Bydgoska Spółdzielnia Mieszkaniowa, kontynuatorka Beamten Wohnungsverein, liczy sobie 125 lat!

BSM należy do najstarszych spółdzielni w Polsce. Jej prawną poprzedniczką była założona 13 czerwca 1890 roku w Bydgoszczy przez niemieckich urzędników kolejowych spółka ”Beamten - Wohnungsverein” GmbH. Celem tej spółdzielni było zbiorowe zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych.

ZOBACZ:125 lat Bydgoskiej Spółdzielni Mieszkaniowej [ZDJĘCIA]
[break]
28 pierwszych domów

W okresie poprzedzającym wybuch I wojny światowej BW zbudowało 33 kamienice, głównie w centrum Bydgoszczy. Spośród nich w obecnych zasobach spółdzielni pozostaje 28 budynków, pięć pozostałych przekazano miastu.

Po wojnie, po przejęciu majątku z rąk niemieckich, w czerwcu 1925 roku spółdzielnia została na nowo zarejestrowana pod nazwą Towarzystwo Mieszkaniowe Spółdzielnia z o.o. Nazwę „Bydgoska Spółdzielnia Mieszkaniowa” przyjęto dopiero w 1949 roku, w złym dla spółdzielczości okresie, kiedy łapę na całych zasobach położyło państwo i ono było jedynym decydentem.

Na Błonie, na Błonie...

Ruch spółdzielczy zaczął się odradzać dopiero po październikowym przełomie. W 1959 roku rozpoczęto budowę kolejnych spółdzielczych domów przy ul. Jackowskiego, a na początku lat 60. ruszyła budowa wielkiego osiedla - Błonia. To tam BSM wybudowała m.in. znany w mieście wieżowiec przy ulicy Okrzei 2 z 239 mieszkaniami (tzw. mrówkowiec) - w owym czasie największy budynek w woj. bydgoskim i charakterystyczny 15-klatkowy budynek przy ulicy Waryńskiego 51 (tzw. falowiec).

Pod koniec lat 60. Bydgoska Spółdzielnia Mieszkaniowa zaczęła stawiać bloki na Szwederowie, a w 1993 roku z tego osiedla wydzielono kolejne - Górzyskowo.

Liczy się credo

- Tak dostojny jubileusz jest dla nas źródłem satysfakcji z dotychczasowych osiągnięć, ale jednocześnie to brzemię odpowiedzialności, które zobowiązuje do dalszej ciężkiej pracy - powiedział nam prezes zarządu BSM, Tadeusz Stańczak. - Chcemy jak najlepiej zaspokajać potrzeby mieszkańców, dlatego kładziemy nacisk na utrzymywanie stałych kontaktów z mieszkańcami, powołaliśmy samorządy poszczególnych nieruchomości. Staramy się nieustannie przekładać na język praktyki zapis w statucie spółdzielni, pochodzący z 1924 roku, iż mamy działać „dla dobra wszystkich członków ze starannością sumiennego kupca”. Chciałbym, aby te słowa stały się naszym credo, każdego dnia obecnym w naszym działaniu.

Czwartkowe spotkanie w „Orionie” mieszkańców bloków BSM, znajdujących się w Śródmieściu i na Górzyskowie, było już ostatnią z czterech tego typu imprez, zorganizowanych z okazji rocznicy. Ma to być symboliczna klamra, gdyż właśnie Górzyskowo jest najmłodszym i najmniejszym osiedlem w zasobach spółdzielni (znajduje się tam 41 budynków na ogólną liczbę 246 w zasobach BSM).

Historia zatoczyła koło?

- Dziś czasy dla spółdzielczości są takie sobie - uważa prezes Stańczak. - Padały już głosy i to ze strony obozu rządowego, że czas spółdzielni mieszkaniowych minął. Na szczęście pomysły na likwidację spółdzielczości, na powoływanie wyłącznie wspólnot mieszkaniowych, gdzieś ugrzęzły - mówi prezes.

- W moim najgłębszym przekonaniu możliwość działania w oparciu o wspólny majątek daje o wiele więcej niż gdyby każdy sam miał sobie rzepkę skrobać. Możliwość gospodarowania wyższymi sumami ułatwia rozwiązywanie bieżących spraw mieszkańców. Zachowanie formy spółdzielczości stawia przed nami na przyszłość bardzo dobre perspektywy. Jestem zdania, że historia w pewien sposób zatoczyła w tej kwestii koło. Kiedy powstawała niemiecka BW, czasy było w pewnym sensie podobne do obecnych. I wówczas, i dziś, w spółdzielczym działaniu na plan pierwszy wysuwa się możliwość zaoferowania pomocy najbardziej potrzebującym - stwierdza prezes Stańczak.