Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Barbarzyńska twarz wyzwolicieli

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Nadejście Armii Czerwonej w mroźne zimowe dni 1945 roku oznaczało dla mieszkańców Kujaw i Pomorza przede wszystkim zakończenie niemieckiej okupacji. Ludzie radowali się, bo nie nie mieli pojęcia, co oznacza obecność Sowietów.

Nadejście Armii Czerwonej w mroźne zimowe dni 1945 roku oznaczało dla mieszkańców Kujaw i Pomorza przede wszystkim zakończenie niemieckiej okupacji. Ludzie radowali się, bo nie nie mieli pojęcia, co oznacza obecność Sowietów.

<!** Image 2 align=right alt="Image 107982" sub="W wielu rejonach Polski dowództwo Armii Czerwonej dbało o to, by wśród jednostek wkraczających do miast znajdowały się oddziały polskie. Na zdjęciu: specjalna defilada wojsk polskich w styczniu 1945 roku w Warszawie. / Fot: Archiwum">W niektórych miastach od kilkunastu, w innych od kilku lat nie świętuje się kolejnej rocznicy „wyzwolenia” w 1945 roku. Albo tę datę pomija się milczeniem, albo też określa na przykład rocznicą „zakończenia walk o ... (wpisać właściwą nazwę)”. Taka formuła umożliwia zarówno władzom miast, jak i kombatantom z różnych frontów i opcji politycznych, wspólne składanie kwiatów na grobach ofiar wojny, a także poległych żołnierzy Armii Czerwonej i nawet... niemieckich. Udział w uroczystościach kombatantów z Wehrmachtu, który jeszcze kilka lat temu budził odruch sprzeciwu, dziś przestaje wzniecać emocje.

Nadal trwa też „porządkowanie” oficjalnych zapisów historycznych. Jedną z charakterystycznych cech PRL-owskiej propagandy było swobodne żonglowanie faktami w celach czysto propagandowych. Tak było, m.in., w przypadku daty wyzwolenia Bydgoszczy.

<!** reklama>Zdobycie Bydgoszczy ogłoszono oficjalnie 24 stycznia 1945 roku. W rzeczywistości jednak tego dnia udało się przeprawić przez Brdę od południa i zająć przyczółek na jej lewym brzegu. Na północy Bydgoszczy Niemcy utrzymali się jeszcze przez całe trzy dni.

Katedra na celowniku

Jedno z najbardziej spektakularnych zdarzeń miało miejsce w Gnieźnie. Armia Czerwona wyparła stamtąd Niemców już 21 stycznia 1945 roku. Pierwsze oddziały czerwonoarmistów, witane na ogół z sympatią, ruszyły w dalszą pogoń za uchodzącymi hitlerowcami. Za pierwszą falą zwycięskiej armii nadciągnęła następna. Dwa dni po wygnaniu Niemców na rynek zajechały cztery sowieckie czołgi. Dwa z nich wycelowały lufy w stronę katedry i rozpoczęły ostrzał świątyni. Spłonęły obie kopuły wież i cały dach katedry. Atak na świątynię był szokiem dla mieszkańców Gniezna. Jej odbudowę odwlekano przez wiele lat, jakby chcąc utrwalić w pamięci barbarzyński czyn wyzwolicieli.

<!** Image 3 align=left alt="Image 107982" sub="Teatr Miejski w Bydgoszczy (jeden z najbardziej charakterystycznych budynków) - spalili Rosjanie / Fot. W. Kałdowski">Mieszkańcy Bydgoszczy do dziś obwiniają czerwonoarmistów za utratę jednego z najpiękniejszych budynków w mieście - teatru nad Brdą. Gmach został częściowo zniszczony już 24 stycznia. Niemcy bronili się zaciekle w budynku teatralnym, Polacy użyli granatników. W efekcie teatr częściowo spłonął. Dzieła zniszczenia dopełnili jednak żołnierze radzieccy, którzy w styczniową noc rozpalili ognisko na scenie, aby się ogrzać. 28 stycznia rano, gdy rozniosła się po mieście wieść o pożarze, dla wielu bydgoszczan był to kubeł zimnej wody na rozpalone odzyskaniem wolności głowy. Miejsce euforii zajęły początkowo nieufność, a potem żal i złość.

Zniewolenie przyszło później

Z drugiej strony nie sposób zgodzić się z innego rodzaju skrajną opinią: z coraz częściej spotykanym określeniem, że rok 1945 dla Polski oznaczał wyłącznie zmianę okupanta.

Nie można przyrównywać okupacji hitlerowskiej do następującego po niej bezpośrednio okresu tzw. „realnego socjalizmu”. Dopiero pod koniec lat 40. możemy mówić o „okupacji radzieckiej”. Wcześniej mogły działać umiarkowane partie opozycyjne, dysponujące swoją prasą, Kościół był pełnoprawnym uczestnikiem życia publicznego, a pierwsze wybory odbyły się na prawie demokratycznych zasadach (ich sfałszowanie to już odrębna rzecz). Zniewolenie przyszło później. Zaraz po wojnie - przynajmniej w naszym regionie - przeważała radość z końca okupacji. Była, rzecz jasna, niepewność co do przyszłości, ale ona nie dominowała. W przeciwnym razie trudno by było o entuzjazm, z jakim przystąpiono do odbudowy kraju. Tutaj raczej nie rozumiano słów ostatniego komendanta Armii Krajowej, gen. Leopolda Okulickiego, który w styczniu 1945 roku stwierdził, że sytuację polityczną w Polsce należy określić jako nową okupację.

