego refrenie Rudi Schuberth dynamicznie zachęca do konsumpcji w podróży: „Za ścianą Wars wita was...”? Milo się tę piosenkę wspomina, nieprawdaż?

<!** Image 2 align=none alt="Image 189625" sub="Przybysza przed dworcem wita obecnie góra piachu [Fot. Dariusz Bloch]"><!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw_powazny.jpg" >Kto pamięta, jak lato witało się charczącym z tanich, eltrowskich radyjek kolejowym przebojem Wałów Jagiellońskich, w którego refrenie Rudi Schuberth dynamicznie zachęca do konsumpcji w podróży: „Za ścianą Wars wita was...”? Milo się tę piosenkę wspomina, nieprawdaż?

Miło, bo kojarzy się z młodzieńczymi wyprawami na wakacje - wydarzeniami tak radosnymi, że nie byli ich w stanie popsuć nawet wymienieni w tekście piosenki konduktor pijany, dróżnicy śpiący w swych budkach, lecące przez okna butelki po wódkach czy wreszcie sam Wars, który już do śmierci będzie mi się kojarzył z gumowymi bułkami, przekładanymi podwiędłym serem i wyrobem kiełbasopodobnym, które to bułki warsmani wciskali piwoszom jako obowiązkową zakąskę.

<!** reklama>Wars, zdezelowane pociągi i brudne dworce stanęły mi przed oczami, gdy w środę zrobiłem sobie spacer wokół kloca z napisem „Bydgoszcz Główna”. Okolice tej fortecy PKP to ostatnio modny temat dziennikarskich wycieczek. Zwykle jednak zapuszczamy się tam, by sprawdzić postępy na budowie linii tramwajowej do dworca oraz drożności ulicy Dworcowej wraz z jej dopływami.

Ja natomiast poszedłem w to miejsce, by przekonać się, jakie bodźce wzrokowe będzie wkrótce odbierał wakacyjny turysta, który odwiedzi naszą metropolię jutra. Powie ktoś o mnie: „Czepia się, wstrętny malkontent”. Przecież budowa aż tętni i po prostu trzeba się uzbroić w cierpliwość. Dziś tam musi być piekło, by za rok powstał raj. Racja, lepsze piekło niż marazm. Symbolem marazmu był przez długie lata neon na szarej ścianie, pozdrawiający przybyszów coraz mniej widocznym napisem „Bydgoszcz wita”.

Niech się więc tam zmienia, niech dudni i turkoce. Można jednak trochę osłodzić gościom ów rozgardiasz, a nawet wykorzystać do malowania dobrego wizerunku miasta. Dlaczego nowy na dworcu ma zachodzić w głowę nad przyczynami budowlanej zawieruchy? Potrwa ona jeszcze około pół roku. To wystarczająco dużo czasu, by warto było tam na przykład ustawić duży reklamowy ekran LED i wyświetlać filmiki z etapów budowy, wizualizację trasy przyszłego tramwaju, efektownych przystanków oraz promocyjne widoczki z miasta. Niech przybysz ma świadomość, że tu idzie nowe, a nie pękła stara rura pod jezdnią.

Na temat (dez)organizacji życia wokół dworca napisał też do mnie pewien czytelnik „Expressu”: „Wiadomo, że w okolicy dramatycznie brakuje miejsc parkingowych. Dlaczego nie można ułatwić ludziom życia choć przez parę miesięcy i zezwolić na parkowanie na odcinkach wyłączonych z ruchu przez tory? Dowiedziałem się, że drogowcy, wykonując odcinek Królowej Jadwigi - Matejki, musieli zamontować docelowe oznakowanie i teraz odcinek ten jest pilnie strzeżony przez służby miejskie przed kierowcami. To samo dzieje się na odcinku do Sobieskiego”. Dodam, że jest to także utrapienie, które szkodzi wizerunkowi miasta. Nie da się spokojnie odwieźć gościa na dworzec ani go stamtąd odebrać. Dlaczego nie pójdzie się kierowcom na rękę? Mam na ten temat własną teorię.

Niedawno pewien bydgoski radny publicznie domagał się od drogowców, by jak najszybciej czyścili nowy bruk na Dworcowej z plam po silnikowym oleju. Struktura kamienia użytego do brukowania - dowodził radny - jest bowiem taka, że plama szybko nieusunięta, wiąże się z kamieniem i pozostaje na zawsze. Być może drogowcy zdecydowali się więc na rewolucyjną zmianę, przy której problem plam znika sam: nie będzie aut, zwłaszcza parkujących, to olej nie ubabrze bruku.

Bydgoszcz ma chyba jednak większy, rzec można: strukturalny problem z autopromocją. Przekonuje mnie do tej hipotezy kolejna obserwacja. Otóż od paru dobrych miesięcy nie można rozstrzygnąć tak banalnego dylematu, jak wybór „witacza”, którym kłanialibyśmy się przyjezdnym na rogatkach miasta. Podczas pierwszego podejścia do wyboru „witacza” skrytykowane i odrzucone zostały - moim zdaniem słusznie - wszystkie projekty graficzne, rekomendowane bodaj przez plastyka miejskiego.

Ogłoszono zatem otwarty konkurs na nowy projekt, w Internecie. Termin składania prac następnie przedłużono. Wreszcie przed tygodniem zebrało się profesjonalne jury, mające wybrać najlepszy projekt. I znowu fiasko. Znajomy juror, podpytywany przeze mnie o ocenę zgłoszonych prac, machnął tylko ręką i rzucił jedno słowo: „Żenada”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!