https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Alkohol przyczyną tragedii

Maria Warda
Młodzi ludzie znani byli z zamiłowania do picia denaturatu. Ich śmierć poruszyła mieszkańców Żnina. Kobieta była prawdopodobnie w czwartym miesiącu ciąży.

Młodzi ludzie znani byli z zamiłowania do picia denaturatu. Ich śmierć poruszyła mieszkańców Żnina. Kobieta była prawdopodobnie w czwartym miesiącu ciąży.

- Prokuratura nie wyklucza, iż przyczyną śmierci dwojga osób, w jedynym z mieszkań przy ulicy Podmurnej, był alkohol metylowy - informuje Wojciech Jabłoński, szef żnińskiej prokuratury.
- Wykluczamy natomiast działanie osób trzecich - dodaje.

Krzysztof Jaźwiński, rzecznik żnińskiej policji mówi, iż butelki z napojami, które spożywali zmarli zostały zabezpieczone przez funkcjonariuszy.

- Pili prawdopodobnie denaturat, ona była w czwartym miesiącu ciąży - mówi jedna z osób znających Żanetę G., 28-letnią mieszkankę Żnina i 35-letniego Piotra J.

Ostatnio obydwoje biesiadowali w melinie Gerarda Sz. przy ul. Podmurnej. Mężczyzna przyjął Piotra J., gdy gmina zabrała mu lokal.

Żaneta G. zmarła w sobotę. Piotr J. próbował ją ratować. Kiedy próba przywrócenia życia koleżance nie powiodła się zadzwonił na policję. U „ratownika” stwierdzono stan upojenia alkoholowego. Zmarł kilka dni później. Był człowiekiem, który nie potrafił żyć. Kiedy dwa lata temu wrócił z więzienia, dzięki interwencji dziennikarzy burmistrz Leszek Jakubowski, przydzielił mu lokal na Placu Działowym. Wkrótce Piotr J. został pobity prawie do nieprzytomności przez mężczyzn, którzy przesiadywali w jego mieszkaniu, ale nie zgłosił tego na policję. Później ci sami sprawcy zgwałcili tam kobietę. Jesienią kolejny kompan, Mariusz S. zamordował w tym samym lokalu kobietę znaną w Żninie pod pseudonimem Fiona. Po tej zbrodni, gmina wymówiła Piotrowi J. lokal. Opieka zapewniła mu pobyt w Domu dla Bezdomnych w Kołaczkowie. Prokuratura wystąpiła o przymusowe leczenie odwykowe. Mężczyzna nie chciał skorzystać z tych możliwości. Znalazł schronienie w mieszkaniu Gerarda Sz. Dzień przed śmiercią był wzywany do Sądu Rejonowego w Żninie. Przyszedł, ale jego przesłuchanie było niemożliwe, miał bowiem cztery promile alkoholu w organizmie.<!** reklama>

Kiedy próbowałam odwiedzić Gerarda Sz. w mieszkaniu, na korytarzu spotkałam jego matkę. Pukała do drzwi syna. Gerard jednak nie otwierał. Beznamiętnym głosem mówiła o śmierci dwojga osób, które zmarły w jego mieszkaniu. - Nie boi się Pani, że syna spotka taki sam los, jak jego kolegów? - pytam. Odpowiedziała: „To go pochowam.”

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

d
danuta
Uwazam,ze Znin jest wyjatkowy. Do katowania dzieci i niemowlat, morderstw brakuje jeszcze noworodkow w beczkach i zamrazarkach. Horor.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski