Komu marszałek płaci najwięcej? Medykom. Rekordzistą jest prof. Waldemar Halota, dyrektor szpitala obserwacyjno-zakaźnego w Bydgoszczy, który w zeszłym roku zarobił 648 tysięcy złotych.
<!** Image 2 align=right alt="Image 124061" sub="Profesor Waldemar Halota zdecydowanie przewyższa zarobkami innych medyków. Fot. Archiwum">Z samego stosunku pracy (zarządzanie i leczenie) profesor otrzymał 485 tys. 541 zł. Do tego doszły jeszcze umowy o dzieło, publikacje etc. W ten sposób znany medyk po raz kolejny zarobił nieporównywalnie więcej niż wszyscy inni dyrektorzy placówek podległych marszałkowi województwa. Halota ma duży dom (600 tys. zł), mieszkanie (700 tys.), działkę rekreacyjną z domem (250 tys.), lokal użytkowy (80 tys.) i grunty rolne warte 1,5 mln zł. W garażu stoją cztery auta: opel vectra, vw golf, jeep i kupione w zeszłym roku porsche cayenne. Profesor nie spłaca żadnych kredytów.
Jest więc Waldemar Halota i... długa przerwa. Elżbieta Strawińska, także dyrektorka szpitala obserwacyjno-zakaźnego, ale w Toruniu, zarobiła 138 tys. zł. Drugim co do wysokości dochodem za ub.r. pochwalić się może senator Zbigniew Pawłowicz (PO), dyr. Centrum Onkologii w Bydgoszczy. Za zarządzanie i leczenie dostał 200 tys. zł, z wojskowego biura emerytalnego - 65 tys., resztę - z innych źródeł. Razem: 275 tys. zł.
<!** reklama>Na miejscu trzecim plasuje się Mirosława Polaszewska-Muszyńska, dyr. Bydgoskiego Centrum Diabetologii i Endokrynologii, z łącznym zarobkiem 219,5 tys. zł. Warto zaznaczyć, że ponad 95 tys. zł zarobiła dzięki umowom o dzieło i prawom autorskim.
<!** Image 3 align=right alt="Image 124061" sub="Zbigniew Pawłowicz, dyrektor Centrum Onkologii w Bydgoszczy wiele mu nie ustępuje Fot. Archiwum">Jak na tym tle wypadają toruńscy medycy? Najmocniej świeci Stanisław Byczkowski, szef Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy: zarobił 210 tys. zł. Gonią go Henryk Wróbel, kierujący toruńskim pogotowiem (razem 187,6 tys. zł) i Lech Grodzki, szef Wojewódzkiego Ośrodka Terapii Uzależnień i Współuzależnionych (184,3 tys. zł). Tradycyjnie dobry rok miał też Kazimierz Bryndal, szef Centrum Stomatologii w Toruniu - razem z wysoką emeryturą (52,3 tys. zł) skasował 156,2 tys. zł.
Kto może się równać z medykami? Ci, którym nie tylko sowicie płaci marszałek, ale którzy jeszcze potrafią sobie dorobić. Przykładem Kazimierz Chojnacki, dyr. Zarządu Dróg Wojewódzkich w Bydgoszczy. Za dyrektorowanie dostał 94,1 tys. zł. Więcej przyniosły mu inne zlecenia. Razem: 210,9 tys. zł. Jego zastępca Wojciech Klatecki też sobie dorabia, np. świadcząc pracę dla Zarządu Dróg Powiatowych w Aleksandrowie Kujawskim, Urzędu Gminy Waganiec czy władz Piotrkowa Kujawskiego.
Zarabiają w kilku miejscach i inni, bo jak już pisaliśmy, marszałek Piotr Całbecki (PO) przymyka na to oko. Szef uzdrowiska w Inowrocławiu handluje z żoną, dyrektor bydgoskiego Biziela czas dzieli między szpital, indywidualną praktykę i spółkę VIVAMED. Przykładów jest więcej.
Od finansowej elity odstają raczej szefowie placówek edukacyjnych i kulturalnych. Ale są wyjątki. Maciej Figas, dyr. bydgoskiej Opery Nova, zarobił 166 tys. zł, a Teresa Szymorowska, szefowa Książnicy Miejskiej w Toruniu - 115 tys. Oświadczenie Jadwigi Oleradzkiej, dyr. Teatru im. Wilama Horzycy, jest niedostępne.
Nie narzekają szefowie WORD-ów. Wszyscy (Toruń, Bydgoszcz, Włocławek) rocznie kasują po ok. 100 tys. zł.
PS Wszystkie sumy brutto.