Bydgoszcz pomaga Ukrainie w nowym punkcie na Bocianowie. Wolontariusze dostarczą na Ukrainę karetkę

– Bardzo zależało nam na tym, aby otworzyć punkt jeszcze przed świętami, bo wiemy, że ludzie w Bydgoszczy nas szukają. Historia zatoczyła koło – rok temu też pierwszy punkt otwieraliśmy przed świętami Wielkiejnocy. Chcieliśmy, aby kobiety mogły przygotować jakiekolwiek potrawy – tłumaczy „Expressowi Bydgoskiemu” Joanna Czerska-Thomas, koordynatorka największego punktu pomocy uchodźcom w mieście.

W punkcie wsparcie mogą uzyskać przede wszystkim mamy z małymi dziećmi, które do Bydgoszczy dotarły w ostatnich 2-3 miesiącach. Zapotrzebowanie wciąż jest duże, bo nowych osób nie brakuje. Po Wielkanocy z Ukrainy dotrze autobus z ludźmi z okolic Sumy, terenu, który jest bombardowany.

– Jedna z naszych wolontariuszek jest z tego regionu. Dzwoniła do niej sąsiadka, która mówiła, że przyjedzie tym autobusem, bo tam nie da się już żyć. Pytała, co jest tu na miejscu, bo w transporcie jedna rodzina może maksymalnie zabrać jedną torbę z rzeczami – opowiada koordynatorka.

Ruch w punkcie widoczny już był w pierwszych dwóch dniach działania, choć z pewnością będzie większy. Nie do wszystkich dotarła jeszcze informacja o przeniesieniu punktu do budynku przy ul. Kościuszki. Początkowo wolontariusze planowali lokalizację przy ul. Fordońskiej, ale z uwagi na zbyt wysokie koszty rachunków, nie podpisali umowy. Z pomocą zgłosiła się do nich firma Gił, która udostępniła lokal na Bocianowie. Koszty nie są wysokie.

Punkt otwarty jest od poniedziałku do piątku. Dary przyjmowane są w godzinach 9-16, a można odbierać je od 10 do 12. Potrzeba jedzenia dla dzieci, pieluch (przede wszystkim 5 i 6), szczoteczek i past do zębów, kosmetyków, proszków do prania, pościeli, garnków, sztućców, pościeli, ręczników czy artykułów higienicznych. Pierwsze firmy i darczyńcy już dostarczyli towar, ale zapasy, po kilku tygodniach przerwy, trzeba będzie odbudować.

W punkcie pomocy przy ul. Gdańskiej, który działał blisko rok, pomoc otrzymało ponad 22 000 uchodźców. Grupa Bydgoszcz pomaga Ukrainie skupia się na wsparciu uchodźców, ale ich działania docierają także za wschodnia granicę. Wolontariusze gromadzą sprzęt, który przewożony jest na miejsce konfliktu.

– Za nami 14 transport – najmocniejszy i najdalszy, bo dojechaliśmy pod Bachmut. Spotkaliśmy się z 10 Brygadą Szturmową, walczącą na miejscu i polskimi medykami pod dowództwem Damiana Dudy. To grupa polskich wolontariuszy, która dzielnie wspomaga żołnierzy – opowiada organizatorka transportu, Justyna Gotowicz.

W busach podczas ostatniego transportu znalazły się łóżka polowe, materace, usg, stabilizatory, sprzęt medyczny itp. Częściowo towar trafił do szpitali w Kramatorsku. Za każdym razem bydgoszczanie wracają z Ukrainy w większym składzie. – Teraz jechała z nami mama z dwójką dziewczynek, jedna z nich ma zespół Downa. Fantastyczne dziecko, trochę się obawialiśmy, jak zniesie tak trudną i długą podróż, ale była cudowna – mówi wolontariuszka.

Wolontariusze nie spoczywają na laurach i chwilę po powrocie planują kolejną ekspadę. Termin to czerwiec. Piętnasty wyjazd, po wielu „tematycznych” transportach, znów będzie miał wyjątkowy charakter.

– Dostaliśmy karetkę – cuda się zdarzają. To chyba najpiękniejszy prezent, jaki w życiu dostałam. Karetka będzie tuningowana – już zgłosiła się firma, która zrobi kamuflaż. Potrzebujemy jeszcze defibrylatora i ssaka – to prośba, z którą zwracamy się do ludzi dobrej woli. Chcemy, aby w czerwcu karetka trafiła na front, w ręce polskich medyków – wyjaśnia Justyna Gotowicz.

Bydgoszczanie na miejsce nie ruszą „tylko” z karetką. Na Ukrainę pojadą dwa busy, w których znów ma znaleźć się przede wszystkim sprzęt medyczny.

Zobacz wideo: Miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego w Bydgoszczy