Jak pojedziesz z nami, to zobaczysz, że nie jestem żadną satanistyczną wersją Królewny Śnieżki - napisał do mnie znajomy. No to pojechałem.
<!** Image 2 align=right alt="Image 92267" sub="T2Wojtas i Darkpurity na rynku w Bolkowie, nad którym czuwa Jan Paweł II (w tle) / Zdjęcia: Tomasz Bielicki">Co tak naprawdę odróżnia „Castle Party” od innych polskich festiwali? Każdy może się tu dowolnie przebrać, bo nikogo to nie zdziwi. I nie chodzi o postawienie sobie irokeza czy wciągniecie skórzanych kowbojek na nogi. Bywa, że strój na „Castle Party” przygotowuje się miesiącami. Króluje czarny lateks, koronki oraz soczewki, które zmieniają kolor oczu. Pod tym względem panuje całkowita wolność. Czuć to na każdym kroku.
Klucz i tak nie pasuje
Syn pani Krystyny, u której wynajmujemy mieszkanie, chce po nas wyjechać na dworzec. Kiedy pytam Elizę, znajomą, z którą jadę do Bolkowa, czy nie wydaje się jej to dziwnie, mówi: - Mentalność tutejszych ludzi jest zupełnie inna. Zobaczysz. Minęły już czasy, gdy mieszkańców Bolkowa dziwili kolorowi przebierańcy. Zrozumieli, że ich obecność oznacza dodatkowy zastrzyk gotówki.
<!** reklama>Pani Krystyna wita mnie już w drzwiach. - Wie pan, byłam kiedyś z ciekawości pod zamkiem, aby zobaczyć co za impreza. Ale to nie dla mnie. Niech się młodzi bawią - mówi. - A może pan głodny? Obiadek przygotuję. Podje pan sobie. Klucz do drzwi dam, ale i tak nie pasuje. Niech pan zadzwoni, to mąż wstanie i otworzy. Proszę się nie krępować. Może być nawet bardzo późno w nocy. Za rok też pan przyjedzie?
Młodsza siostra Marylin Mansona
Do Bolkowa na Dolnym Śląsku zjeżdżają fani mrocznych dźwięków na największy w tej części Europy festiwal muzyki gotyckiej. Miasteczko ma nieco ponad 5 tys. mieszkańców. W czasie festiwalu jego życie koncentruje się w dwóch miejscach. Pierwsze to zamek, w którym przez trzy dni odbywają się koncerty. Drugie - rynek, gdzie obok pomnika Jana Pawła II dzień rozpoczyna rewia mody, a kończy fire show.
<!** Image 3 align=right alt="Image 92267" sub="Podczas „Castle Party” trumna w centrum miasta nie jest czymś niezwykłym">T2Wojtas właśnie wydepilował sobie nogi. Z makijażem, w szpilkach i w koronie przechadza się po rynku. Przypomina młodszą siostrę Marylin Mansona. Bez problemu daje sobie zrobić zdjęcie, a zaraz potem pyta, gdzie zostanie opublikowane. Prosi, aby koniecznie przesłać mu fotografie. Wszystkie zdjęcia wrzuci na swój blog. Pisze tam o imprezach, na których można się pojawić, aby... uścisnąć mu dłoń.
Idziemy w stronę zamku. U jego podnóża stoi karawan. „Tworzymy duet znanych tanatologów, oferujących organizację unikatowych ceremonii pogrzebowych, a także zaślubin w stylu gothic, czy przewozu Młodej Pary, solenizanta i gości karawanem „Cadillac” - czytam na ulotce, którą wciskają mi w rękę. W taki sposób reklamują się w Bolkowie prekursorzy gotyckiego nekrobiznesu.
Rozgrzewka na 10 igieł
Organizatorzy „Castle Party” dbają, aby podgrzewać atmosferę swojej imprezy. Już kilka miesięcy przed startem na stronie festiwalu można było przeczytać, że pierwszego dnia zobaczymy „performance, który na pewno poruszy. Mieszankę fetyszu, symbolizmu, psychodelii z przedstawianiem bólu jako formy katharsis”. I rzeczywiście było ostro.
<!** Image 4 align=right alt="Image 92267" >Trudno policzyć, ile razy ciało bohaterki przedstawienia zostało przekłute na scenie. Ręce, wargę, a także plecy, gdzie między łopatkami wbito około 10 lekarskich igieł. Choć krew, która się lała, była prawdziwa, dzień później autorki tego sadomasochistycznego spektaklu wygrzewały się radośnie w słońcu nieopodal rynku. - Takie imprezy są zawsze na rozgrzewkę - mówi Inc, który wspólnie z Darpurity przyjechał ze mną z Torunia.
Za 5 zł kupimy sobie na festiwalu żurek, a już za 12 zł długą kiełbasę z grilla. Piwo w cenie żurku ma zdecydowanie największe wzięcie, choć, co zaskakujące, pijanych osób podczas koncertów nie spotkałem. Co innego w centrum. Na zamku opaska na nadgarstek z kolcami to wydatek 25 zł. Czarny cylinder - 300 zł. Wielu z ciekawości przymierza, ale nikt nie decyduje się na zakup. Za drogo. W tle na scenie stroją gitary.
Trzynaste stulecie tylko tutaj
- Jak czarna orchidea więdniesz przed świtem po nocy pełnej mrocznych tańców. Gdy zanika pieśń, wzywasz nagie ciało do czerwonej kąpieli - śpiewa Petr Stepan z grupy XIII. Stoleti w piosence o Elżbiecie Batory. W refrenie ręce festiwalowiczów wystrzeliwują w górę. - Elizabeth, twoja krwawa droga jest grzechem w obliczu Boga. Elizabeth, pożądana jesteś i kochana!
„Castle Party” to jedyna impreza w Polsce, gdzie można usłyszeć tę czeską grupę. Jej popularność w naszym kraju to przede wszystkim zasługa Tomasza Beksińskiego, który lansował ją w swoich wieczornych audycjach. Śpiewają o komnatach starych zamczysk, wilkołakach, wampirach i wszelakich demonach. Wszystko to idealnie wkomponowuje się w klimat całego festiwalu.
Publiczność pod sceną słucha. Co ciekawe, nie ma tu jednak mowy o żadnym radosnym pogo pod sceną. Na większości koncertów siedzą lub stoją w milczeniu. Uważnie wyłapują każdy dźwięk. Porządku na imprezie pilnują ochroniarze. W mieście - tylko jeden radiowóz. Wystarczy. Miejscowi zapewniają, że to bezpieczny festiwal. Nie pamiętają, aby kiedykolwiek odbywały się tu jakieś burdy.
Poniedziałek godz. 6 rano. Po trzech dniach imprezy zajmujemy ze znajomymi ostatnie miejsca w pierwszym autobusie, który jedzie do Wrocławia. Większość osób już w cywilnych ciuchach i bez makijażu. Za kilka godzin na przystanku, jak co roku, zacznie się bezpardonowa walka o wejście.
- W poniedziałek po mieście snują się już tylko niedobitki z imprezy - twierdzi bolkowski kominiarz pan Janek. - Jak zjawy.
WARTO WIEDZIEĆ
Zgodnie z jedną z legend, w 1601 roku w Bolkowie pojawił się upiór. Tajemnicza bestia wdzierała się w nocy do domów, aby wypijać krew młodych kobiet. Zrozpaczeni mieszkańcy udali się do pana zamku po pomoc. Powołano specjalną komisję, która miała zbadać sprawę. Ustalono, że rok przed krwawymi wydarzeniami, przy zamkowym murze mieszkała zajmująca się czarami kobieta. Informacja doprowadziła do wydania pośmiertnego wyroku, rozkopania grobu i spalenia jego zawartości. Od tamtej pory w mieście zjawy nie widziano.