Pamiętać też musimy, że nastroje antyniemieckie były na Kujawach i Pomorzu bardzo silne, dużo silniejsze niż antyrosyjskie. Nasz region, w swej większej części, w czasie okupacji był częścią Niemiec ze wszystkimi tego konsekwencjami - przymusową pracą, deportacjami i prześladowaniami wszystkich przejawów polskości. Nic więc dziwnego, że pozbycie się Niemców dla mieszkańców Torunia, Bydgoszczy, Grudziądza i innych kujawsko-pomorskich miast było najważniejsze. Rychło okazało się, że nie dla wszystkich z korzyścią...

Tak wywozili Rosjanie...

Masowe deportacje ludności cywilnej prowadzono na terenie całej Europy środkowej i wschodniej zajmowanej przez wojska sowieckie. Z radzieckich zestawień wynika, że z dawnych ziemi II Rzeczypospolitej oraz położonych między Bugiem i Wisłą deportowano w głąb ZSRR około 170 tysięcy cywilów, głównie Niemców i Polaków.

Według szczegółowych ustaleń dla poszczególnych jednostek administracyjnych ówczesnego woj. pomorskiego, wywieziono z jego terenu do ZSRR co najmniej 15 317 Polaków. Ponad 2 tys. z nich nigdy już tu nie wróciło.

W latach 1945-1948 trwało także zorganizowane okradanie kraju. Przykładowym działaniem sowieckiej komisji demontażowej było opracowanie w kwietniu 1945 roku dla województwa pomorskiego listy 66 dużych przedsiębiorstw, które miały być w całości wywiezione do ZSRR, w tym aż 30 z Bydgoszczy. Spis obejmował też 250 statków i berlinek z flotylli Kanału Bydgoskiego.

Spośród dużych miast Pomorza i Kujaw, na największą skalę mienie przemysłowe wywożono z wielkich zakładów w Grudziądzu. Dodatkowo, zaraz po zdobyciu miasta (od 9 do 12 marca 1945 roku), na rozkaz komendanta wojennego pułkownika Frołowa, usunięto ludność z centrum i rabowano również dobytek mieszkańców.

Mienie przemysłowe wywożono też z Torunia, m.in., całkowicie zdemontowano wyposażenie ogromnych młynów, wywołując w mieście problemy aprowizacyjne, gdyż nie było gdzie przerabiać zboża. Do ZSRR wywieziono również największe toruńskie przedsiębiorstwo, czyli Zakłady Mechaniczne „Union” z ul. Balonowej.

Sowiecki bandytyzm

W sporządzonym wiosną 1946 roku memoriale „Wolności i niezawisłości” do ONZ przypomniano niektóre problemy związane z przestępczością żołnierzy radzieckich, tak podczas trwania działań wojennych, jak i po ich zakończeniu: „Żołnierze ACz pojedynczo i zbiorowo dopuszczali się w stosunku do ludności polskiej najokrutniejszych mordów, rabunków i masowych gwałtów, nawet na dziesięcioletnich dziewczętach polskich, bez żadnej ochrony prawnej czy faktycznej dla tejże ludności. Dla przykładu podajemy, że na terenie trzech powiatów - brodnickiego, lubawskiego i grudziądzkiego - w ciągu jednego miesiąca żołnierze Armii Czerwonej dokonali 208 napadów, w których zamordowali 51 Polaków, zgwałcili 115 kobiet, podpalili 20 zabudowań, uprowadzili 543 sztuki bydła i świń (w czasie od 1 IX do 20 IX 1945)”.

Jeszcze wiele miesięcy po zakończeniu wojny bandytyzm utrzymywał się na zastraszającym poziomie. Jak ustalił prof. Mirosław Golon z UMK, w Toruniu w sierpniu 1945 roku na około 400 zarejestrowanych przestępstw, żołnierze radzieccy popełnili aż 236.

<!** Image 4 align=right alt="Image 107982" >Armia Czerwona wkroczyła na ziemie polskie nie po to, by wyzwalać

Prof. dr hab. Aleksander Lasik, historyk z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego:

Czy wejście Armii Czerwonej na ziemie polskie w latach 1944-1945 przyniosło wyzwolenie, czy też zniewolenie? Odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie się nie da. Przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę, że dla mieszkańców ziem okupowanych przez ZSRR w latach 1939-1941 powrót wojsk sowieckich oznaczał coś innego niż dla mieszkańców Generalnego Gubernatorstwa, a jeszcze czym innym był dla dotychczasowych mieszkańców ziem wcielonych do Trzeciej Rzeszy. Dla historyka używanie takich słów jak wyzwolenie czy zniewolenie jest kontrowersyjne. Raczej powinien starać się mówić o konkretnych działaniach bojowych i faktach. Pojęcie zarówno wyzwolenia, jak i zniewolenia zawiera w sobie polityczne implikacje, o których walczący często nie mają pojęcia. Zresztą nie tylko walczący, ale i świadkowie tych wydarzeń, czyli miejscowa ludność. Armia Czerwona wkroczyła na ziemie polskie nie po to, by wyzwalać Lublin, Bydgoszcz czy Toruń, ale by pokonać Niemców i zdobyć Berlin. 4 lutego 1945 roku rozpoczęła się konferencja w Jałcie. Żołnierze nie mieli pojęcia, o czym w Jałcie się mówi, zresztą dla nich nie miało to żadnego znaczenia. Nie mają zatem sensu spory o „lepszych” z Zachodu, czy „gorszych” ze Wschodu żołnierzy. Z tym najwyższy już czas skończyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!