List z opisem zdarzenia i podziękowaniami wpłynął do komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy.
Starsze małżeństwo z województwa mazowieckiego uczestniczyło w spływie rzeką Brdą. Krytyczna sytuacja wydarzyła się 16 sierpnia między miejscowościami Gołąbek a tucholskim Rudzkim Mostem, gdy silny nurt przyparł kajak do leżącego drzewa, przewrócił i zatopił wraz z całym sprzętem biwakowym. Małżonkowie znaleźli się w wodzie.
- Zanim dopłynęliśmy w to miejsce, od wywrotki musiało minąć około pół godziny, bo to małżeństwo wypłynęło z Gołąbka pół godziny przed nami. Oboje państwo siedzieli na leżącym na wodzie drzewie, byli mokrzy, a starsza pani miała już z powodu zimna sine usta. Trzeba im było szybko pomóc – relacjonuje nam aspirant Dominika Radka-Jędrkiewicz, która na co dzień pracuje w Wydziale Postępowań Administracyjnych Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Wtedy zaś spędzała wolny od służby czas z rodziną na spływie kajakowym. Na kajaku była z 6-letnią córeczką Julią, w drugim kajaku płynął jej mąż Grzegorz Jędrkiewicz wraz z 10-letnią córką Amelią.
Pani Dominika zadziałała modelowo - natychmiast skontaktowała się z numerem alarmowym 112, podając miejsce zdarzenia. Na pomoc ruszyli strażacy z pobliskiej Tucholi...
Zanim dotarli strażacy...
- Słyszeliśmy sygnały alarmowe, ale strażaków nie było widać. Dopiero gdy oznaczyłam miejsce w telefonie pinezką, ratownicy zlokalizowali nas i zwodowali ponton motorowy. Zanim jednak dopłynęli, trzeba było działać - małżonkom kazaliśmy uczepić się naszych kajaków i tak pomogliśmy im dotrzeć do brzegu. Udało nam się także wydostać spod drzewa i odwrócić ich kajak. Choć cała sytuacja była stresująca, nasze dzieci były cały czas spokojne – kontynuuje pani Dominika.
To też może Cię zainteresować
Ostatecznie ofiary wywrotki znalazły się na pokładzie strażackiego pontonu, którym odtransportowano ich (wraz z kajakiem) do przystani w Wymysłowie. Tam czekał na nich cały zespół strażacki. Wszystko skończyło się dobrze.
Pani Dominika i jej rodzina spłynęli do Rudzkiego Mostu (to dzielnica Tucholi), gdzie założyli sobie biwak. W ogóle spływ rozpoczęli wraz z grupą przyjaciół pod zaporą w Mylofie i cały spływ zajął im dwa dni. Cała grupa płynęła do osady Gołąbek i tam się rozstała – część kajakarzy musiała szybciej dotrzeć do Tucholi, bo mieli tam do odebrania naprawiony materac. Dlatego w akcji ratunkowej poniżej Gołąbka uczestniczyła tylko rodzina pani Dominiki (nikt inny akurat Brdą nie płynął).

To usportowiona rodzina
Nie był to pierwszy spływ kajakowy rodziny dzielnej policjantki i nie pierwsza wyprawa turystyczna.
- Jesteśmy usportowioną rodziną. Mąż jest nauczycielem w-f i wychowuje dzieci z niepełnosprawnością intelektualną. Wszyscy jeździmy na rowerach, na rolkach, pływamy na deskach SUP, zimą uprawiamy narciarstwo – opowiada nam policjantka.
Kieruje się maksymą „Pomagamy i chronimy”
Nadkom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy mówi nam, że maksyma, którą asp. Dominka Radka-Jędrkiewicz kieruje się od lat, brzmi „Pomagamy i chronimy”.
Nie świadczy o tym tylko opisana przez funkcjonariuszkę sytuacja. To wiele działań, które podejmuje od 15 lat, będąc między innymi wolontariuszką w Olimpiadach Specjalnych województwa kujawsko-pomorskiego - oddział bydgoski „Tacy Sami”. Od trzech lat jest też społecznym kuratorem sądowym dla rodzin, nieletnich i osób uzależnionych od alkoholu. W ostatnich latach sędziuje w wojewódzkim konkursie udzielania pierwszej pomocy dla osób z niepełnosprawnością intelektualną. Natomiast w codziennej służbie wykazuje się starannością wykonywanych zadań.
