Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej się zabił? Niemożliwe...

Redakcja
Kujawsko-Pomorskie wsie i miasteczka były ulubionym terenem działań przewodniczącego. Lubił tu przyjeżdżać, bo tu słuchały go tłumy i tutaj wygrywał. Dla miejscowych działaczy i sympatyków Samoobrony pozostanie bohaterem.

Kujawsko-Pomorskie wsie i miasteczka były ulubionym terenem działań przewodniczącego. Lubił tu przyjeżdżać, bo tu słuchały go tłumy i tutaj wygrywał. Dla miejscowych działaczy i sympatyków Samoobrony pozostanie bohaterem.

<!** Image 2 align=none alt="Image 177037" sub="Na Kujawy i Pomorze Andrzej Lepper przyjeżdżał często i chętnie. Tu organizował protesty
we wczesnych latach działalności
i tu szukał wyborców.
Z miast regionu najbardziej chyba upodobał sobie Włocławek
i jego okolice. Na zdjęciu A. Lepper w Lubieniu Kujawskim. Fot. Jarosław Czerwiński">Dla jednych był charyzmatycznym przywódcą, ujmującym się za biednymi, „bo przecież z biedy się wywodził”; dla innych stał się ofiarą systemu i służb specjalnych, które rzekomo miały go zaszczuć i doprowadzić do samobójstwa albo przyczynić się do „czegoś innego, bo za dużo wiedział”.

Spiskowa teoria śmierci przewodniczącego Samoobrony z każdym dniem bogaci się o

nowe domysły.

Wraz z nią rośnie pośmiertna charyzma Andrzeja Leppera, przyjaciela biednych i wykluczonych, jak chcą jedni, a nie populisty i dyktatora, jak przypominają drudzy, powołując się przy okazji na ubiegłoroczną kompromitację przewodniczącego Samoobrony w roli obserwatora wyborów na Białorusi, którym nie miał on nic do zarzucenia. Nawet ci, którzy z powodu jego uporu lub zaślepienia przed laty opuszczali szeregi partii, wspominają go dzisiaj z szacunkiem albo przynajmniej z żalem, że tak to się wszystko skończyło.

- Gdyby mnie posłuchał, nie zostałby sam. Opuścili go wszyscy ci, którzy byli z nim na początku. Filipek, Hojarska, Sułek i wielu innych wartościowych ludzi. A dobiła go seksafera, bo uderzyła w jego najbliższych. Taki cios każdy odczuje - mówi Wojciech Mojzesowicz, kiedyś prawa ręka szefa Samoobrony (wytrzymali razem 3 lata), z czasem jego największy rywal, a nawet wróg. Dziś próbuje pomniejszać rozmiar wrogości, jaka ich podzieliła. Pewnych zdarzeń między politykami, które stały się wydarzeniami publicznymi, a nawet skandalami, zapomnieć się jednak nie da. To do Wojciecha Mojzesowicza pod koniec 2002 r. Andrzej Lepper, jego były klasowy kolega z Technikum Rolniczego w Karolewie, wykrzyczał w Sejmie: „Wypier... mi z klubu, chamie jeden”. Ciąg dalszy niesnasek mogliśmy oglądać jesienią 2006 r. przy okazji tzw. afery taśmowej z udziałem ówczesnej posłanki Samoobrony Renaty Beger. Zdaniem Mojzesowicza, za tą prowokacją stał nie kto inny, jak sam przewodniczący Lepper oraz służby specjalne.

<!** reklama>- Wybaczyłem to Andrzejowi, bo służby go okręciły wokół palca.Ostrzegałem go przed tym 11 lat temu, ale cóż... Przez lata widziałem, jak

osaczały go i męczyły

- mówi Mojzesowicz i podkreśla, że w wersję o samobójstwie nie wierzy. - Skompromitował się prokurator, który dwie godziny po śmierci mówi, że Lepper zabił się z powodu długów. A skąd on o tym wie tak od razu? No, chyba że się Leppera inwigilowało na bieżąco - dodaje Mojzesowicz, zapowiadając przy okazji swoje odejście z polityki. - Już kandydował do Sejmu nie będę. Widzę, jakie są powiązania. Można albo zwariować, albo odejść.

