https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszcz małej prędkości

Jarosław Reszka
Tydzień minął od czasu, gdy „Express” opublikował artykuł, w którym alarmowaliśmy, że trasa pociągów XXI wieku, pozwalająca w dwie godziny przenieść się znad morza na Górny Śląsk czy Małopolskę i jeszcze szybciej z Mazowsza do Wielkopolski czy Dolnego Śląska, ominie Bydgoszcz.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw.jpg" >Tydzień minął od czasu, gdy „Express” opublikował artykuł, w którym alarmowaliśmy, że trasa pociągów XXI wieku, pozwalająca w dwie godziny przenieść się znad morza na Górny Śląsk czy Małopolskę i jeszcze szybciej z Mazowsza do Wielkopolski czy Dolnego Śląska, ominie Bydgoszcz. Tak w każdym razie wynika z planów, które PKP Polskie Linie Kolejowe zarekomendują zespołowi  międzyresortowemu. Jeśli nic się nie zmieni, to na szybką podróż ze stacji Bydgoszcz Główna poczekamy minimum do 2025 r.

Nie zdradziliśmy żadnego sekretu. Studia nad koleją dużych prędkości trwają od miesięcy i warszawskie media regularnie puszczają na ten temat jakieś nowinki - ostatnio na przykład o przebiegu tzw. linii Y, czyli z Warszawy przez Łódź do Poznania i Wrocławia. A jednak urzędnicy z Kujawsko-Pomorskiego, podobnie jak nasi politycy, budzą się z letargu dopiero, gdy wstrząsną nimi lokalni dziennikarze.<!** reklama>

Jeszcze mam w uszach fanfary, które przed wyborami towarzyszyły konferencjom, indywidualnym i zespołowym, na których kandydaci zapewniali, że będą ze wszystkich sił walczyć o utworzenie metropolii bydgoskiej. Był to chyba najbardziej niekontrowersyjny element kampanii. Kto sądził inaczej, nabrał przed wyborami wody w usta, zaś wśród przysięgających na sztandar metropolii bydgoskiej znaleźli się i ludzie z PiS (z tych, którzy ostatecznie znaleźli się w nowym Sejmie, m.in. Tomasz Latos), i z SLD (m.in. Anna Bańkowska), i z PO (m.in. Teresa Piotrowska), a także wielu polityków PJN oraz największy przegrany w wyborach do Senatu z okręgu bydgoskiego - Roman Jasiakiewicz, który bodaj najgłośniej uderzał w metropolitarną nutę.

Bój został stoczony. Zwycięzcy odpoczywają i sycą się triumfem, pokonani w ukryciu liżą rany. Tym chyba tylko można tłumaczyć brak zdecydowanej reakcji nowych parlamentarzystów (z wyjątkiem wczorajszego wystąpienia posła Latosa - patrz: strona 8) i starych wyjadaczy samorządowych na kolejny plan, który spycha Bydgoszcz na cywilizacyjny margines.

Poza 12 kilometrami ze Stryszka do Białych Błot, Bydgoszcz nie ma i długo mieć nie będzie w pobliżu żadnej drogi ekspresowej. Po otwarciu przed paroma dniami kolejnego, kończącego się pod Toruniem, odcinka autostrady A1, niektórzy dziennikarze próbowali zachęcić bydgoszczan, zwłaszcza mieszkających w południowych dzielnicach, by spróbowali jazdy do Trójmiasta nie przez Świecie, ale „10" pod Toruń i stamtąd, całym gotowym już fragmentem A1, pod Gdańsk. Kto jednak zna drogi i umie liczyć, wie, że takie rozwiązanie to pod każdym względem absurd - do Gdańska via Toruń musi się jechać i drożej, i dłużej.

W ostatnich dniach rozeszła się też wieść o zmianie zasad budowy dróg lokalnych, tak zwanych schetynówek. Nie wiem, czy muszą one odcierpieć za „niesłuszną" nazwę - w każdym razie finansowanie ich budowy, dotychczas w proporcji: połowa kosztów - samorząd, połowa - skarb państwa, zmienia się na 70:30, oczywiście na niekorzyść samorządu. Obawiam się, że w większości regionów oznaczać to będzie koniec pieśni, bo zadłużone samorządy 70-procentowego finansowania nie przełkną.

Spore długi ma także, jak powszechnie wiadomo, gmina Bydgoszcz. Dlatego jej urzędnicy chłodno przyjęli koncepcję marszałka województwa, który zrezygnował z zamierzeń przedłużenia linii kolejowej do bydgoskiego portu lotniczego, a chce w zamian dofinansować budowę i rozbudowę stacji pomiędzy Toruniem a Bydgoszczą. Obawę budzi nie tylko pytanie, czy to będą głównie stacje w pobliżu Bydgoszczy, czy też w pobliżu Torunia. Równie ważne jest wyliczenie, ile Bydgoszcz będzie musiała do tej inwestycji dołożyć.

Najważniejsze dla nas decyzje w sprawie kolei dużej prędkości zapadną prawdopodobnie za kilka miesięcy. Lobbing Bydgoszczy w celu podłączenia jej do sieci na razie wygląda mizernie - sprowadza się do obietnicy marszałka i wojewody, że będą organizowali spotkania PKP z reprezentantami Bydgoszczy i regionu. Kolejne ważne pytanie brzmi: kto w z naszych sąsiadów w regionie ma interes, by kruszyć kopię z Warszawą w obronie Bydgoszczy? Toruń, Grudziądz i Włocławek mają już (lub mieć będą za rok) A1 i są na trasie budowy kolei dużych prędkości. A z Inowrocławia tyle samo jedzie się do Bydgoszczy co do Torunia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Andrzej Adamski
Czy Pan Redaktor wstydzi się swego tekstu, w którym oczernił Boguckiego, a przede wszystkim dał świadectwo nierzetelnego dziennikarstwa?
s
stolica z A1
Cieszy mnie w tej sprawie tylko jedno , a mianowicie : tu nie bedzie rywalizacji miedzy toruniem , a bydgoszcza , tylko miedzy grudziadzem , kwidzynem , a miastem nad Brda :)
TORUN szybka kolej ma w kieszeni , bo czy ona bedzie biegla po prawej stronie wisly czy po lewej , o torun zahaczy :)
~for~~
Nikt z W-wy tylko urzędnicy Marszałka z Torunia wymuszają przebieg trasy K.D.P. z pominięciem Bydgoszczy[zobacz]Rozwój wojewódzkiej sieci komunikacyjnej według Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu na str.11 zakłada przebieg kolei dużych prędkości przez Toruń, a omijając Bydgoszcz.Do Bydgoszczy z Torunia dochodzi linia ,,szybkiego tramwaju zwanego BiT" o prędkości do 120 km/h. Kolei dużych prędkości w Polsce to 300 km/h.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski