<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/krzysztoszek_wieslaw.jpg" >Bydgoscy kandydaci na posłów i senatorów zaczęli na potęgę śnić o potędze naszego miasta. Gdyby kampania wyborcza potrwała nieco dłużej, mieszkańcy Torunia mogliby się obawiać, że tuż po 9 października obudzą się w mieście, z którego ulotniła się większość instytucji, aby ponownie zmaterializować się w Bydgoszczy.
Konstanty Dombrowicz, kandydat na senatora, obiecuje na przykład swoim wyborcom, że jeśli tylko uda mu się zdobyć parlamentarny mandat, to dołoży starań, aby Urząd Marszałkowski został przeniesiony nad Brdę i wróciły do nas Wojewódzka Straż Pożarna, Urząd Celny i siedziba wojewódzkiego konserwatora zabytków. Naprawdę niewiele trzeba!
Wystarczy zagłosować na właściwego kandydata, który - gdyby tylko chciał chcieć - nawet toruński ratusz potrafiłby ustawić na bydgoskim Starym Rynku. Podejrzewam jednak, że cudu nie będzie.
<!** reklama>Sny - szczególnie te o potędze - spełniają się rzadko. Przekonał się o tym Andrzej Kobiak, kandydat Platformy Obywatelskiej na senatora, któremu przyśnił się tylko koncert Zbigniewa Wodeckiego w Bydgoszczy. Nic z tego nie wyszło, bo - jak twierdzi główny zainteresowany - ktoś bardzo zabiegał o to, żeby się tego ambitnego planu nie udało zrealizować. Pszczółki Mai w Bydgoszczy więc nie będzie, ale Urząd Marszałkowski... W snach wszystko przecież jest możliwe.
Tylko jak tu wierzyć w przedwyborcze obietnice, skoro kandydaci na parlamentarzystów nie potrafią nawet skłonić sympatycznego piosenkarza do przyjazdu do naszego potężnego miasta?