Jego obrazy wiszą w niemal każdej instytucji na Pałukach. W swoich zbiorach ma je także wielu prywatnych kolekcjonerów.
<!** Image 2 align=right alt="Image 82459" sub="Jadwiga Jelinek prezentuje swoją książkę o Tadeuszu Małachowskim Fot. Szymon Cieślak">Dziś o godzinie 17 w Miejskiej i Powiatowej Bibliotece Publicznej w Żninie odbędzie się premiera książki Jadwigi Jelinek „Słyszę w kolorach, widzę dźwiękiem” o Tadeuszu Małachowskim. - Tytuł to fragment wypowiedzi artysty, której udzielił w wywiadzie dla jednej z gazet - mówi Jadwiga Jelinek, autorka książki. - U Małachowskiego malarstwo i muzyka szły w parze. Mówił, że tak jak w muzyce jest harmonia, tak i w malarstwie trzeba ją osiągnąć.
Książka ma 140 stron, została wydrukowana w nakładzie tysiąca egzemplarzy. Wydawcą jest Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna w Żninie. - Byłam w dobrej sytuacji, bo biblioteka od lat sześćdziesiątych zbiera materiały o sławnych ludziach - informuje Jadwiga Jelinek. - Skorzystałem z nich, rozmawiałam z jego rodziną, przyjaciółmi, znajomymi. To były także rozmowy telefoniczne, maile. W sumie praca nad książką zajęła mi pół roku.
<!** reklama>Wydawnictwo podzielone jest na kilka rozdziałów. Znajdziemy w nim część biograficzną. Znajdują się w niej m.in. informacje, w którym roku razem z rodzicami Tadeusz Małachowski przeprowadził się z Rogoźna do Żnina oraz o jego latach szkolnych. Było to możliwe dzięki odszukaniu metryki w Szkole Podstawowej nr 1. W książce nie zabrakło także ciekawostek i anegdot z życia artysty malarza. W tym jedną z najbardziej znanych, która opowiada o tym, jak będąc w wojsku Małachowski, w drodze na szkolenie, wstąpił do warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych i zdał egzaminy. Naukę jednak, mimo interwencji rektora, rozpoczął po odbyciu służby zasadniczej.
Tadeusz Małachowski nie przywiązywał wagi do stroju. Ubierał się w wyciągnięty sweter. Często nosił skórzaną kurtkę, niezależnie od tego, czy był to dzień powszedni czy święto. Nie zakładał też garnituru. To, w niewielkim Żninie lat 50. i 60 nie podobało się ludziom, choć dziś takie myślenie wydaje się być nie do przyjęcia. Między innymi o tym opowiada rozdział książki „Don Kichot w małym mieście”. - To nie jest takie proste, że namaluje się obraz, sprzeda go i na tym koniec - mówi Jadwiga Jelinek. - On żył inaczej, ubierał się inaczej. Początkowo czuł się trochę wyobcowany ze środowiska. Poza tym, utrzymać się ze sprzedaży obrazów nie było łatwo. Jednak Małachowski był wyjątkowo wrażliwym człowiekiem. Po wojennej traumie, sceptycznie podchodził do ludzi i tego, co się działo. W książce zobaczymy też reprodukcje obrazów i grafik. Udostępniły je muzea i prywatni kolekcjonerzy. Są też wspomnienia kilkunastu jego przyjaciół związanych ze Żninem.
- Zrealizowałam to, co zamierzałam - mówi Jadwiga Jelinek. - Jestem bardzo zadowolona. Podczas pracy nad tą książką spotkałam się z wielką życzliwością. Wiele osób chętnie dzieliło się opowieściami, informacjami i obrazami.