Bydgoski skarb z katedry do podziału? Kontrowersyjny pomysł dyrektora Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy

Tak wygląda nowy park iluminacji w bydgoskim Myślęcinku

Bydgoski skarb - ogólnopolską rewelację - odkrył Robert Grochowski, archeolog, 2 stycznia 2018 w trakcie badań w katedrze bydgoskiej św. Marcina i Mikołaja, półtora metra od południowej ściany prezbiterium, na wysokości drzwi zakrystii. Było tam prawie poł tysiąca złotych monet z mennic europejskich, a nawet z Azji i Afryki. Wśród nich są dukaty polskie, Anglii, Danii, Szwecji, Hiszpanii i najliczniejsze – Niderlandów Północnych. Skarb bydgoski to też precjoza: ozdobne aplikacje naszywane na odzież, pierścionki, złote obrączki, dwa srebrne medaliony...

Skarb decyzją Sambora Gawińskiego, wojewódzkiego konserwatora zabytków, był po odkryciu eksponowany w Muzeum Okręgowym w Bydgoszczy. Ekspozycję w tym tygodniu planowo zamknięto, zapowiadając, że skarb będzie można oglądać w nowym roku już w nowej aranżacji.

O nowym pomyśle na ekspozycję MOB na razie milczy, ale podczas jednego ze spotkań ze środowiskiem Wacław Kuczma, dyrektor muzeum wspomniał o... podzieleniu skarbu. Miałby być eksponowany w dwóch różnych miejscach - monety przy ul. Mennica, a precjoza w wyremontowanym obiekcie przy Gdańskiej. Pomysł ten wywołuje komentarze znawców, niekoniecznie pozytywne.

- Pomysł podzielenia skarbu jest dość zaskakujący i niespotykany. Nie słyszałem, żeby ktokolwiek dzielił skarb podczas eksponowania go. Tego się po prostu nie praktykuje, bo w ten sposób pomniejsza się wartość poznawczą i historyczną - komentuje prowadzący Pracownię Archeologiczno-Konserwatorską w Bydgoszczy Wojciech Siwiak, archeolog, członek Polskiego Towarzystwa Numizmatycznego Oddział Bydgoszcz.

O ile podział skarbu pozostaje w sferze domysłów, o tyle nowa struktura muzeum jest już faktem. Mając pod nosem bydgoski skarb, będący dyrektorem od sierpnia ub. roku Wacław Kuczma zlikwidował dział numizmatyki, zniżając jego wagę do poziomu pracowni podlegającej pod dział "historia".

- Wszystkim nam zależy na powiększaniu roli Muzeum Okręgowego, które ma kapitalne zbiory, choćby obrazów Leona Wyczółkowskiego, mamy D.A.G... Tymczasem wydaje się, że jest, jak jest... - mówi Jarosław Wenderlich, szef klubu radnych PiS.

Na razie nie doczekaliśmy się odpowiedzi na nasze pytania ze strony dyrektora muzeum. Wacława Kuczmy do końca tygodnia nie ma w pracy.

Wenderlich zadał Rafałowi Bruskiemu, prezydentowi Bydgoszczy, szereg pytań dotyczących zmian w MOB. Chodziło m.in. o informacje o fali odejść pracowników po nastaniu nowego dyrektora. - Odpowiedzi prezydenta się nie doczekałem, dostałem tylko wyliczenia od dyrektora muzeum z porównaniami zatrudnienia w poprzednich latach... - komentuje Jarosław Wenderlich. - Gdybyśmy mieli jako opozycja członka w radzie społecznej muzeum, a mieliśmy zainteresowanych, np. Grażynę Szabelską, wiedzielibyśmy więcej na temat tego, co dzieje się w placówce.

- Nie zaobserwowano "nagłych" odejść z pracy. Od czasu objęcia stanowiska przeze mnie nie miało miejsce zwolnienie z przyczyn niezależnych od pracownika - zapewnia w odpowiedzi na interpelacje radnego Wacław Kuczma, podkreślając, że decyzje o odejściu pracowników są powodowane niskimi zarobkami.