"Szramka" miał zeznawać dzisiaj w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy. Nie stawił się jednak. Była to już kolejna nieobecność na rozprawie świadka mającego status "koronnego". Już wcześniej za niestawiennictwo na październikowej rozprawie Dariusz S. został ukarany nakazem zapłaty 3 tysięcy zł.
- W sytuacji, kiedy kara pieniężna nie odnosi skutku, nakaz aresztowania wydaje się jedynym skutecznym posunięciem mającym na celu doprowadzenie świadka na salę rozpraw - mówi sędzia Włodzimierz Hilla, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Bydgoszczy. - I nie ma w tym nic niedozwolonego, ani wyjątkowego.
Nawet - jak zapewnia rzecznik - w sytuacji, kiedy Dariusz S. jest świadkiem koronnym.
- To świadek jawny, jego dane nie są tajne. Jest po prostu bardziej pilnowany - dodaje sędzia Hilla.
Czytaj także: Krwawy tydzień w Bygoszczy
Problem w tym, że właśnie owo pilnowanie najwyraźniej nie odniosło skutku. Z informacji, do których dotarła Gazeta Pomorska, wynika, że S. zerwał kontakt z zarządem ochrony świadka koronnego Centralnego Biura Śledczego Policji.
"Szramka", wcześniej związany z grupą przestępczą bydgoskiego bossa Henryka L. "Lewatywy", uzyskał status świadka koronnego w 2006 roku. Wtedy to powstał pierwszy akt oskarżenia w sprawie o zabójstwo Piotra Karpowicza, naczelnika oddziału likwidacji szkód w bydgoskim PZU. Zeznania złożone przez Dariusza S. były jednymi z najważniejszych w tej sprawie.
W procesie obok "Lewatywy" oskarżony jest między innymi Tomasz Gąsiorek, były właściciel autoryzowanej stacji obsługi Mercedesa w Brzozie pod Bydgoszczą. Na ławę oskarżonych trafili też ludzie Henryka L.: Adam S. „Smoła”, Tomasz Z. i Krzysztof B. Według oskarżyciela Gąsiorek „w nieustalonym czasie od grudnia 1998 do stycznia 1999 roku” zlecił zabójstwo ubezpieczyciela. Miał to być odwet za uniemożliwianie dilerowi wyłudzania odszkodowań na sfingowane kradzieże aut.