Mojzesowicz i Lepper rozmawiali ze sobą kilka miesięcy temu na jednej z imprez rolniczych. Nie o polityce. O gospodarstwie i o chorobie syna. Na przygnębionego jednak przewodniczący nie wyglądał.

<!** Image 3 align=none alt="Image 177038" sub="Kobiety go uwielbiały i wybaczały mu to, co niektórzy nazywali politycznym bandytyzmem (zdjęcie: Toruń 2005 r.)">- Tak się kandydat na samobójcę nie zachowuje - mówi Lech Kuropatwiński, szef kujawsko-pomorskich struktur Samoobrony, wieloletni i wierny współpracownik Leppera. Kilka dni przed śmiercią przewodniczącego rozmawiał z nim przez telefon, a tydzień wcześniej widzieli się w Warszawie podczas rady krajowej partii. Lepper rozważał kandydowanie do Senatu z okręgu grudziądzkiego. To tu oraz w innych mniejszych ośrodkach Kujaw i Pomorza osiągnął rewelacyjny wynik w wyborach prezydenckich w 2005 r., poprzedzonych zresztą umiejętną kampanią. Na wiec we Włocławku przyszło kilkanaście tysięcy ludzi, a lotnisko w Toruniu wypełnił niewiele mniejszy tłum zwolenników Samoobrony. Podobnie witano Leppera w Grudziądzu. Bydgoszcz z takim wigorem nigdy przewodniczącego nie przyjmowała. W wyborach parlamentarnych w 2005 r. okręg toruńsko-włocławsko-grudziądzki dał Samoobronie aż 3 posłów. Tak rewelacyjny wynik miało tutaj jedynie PiS.

<!** Image 4 align=none alt="Image 177039" sub="- Znaliśmy się 17 lat. Na pewno ostatnio nie był to ten sam Andrzej Lepper co kiedyś. Był zaszczuty - mówi Lech Kuropatwiński (po prawej). ">- Do dzisiaj nie mogę się otrząsnąć z szoku. Samobójstwo? Bzdura. Pamiętam, jak przyjechał do nas w sprawie budowy zapory w Nieszawie i spotkał się z ludźmi na polu pod Lubaniem. Oglądał zboże, bo rolnicy się skarżyli, że się słabo kłosi. To była

bratnia dusza

nie tylko dla rolników - mówi były prezydent Włocławka, Władysław Skrzypek. Wspomina pobyty Leppera na rozmaitych balach, organizowanych w mieście i w regionie. - Obtańcowywał panie i pił tylko żołądkową gorzką. Ale z umiarem - zaznacza Skrzypek. - Będzie go brakowało.

- Nie wyglądał na zrezygnowanego. Największym jego problemem była ostatnio choroba syna.

<!** Image 5 align=none alt="Image 177040" sub="Konwenty regionalne partii odbywały się w Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Przysieku koło Torunia">Jako człowiek silny i lubiący walkę, nie umiał tego zaakceptować - dodaje Kuropatwiński. On również w samobójstwo nie wierzy. Z Lepperem spędził mnóstwo czasu na zebraniach partyjnych, w samochodach podczas wędrówek po kraju, na imprezach oficjalnych i prywatnie. - Lubił jeść ryby, pił dużo mleka. Kawy i papierosów nie ruszał. Uwielbiał za to herbatę z dużą ilością cytryny. No i

lubił wszystko sobie notować.

Być może analiza tych notesów coś nam wyjaśni - zastanawia się szef kujawsko-pomorskiej Samoobrony.

- Byłam nim oczarowana -wspomina Teresa Marmucka-Lalka. - Bardzo przejmował się synem. Przeżywał jego chorobę i to się dla niego liczyło najbardziej. Bardziej niż polityka.

Sebastian Filipek-Kaźmierczak, były wiceminister rolnictwa z okresu, gdy Samoobrona była w rządzie, mówi, że w kwestii afer i związanych z nimi procesów Andrzej Lepper najgorsze miał za sobą. - Szukał natomiast sposobów, by pomóc synowi. W takiej sytuacji człowiek nie rezygnuje łatwo z życia. Dlatego trudno przyjąć, że było to samobójstwo z powodu problemów finansowych. Moim zdaniem, przyczyny tej tragedii muszą być bardziej złożone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!