Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszcz niechętnie zabiera wraki aut i sprząta wysypiska. Potem ma kłopoty z windykacją długów

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
Spalony wrak samochodu stoi na parkingu na Wzgórzu Wolności i zabiera miejsce. Trwa ustalanie jego właściciela.
Spalony wrak samochodu stoi na parkingu na Wzgórzu Wolności i zabiera miejsce. Trwa ustalanie jego właściciela. Tomasz Czachorowski
Bydgoski samorząd wyjątkowo niechętnie korzysta z prawa do robienia porządku z wysypiskami czy samowolami budowlanymi, bo potem są kłopoty z odzyskaniem pieniędzy. Wyjątkiem są wraki samochodów, choć i z tym bywa bardzo różnie.

Zobacz wideo: Tak znika wiadukt w Bydgoszczy

W teorii wszystko jest proste. W przypadku kłopotów ratusza z wyegzekwowaniem jakiegoś obowiązku - np. uprzątnięciem hałdy śmieci, rozebraniem samowoli budowlanej czy zburzeniem zagrażającej życiu ludzi ruiny przez sprawców tych czynów - samorząd może wykorzystać instytucję tzw. wykonania zastępczego. Taką możliwość daje art. 480 Kodeksu cywilnego. Po decyzji sądu gmina sama pokrywa koszty działań - np. usunięcia wysypiska - a potem dochodzi zwrotu należności od sprawcy.

W praktyce samorządy boją się wykonania zastępczego jak diabeł święconej wody. Pierwszy powód to wydanie pieniędzy z budżetu gminy bez gwarancji ich odzyskania, drugi - skomplikowane nieraz podziały własnościowe czy przypadki losowe, które szybkie odzyskanie kasy skutecznie uniemożliwiają.

Tak jest np. z od lat z grożącą zawaleniem kamienicą przy ul. Zygmunta Augusta w Bydgoszczy.

- Staraliśmy się ustalić właścicieli, niestety w księdze wieczystej ostatni wpis jest bodajże z początku minionego wieku w języku niemieckim - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik bydgoskiej straży miejskiej, na której barki rozwiązywanie takich spraw najczęściej spada.

Może posprzątamy stary Zachem?

Jednym z zupełnie nierealnych pomysłów pewnego bydgoskiego radnego była propozycja, żeby miasto zaangażowało się w trybie wykonania zastępczego w... usunięcie skażenia gleby po składowiskach niebezpiecznych odpadów na terenie dawnych Zakładów Chemicznych Zachem!

Pomijając już idące w olbrzymie miliony koszty, które musiałaby na wstępie pokryć Bydgoszcz, decyzji nie podjęto także dlatego, że - mówiąc krótko - nie jest to sprawa miasta.

- Prezydent Miasta Bydgoszczy jako organ egzekucyjny zobowiązany zostałby do zastosowania środka egzekucyjnego w postaci wykonania zastępczego w przypadku niewykonania przez zobowiązanego decyzji nakazującej usunięcie odpadów z miejsca nieprzeznaczonego do ich składowania lub magazynowania - wyjaśnia Maria Wasiak, zastępca prezydenta Bydgoszczy. - Prezydent nie wydał takiej decyzji z uwagi na brak możliwości zastosowania tego przepisu oraz toczone przez inne organy postępowania.

Czekamy na sąd

Teoretycznie wszystko wskazuje na to, że wykonanie zastępcze można przeprowadzić przy usuwaniu zwałów odpadów na ul. Oświęcimskiej. Jest tam prawie wszystko - wszystko: od ciągnika rolniczego, przez przyczepy, po opony, worki i kubły na śmieci. W latach 2015-2019 strażnicy skierowali do sądu trzy wnioski o ukaranie właściciela śmieci. Jedno z tych postępowań zakończyło się pouczeniem, drugie - grzywną w wysokości 500 złotych, a trzecie jeszcze się nie skończyło. Ratusz decyzji jednak nie podjął, bo czeka na efekty postępowania sądowego. A śmieci już niemal tarasują drogę.

- W związku z nierzetelnym wykonywaniem umowy na transport i odbiór odpadów komunalnych przez jednego z wykonawców, miasto zleciło w 2020r. 8231 wykonania zastępcze, zaś w 2021r. - w okresie styczeń-luty 2021r. - 3004 wykonania zastępcze - informuje Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta Bydgoszczy. - Wszystkie koszty związane z realizacją usługi wyniosły ok. 600 tys. zł i zostały potrącone z wynagrodzenia wykonawcy. Były to działania interwencyjne, niezbędne do zapewnienia należytego porządku oraz zapobieganiu zagrożenia epidemiologicznego w związku z czasem pandemii na terenie trzech sektorów miasta.

Wraki trzymają poziom

Teoretycznie wykonanie zastępcze mogłoby być batem na właścicieli wraków aut, którzy nierzadko porzucają ruiny na kółkach na coraz potrzebniejszych miejscach parkingowych. - Prawo tutaj nie do końca jest jednoznaczne - zastrzega Arkadiusz Bereszyński, rzecznik strażników. - Mowa bowiem o "pojeździe pozostawionym bez tablic rejestracyjnych lub pojeździe, którego stan wskazuje na to, że nie jest używany". W praktyce to strażnik musi decydować, czy jakiś samochód jest wrakiem, czy nie jest, i czy go odholować, czy też nie.

Wrak czeka na parkingu przez pół roku, potem - nieodebrany - przechodzi na własność gminy, która często nie bardzo wie, co z gratem zrobić, a o szybkim odzyskaniu pieniędzy trudno już nawet myśleć. A tych przez pół roku może się trochę uzbierać, bo to nie tylko koszty holowania, ale i postoju na parkingu - ponad 20 zł za dobę.

W Bydgoszczy ściąganie wraków z dróg publicznych idzie powoli i nie osiąga specjalnie wysokiego poziomu. Przez cały 2019 rok zabrano ich zaledwie 29, przez I półrocze pandemicznego 2020 - 21, a w tym - 33.

Porzucone setkami znikają

Inne miasta, jak się wydaje, na dobre zabrały się za pacyfikowanie porzuconych aut.

Od początku roku do końca września z poznańskich ulic zniknęło blisko 700 nieużywanych samochodów. Dzięki pracy strażników miejskich 529 z nich usunęli sami właściciele. Pozostałe 164 wraki zostały zabrane na wniosek zarządcy drogi. Poznański magistrat wskazał, że „auta porzucone przez właścicieli zajmują cenne miejsca postojowe oraz szpecą otoczenie".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo