Dwa miliony zaoszczędzone na zasiłkach dla bezdomnych mają być przeznaczone na podwyżki dla pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bydgoszczy.
Pieniądze, które MOPS przeznaczał na dożywianie, mają zasilić fundusz płac tej instytucji. Projekt stosownej uchwały Rady Miasta jest gotowy.
- Jestem zbulwersowany - mówi radny PiS Marek Gralik, przewodniczący komisji edukacji. - Zwłaszcza że podwyżkę mają otrzymać wszyscy: od sprzątaczki po kadrę kierowniczą. Jeśli nie ma tylu potrzebujących i zostały jakieś pieniądze, to należy je przekazać na inne obszary biedy. Można też ograniczyć liczbę pracowników MOPS i w ten sposób uzyskać pieniądze na podwyżki.
<!** reklama>Radny twierdzi, że ratusz nie sprawdził wszystkich informacji dotyczących MOPS, w tym rozliczenia kosztów poniesionych na modernizację boiska.
- Remont miał kosztować 133 tysiące złotych, a MOPS otrzymał darowiznę holenderskiego darczyńcy w wysokości 400 tysięcy złotych. Zastanawiam się, co z resztą darowizny? - pyta Marek Gralik i dodaje, że z darmowych posiłków korzystają najczęściej najbardziej potrzebujący pomocy. - Tego nie da się spieniężyć. Stołówka to nie restauracja w hotelu „Pod Orłem”.
Danuta Reiter-Warczak, dyrektor ka MOPS, wyjaśnia, że darowizna jest celowa, więc nie może przeznaczyć jej na inny cel.
- Ciężko pracowaliśmy na podwyżki przez ostatnie kilka lat. Aby uzyskać oszczędności, Rada Miasta powoływała instytucje aktywizacji ludzi - mówi dyrektorka MOPS. - Dziś mówi się, że jesteśmy niemoralni. Jednak zmniejszenie wydatków na zasiłki jest naszym sukcesem. Podopieczni podjęli pracę. Nie mogliśmy przewidzieć, że zrobi to aż półtora tysiąca osób.
Wysokość podwyżek płac siedmiuset pracowników znana będzie po decyzji radnych.
- Mam wiele wątpliwości i czekam na konkrety - wyjawia radny PO Lech Zagłoba-Zygler, zastępca przewodniczącego komisji edukacji. - Zabiera się pieniądze z czegoś, co jest potrzebne, ale podwyżki też są niezbędne. Trzeba to jakoś pogodzić i nie zaszkodzić potrzebującym. Tak, aby wilk był syty i owca cała.