- Moje autobusy, a ja z nimi za kierownicą, grały w pięciu filmach - mówi Artur Lemański, kolekcjoner starych autobusów, z których kilka to zabytki techniki.
<!** Image 2 align=right alt="Image 151610" sub="Silnik w zabytkowym „ogórku” odpala od razu, można więc jechać...
/ Fot. Paweł Antonkiewicz">Ile Pan ma tych autobusów przed domem?
27, ale nie wszystkie są moje. Kilka należy do kolekcjonerów z Polski, którzy nie mają gdzie ich trzymać. A ja zbieram głównie jelcze RTO 706, popularne „ogórki” i to w wielu wersjach. Na świecie produkowano specjalistyczne pojazdy, a u nas przerabiano autobusy wożące pasażerów na koparki, ambulanse rentgenowskie, wozy techniczne, do przewożenia jachtów, kempingowe. Stoją u mnie wszystkie. Najwięcej mam jednak tych pasażerskich, w tym unikatowe dzisiaj miejskie, takie z drzwiami harmonijkowymi dla pasażerów, i komunikacji dalekobieżnej. Wszystkie są na chodzie, choć widać na nich upływ czasu. Razem z pomagającymi mi entuzjastami powoli je remontuję.
<!** reklama>Kiedy to kolekcjonowanie się zaczęło?
Od dziecka lubiłem autobusy, chciałem być ich kierowcą, a potem dyrektorem zajezdni. Pomysł kolekcjonowania narodził się w latach 80., ale wtedy nie było o tym mowy. Razem ze Stanisławem Sitarkiem zorganizowaliśmy sekcję komunikacyjną przy Towarzystwie Miłośników Miasta Bydgoszczy, dostaliśmy nawet 17 starych autobusów. Mieliśmy plany muzeum komunikacyjnego, ale Bydgoszczy na tym nie zależało, a TMMB nie miało pieniędzy, więc przeniosłem się do Paterka i działam sam.
Kilka autobusów ma żółte tablice rejestracyjne...
To zabytki. Mam trzy takie, ten z trójką do 2004 roku woził w Nakle dzieci do szkoły, a teraz jest pierwszym zarejestrowanym w powiecie pojazdem zabytkowym. Nie płacę za nie podatku, ale muszę o nie dbać, żeby były sprawne do końca świata.
Czerwony i niebieski „ogórek” z rejestracją CNA C1 i 3C są znane w Polsce.
Ten z trójką grał w pięciu filmach: w „Falach”, „Małej Moskwie”, „Różyczce”, „Afonii i pszczołach” i „Czarnym czwartku” o wydarzeniach z 1970 roku w Gdyni. We wszystkich za kierownicą, w mundurze, siedzę ja. Wynajmują mnie też na różne imprezy. W Rybniku, na imprezie w duchu dawnego ustroju, wiozłem towarzystwo na zabawę. Od początku „Nocy w muzeach” zapraszają mnie do Warszawy, gdzie najpierw pokazuję autobusy, a potem kursuję z pasażerami między muzeami. W Polsce znają mnie lepiej niż tutaj.
Marzenia kolekcjonera?
Chyba niemożliwe do spełnienia - przedwojenne autobusy, w Polsce prawdopodobnie ich nie ma. Marzy mi się też turystyczne wykorzystanie terenów koło Paterka. Żałuję, że tu nie będzie basenu, ale jeszcze można urządzić ścieżki spacerowe i rowerowe, ożywić szlak Noteci. Obok byłoby moje muzeum, blisko wesołe miasteczko...
Teczka personalna
Artur Lemański, mieszkaniec Paterka
Bydgoszczanin od kilku lat mieszkający w Paterku, gdzie organizuje muzeum komunikacji, którego zaczątkiem są autobusy jeżdżące po polskich drogach od lat 60. minionego wieku. Miłośnik fotografii analogowej i muzyki, właściciel studia nagraniowego, w którym przygotowuje płytę w rytmach elektro dark.