https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bomba roszczeń tyka w Strasburgu

Przemysław Łuczak
Dlaczego Polska powinna w końcu rozliczyć się z dawnymi właścicielami?

Rozmowa z JANEM WYROWIŃSKIM, senatorem Platformy Obywatelskiej

Dlaczego Polska powinna w końcu rozliczyć się z dawnymi właścicielami?

<!** Image 2 align=right alt="Image 84364" sub="Fot. Adam Zakrzewski">Reprywatyzacyjna bomba cały czas tyka w trybunale w Strasburgu. Znajduje się tam kilkadziesiąt wniosków tych, którzy uznali, że Rzeczpospolita jest im coś winna za skutki tego, co wydarzyło się po roku 1945, a co w skrócie nazywa się nacjonalizacją. Państwo jest im winne określoną sumę pieniędzy z tytułu straty majątku i korzyści, które by mieli, gdyby nim dysponowali. Jedna z tych spraw jest już bliska finału i jeśli zapadnie pierwszy wyrok, jak sądzę niekorzystny dla Polski, to wkrótce pojawią się następne. Są też osoby, które w latach 40. i 50. zostały pozbawione majątku niezgodnie z ustawami nacjonalizacyjnymi. Była na przykład zasada, że nacjonalizacji podlegają tartaki, które mają cztery traki, ale zdarzało się, że nacjonalizowano i mniejsze tartaki. Ich byli właściciele, na gruncie polskiego prawa, uzyskują teraz żywą gotówkę z budżetu. Są to kwoty rzędu nawet kilku milionów złotych, średnia wynosi około półtora miliona złotych. Tego rodzaju spraw jest w sądach co najmniej kilka tysięcy. Kilkaset z nich zakończyło się pomyślnie dla dawnych właścicieli.

Ustawa będzie więc korzystniejsza dla państwa?

W projektach ustaw reprywatyzacyjnych, które pojawiały się po 1989 roku, zakładano, że z chwilą wejścia w życie, wszystkie roszczenia będą rozstrzygane na zasadach w nich zapisanych. Ale negatywne skutki braku takiej ustawy dotyczą nie tylko budżetu. Są także problemy z prywatyzacją fabryk czy innych nieruchomości tylko dlatego, że nie udało się zaspokoić roszczeń byłych właścicieli.

Rząd chce zaproponować za utracony majątek rekompensaty w wysokości 15-20 procent ich wartości. Tymczasem dawni właściciele mówią o 50 procentach.

Polska jest ostatnim krajem, poza Białorusią, który jeszcze nie uporał się z tym problemem. Węgrzy i Czesi załatwili to na początku lat 90. Polska też mogła to zrobić, bo były przygotowane projekty ustaw, ale zabrakło woli politycznej. Obecnie właściciele wiedzą, że nie mają szans na uzyskanie rekompensaty za utracone majątki i korzyści w takiej wysokości, która by im w pełni odpowiadała, a państwo wie, że powinno w miarę godziwie zrekompensować ich straty. Są dwie opcje - dajemy mało, ale szybko, albo dajemy więcej, ale powoli. Można sobie wyobrazić, że właściciele dostaną nawet 50 procent, ale potrwa to nawet do 20 lat.

<!** reklama>Odszkodowania mają być wypłacane dawnym właścicielom bez względu na ich narodowość, wyjąwszy Niemców, którzy utracili swoje majątki w wyniku II wojny światowej. Niemcy jednak nie rezygnują...

Niektóre z dawnych projektów ustaw reprywatyzacyjnych były bardzo zaawansowane. Jeden był już nawet uchwalony i wymagał tylko podpisu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Prezydent zawetował jednak, ponieważ ograniczono grupę osób, które mogły się ubiegać o zwrot majątków wyłącznie do tych, którzy w dniu wejścia w życie ustawy byli obywatelami polskimi. Teraz proponujemy, żeby prawo do zwrotu miały te osoby, które miały obywatelstwo polskie w momencie utraty majątku. To wyklucza Niemców, którzy utracili mienie po II wojnie światowej, bo byli wtedy obywatelami III Rzeszy. Natomiast nowe przepisy mogą dotyczyć Niemców, którzy w tamtym czasie mieli obywatelstwo polskie, ale jest to - jak sądzę - niewielka grupa.

Rząd zapowiada prywatyzację reszty majątku, pozostającego wciąż w ręku państwa.

W zaawansowaniu prywatyzacji z lidera staliśmy się outsiderem wśród państw postkomunistycznych. Obecnie tempo prywatyzacji w dwóch państwach, które ostatnio przystąpiły do Unii, czyli Rumunii i Bułgarii, jest znacznie szybsze niż w Polsce. Również wielkość PKB wytwarzanego w sektorze publicznym jest największa w Polsce. Państwa jako właściciela w gospodarce powinno być jak najmniej. Powinno ono zawiadywać jedynie tymi sektorami, na przykład paliwowym, które są ważne strategicznie. Istnieją mechanizmy, które umożliwią państwu utrzymywać wpływ na gospodarkę bez konieczności bycia właścicielem.

Jaka będzie przyszłość polskich szpitali?

Mamy do czynienia z ogromnym nieporozumieniem w tej sprawie, stworzonym przez polityków, głównie opozycyjnych. W obecnej strukturze większość zakładów opieki zdrowotnej, czyli szpitali i przychodni, funkcjonuje nie ponosząc odpowiedzialności za efekty. Stąd duża łatwość popadania w długi. Natomiast w spółce działającej według zasad Kodeksu handlowego, ci, którzy robią długi, ponoszą tego konsekwencje. W tej chwili mamy do czynienia bodaj z ostatnią próbą oddłużenia szpitali i stworzenia systemu, który nie będzie generował długów, tylko karał upadłością za ich powstanie. Wierzę, że to będzie ostatnie oddłużenie. Szpital w Chełmży jest spółką i dobrze sobie radzi. Posłużę się także przykładem toruńskich przychodni. Nikt o tym nie mówi, ale one już od dawna są w prywatnych rękach i nie ma jakoś narzekań na ich funkcjonowanie.

Czy media publiczne powinny być sprywatyzowane?

Najważniejszą sprawą jest odcięcie pępowiny łączącej media publiczne ze światem polityki. Droga umożliwiająca politykom decydowanie o tym, kto rządzi publicznym radiem i telewizją, powinna być raz na zawsze zamknięta. Można by więc spróbować przenieść do Polski rozwiązania choćby z angielskiej BBC.

Teczka osobowa

Jan Wyrowiński, senator Platformy Obywatelskiej

  • Przewodniczący Koła PO w Toruniu. Zastępca przewodniczącego Senackiej Komisji Spraw Unii Europejskiej, członek Komisji Praw Człowieka i Praworządności. Poseł I, II, III i V kadencji Sejmu. W latach 2001-2005 był stałym ekspertem Sejmowej Komisji Skarbu Państwa. Uczestniczył w opracowywaniu wszystkich dotychczasowych projektów ustawy reprywatyzacyjnej.
  • Hobby: czytanie książek - literatura polska i literatura faktu, zbieranie widoków starego Torunia.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski