MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Broń się przed naciągaczami!

Włodzimierz Szczepański
Po naszych artykułach o nieuczciwym instalatorze kuchenek gazowych do redakcji zgłosiło się kilka kolejnych oszukanych osób.

Po naszych artykułach o nieuczciwym instalatorze kuchenek gazowych do redakcji zgłosiło się kilka kolejnych oszukanych osób.

Pani Krystyna jest jedną z czterech oszukanych mieszkanek bloku przy ul. Gałczyńskiego. Nie może sobie wybaczyć braku czujności. Oszust pojawil się pod koniec ubiegłego roku. - Powołał się na gazownię. To było tuż po przeglądzie instalacji gazowej. Stwierdził, że trzeba wymienić urządzenia na nowe z lepszymi zabezpieczeniami - mówi pani Krystyna.

<!** reklama>

Zaskoczona została tempem wymiany. Gdy zgodziła się na nią, mężczyzna wykonał telefon i w drzwiach stanęła ekipa z nowym urządzeniem. Zdemontowali starą kuchenkę i podłączyli nową.

- Nie miałam pieniędzy przy sobie. Pojechali więc ze mną do banku i tam dałam im pieniądze. Kuchenka kosztowała więcej niż w markecie - mówi pani Krystyna, która nie dostała gwarancji na nowe urządzenie. W domu zaczęła się zastanawiać nad sytuacją. - Poczułam się oszukana. Nie zgłosiłam się na policję, bo podpisałam oświadczenie, że kuchenka montowana jest na moje żądanie. Pogodziłam się ze stratą. Co mogłam zrobić? Nic - mówi bezsilna.

Naciągacze są bardzo przekonujący. Znajoma pani Krystyny, która wcześniej ostrzegała ją przed gazowymi oszustami, sama też dała im się nabrać.

- Po co nam ta szarpanina? Jesteśmy już starzy i schorowani. Przez oszustów straciliśmy dużo zdrowia, więc kazałam mężowi zapłacić - mówi pani Daniela, kolejna oszukana. Małżonkowie zadzwonili do banku z prośbą o rozłożenie należności za kuchenkę na raty.

- Nie wierzymy, że możemy coś zrobić. Po prostu nas oszukali. Ciężko się z tym pogodzić, ale chcemy mieć święty spokój. Zapłaciłem im 1300 złotych - dodaje mąż pani Danieli.

Jednak nie wszyscy pogodzili się ze stratą. Renata Wika postanowiła zmusić naciągaczy do wycofania się z transakcji. - Kosztowało mnie to masę telefonów i nerwów, ale kuchenkę zabrali - mówi kobieta, której matka stała się ofiarą instalatorów. Starsza kobieta mieszka na Błoniu. Tłumaczyła, że nie stać jej na nową kuchenkę, ale dla naciągacza nie był to problem. Zapewnił, że załatwi tani kredyt na kuchenkę. Później okazało się, że matka pani Renaty musi spłacić ponad 2,5 tys. złotych. Wtedy jej córka postanowiła działać.

W Internecie wyszukała podobne sprawy i tak trafiła do prokuratury w Zielonej Górze, gdzie śledczy podał jej nazwę banku, który udzielał kredytów w podobnych sytuacjach. Trop okazał się fałszywy, ale przynajmniej wiedziała, co dalej robić.

- Gdy tylko otrzymałam z banku blankiety ratalne, napisałam, że odstępuję od transakcji. W dokumentach była nazwa firmy, która zainstalowała kuchenkę. Do niej wysłałam podobne pismo - mówi pani Renata, która poinformowała też instalatorów, że o nieuczciwej transakcji zawiadomiła prokuraturę.

W końcu otrzymała telefon od gazowników, że bank odstąpił od transakcji i urządzenie zostanie zabrane. Nauczona złym doświadczeniem pani Renata domagała się zaświadczenia, że bank rzeczywiście odstąpił od kredytowania. Żądała też poświadczenia, że monter jest przysłany przez firmę. Poprosiła też pracownika gazowi, aby sprawdził montera. Okazało się, że nie miał przy sobie, żadnych dokumentów, poświadczających uprawnienia do wykonywania usług gazowniczych.

- Osobom, które znajdą się w podobnych opałach, radzę działać natychmiast. Mamy 10 dni na odstąpienia od transakcji i to od momentu, gdy dostaniemy na przykład dokumenty o spłacie kredytu - radzi Renata Wika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!