Bydgoskie lotnisko, podobnie jak inne małe porty w kraju, jest zadłużone i musi korzystać z dotacji publicznych.
- Lotniska, które obsługują rocznie do 700 tysięcy pasażerów, mogą korzystać z pomocy publicznej przez 10 lat od rozpoczęcia tzw. okresu przejściowego. Dla bydgoskiego portu rozpoczął się on w kwietniu 2014 roku - tłumaczyła radnym Małgorzata Mike-Gęsicka, dyrektor Departamentu Nadzoru Właścicielskiego, Transportu i Cyfryzacji Urzędu Marszałkowskiego. - Musimy porozumieć się w sprawie pokrywania straty - dodała.
Lotnisko nie upadnie, ale co z nazwą portu?
Także prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski podkreślał, że zadłużenie lotniska nie jest niczym nadzwyczajnym i nie można z tego powodu podważać sensu jego istnienia.- Cieszy mnie, że wszyscy widzą potrzebę funkcjonowania lotniska. Jest potrzebne, choć kosztowne. Nie dyskutujemy, czy kosztowne są drogi, nowe linie kolejowe, czy warto dotować komunikację miejską lub połączenia kolejowe. Po prostu to robimy, tak samo powinno być z lotniskiem - przekonywał prezydent.
W trójkę zasypią dziurę
Choć wczoraj oprócz deklaracji nie padły wiążące postanowienia, wszystko wskazuje na to, że w życie wejdzie rozwiązanie autorstwa marszałka Piotra Całbeckiego.
Samorząd Województwa będzie posiadał 53 proc. akcji portu, Bydgoszcz - 30 proc., a Toruń - 17 proc. W takim stopniu samorządy dołożą do budżetu PLB.
- Port dla mieszkańców Torunia jest ważny. Pokazaliśmy to wiele lat temu rezygnując z budowy własnego lotniska - mówił Michał Zaleski, prezydent Torunia. Choć nie powiedział tego głośno, możemy się spodziewać, że w zamian za przejęcie części zobowiązań, będzie domagał się rozszerzenia nazwy lotniska o Toruń.
- Patrząc na to, że w ciągu 20 lat Bydgoszcz dołożyła do portu 60 mln zł, nie mogliśmy się zgodzić, aby Toruń wszedł do nazwy za drobne 5 mln - przypominał Rafał Bruski. Zobowiązał Bydgoszcz do pokrycia 30 proc. strat. - Finansujemy ten deficyt, ale mamy z tego korzyści. Bez lotniska nie ma biznesu, a także wielkich imprez sportowych i kulturalnych - stwierdził.
Będzie coraz drożej
Radni dopytywali, jak władze i właściciele lotniska zamierzają zmniejszyć koszty.
Prezes Tomasz Moraczewski nie miał dobrych informacji.
- Brakuje pieniędzy narozwój siatki połączeń. A koszty operacyjne będą rosły. Mamy 200 pracowników, od nowego roku wchodzi nowa najniższa krajowa, kończą się umowy śmieciowe. Mamy także rozbudowaną infrastrukturę, a koszty jej utrzymania rosną. Będziemy się jednak starali trzymać wydatki wryzach - zapewnił prezes PLB.
MON nie chce płacić
W sesji wziął także udział pułkownik Dariusz Ryczkowski, dyrektor Departamentu Infrastruktury w MON. Zdradził, że resort obrony otrzymał od lotniska wezwanie do zapłaty za jego użytkowanie. - Chodzi o dość dużą kwotę. Uzyskałem zapewnienie odprezesa portu, że jest to wezwanie przedsądowe. PLB planuje podążać taką drogą, ale nie na takie rzeczy jesteśmy przygotowani - komentował sprawę roszczeń. Zapewnił, że MON zamierza jednak wspomóc lotnisko. - Jest ważne dla wojska. To jednak lotnisko cywilne ichcemy, aby tak pozostało. Możemy stworzyć takie warunki, aby bydgoski port mógł skorzystać zdotacji dla firm ważnych dla obronności kraju. - mówił płk Ryczkowski. - Jeśli nie będzie działało w Bydgoszczy lotnisko cywilne, to stworzymy lotnisko wojskowe - dodał.
Prezydent Rafał Bruski ripostował. - Samodzielne zarządzanie lotniskiem przez wojsko byłoby znacznie droższe od kwot, o które w tej chwili się ubiegamy - zauważył.
