https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

12 lat zagrożenia życia?

Grażyna Ostropolska
- Kolejnej zimy tu nie przetrwamy. Zamarzniemy, spłoniemy albo nas zawali! - prorokuje pani Lilianna. Czuje się bezsilna.

- Kolejnej zimy tu nie przetrwamy. Zamarzniemy, spłoniemy albo nas zawali! - prorokuje pani Lilianna. Czuje się bezsilna.

Od 12 lat czeka na wykwaterowanie z zagrożonego katastrofą budynku w centrum Bydgoszczy. Została tu tylko ona z trójką dzieci i 3-letnią wnuczką. Innym lokatorom kamienicy przy ul. Mazowieckiej miasto już przyznało mieszkania. - Dostał je nawet mój były mąż z aktualną żoną, którzy razem z nami mieszkali - skarży się kobieta.<!** reklama>

Opowiada o gehennie, jaką znosiła gnieżdżąc się z dziećmi

w jednym pokoju,

bo drugi zajmował były mąż z nową kobietą. Pokazuje zagrożenia: elektryczne kable, po których spływa woda z dziurawego dachu, pękające ściany budynku i pokój, który zimą zamienia się w lodówkę, mimo że kobieta spala w piecu tony węgla i drewna. - Spróchniałe okna otwierają się tylko dlatego, że Zrzeszenie Właścicieli i Zarządców Domów wstawiło nad nimi metalowe belki - twierdzi. To była ostatnia inwestycja zrzeszenia w tej kamienicy.

- Nasza rola jako zarządcy się skończyła, gdy budynek przeznaczono do rozbiórki i lokatorzy dostali lokale od miasta - tłumaczy prezes ZWiZD Lucjan Szymandera. - Wszyscy, tylko nie ci, którym to było najpilniej potrzebne - dodaje. Żal mu Lilianny B. Kobieta dba o mieszkanie, robi drobne remonty, regularnie opłaca czynsz. O połowę niższy niż przed rozbiórką, bo tak stanowi prawo. - To nie starcza nawet na opłacenie podatku za nieruchomość - tłumaczy prezes, więc zrzeszenie umywa ręce, a właścicielka niecierpliwie czeka na wykwaterowanie ostatniej rodziny. - Radzimy pani B., żeby odwiedzała urzędników, którzy winni jej przydzielić lokal. Podpowiadamy: ma ich pani

nękać, nękać...

- zdradza prezes Szymandera. Pani Lilianna pilnie z tej rady korzysta, a teczka jej korespondencji z byłym prezydentem miasta i ADM pęka w szwach. Wcześniej wierzyła, że nakaz rozbiórki to rzecz święta i władze miasta same zadbają o opróżnienie kamienicy. - Decyzja inspektora nadzoru budowlanego brzmi przecież tak groźnie - zauważa Liliana B., przywołując dokument z maja 1999 r. „Nakazuję opróżnić w całości budynek mieszkalny przy Mazowieckiej 6 w Bydgoszczy w trybie natychmiastowym z uwagi na zagrożenie życia i mienia. Zarządzam umieszczenie na nim informacji o stanie zagrożenia oraz zakazie jego użytkowania” - czytamy w decyzji, z której przez 10 lat nikt sobie nic nie robi. Dopiero w 2009 r., gdy pani B. rozpoczyna regularne nękanie prezydenta, coś się rusza. Miasto proponuje kobiecie przydział wspólnego mieszkania z byłym mężem, a kiedy ta protestuje, podpowiada jej wystąpienie o sądowną eksmisję małżonka. - Słucham rady i półtora roku tracę na proces, którego wyrok jest dla mnie niekorzystny, bo sędzia twierdzi, że psychiczne znęcanie się głównego najemcy nad byłą żoną nie jest wystarczającym powodem do jego eksmisji - wspomina pani Lilianna.Prezydent ma teraz czarno na białym, że rozwiedzionym B. należy się wspólny zastępczy lokal i proponuje im mieszkanie przy Grunwaldzkiej. - Jest piękne, ale mąż, który ma być głównym najemcą, z mety zapowiada, że odetnie mi ogrzewanie i dostęp do kuchenki gazowej, wydzieli mnie i dzieciom dwa najmniejsze pokoje, a on z żoną zajmą te większe - żali się kobieta.

Mieszkania nie do przyjęcia

Błaga prezydenta o przydział dwóch odrębnych mieszkań i w marcu ubiegłego roku taką zgodę otrzymuje. ADM pokazuje jej kolejno cztery mieszkania, a ona ich nie przyjmuje. Dlaczego? - Tylko jedno było po remoncie, za to miało toaletę wydzieloną z kuchni, pozostałe trzy były zawilgocone lub miały podłogi w strasznym stanie, a ja utrzymuję rodzinę z renty i alimentów na 12-letnią córkę, bo starsza straciła pracę, a syn jest na zasiłku - tłumaczy kobieta. Prawie ćwierć wieku przepracowała fizycznie w „Modusie”. - Zdrowie mi wysiadło, a życie nie rozpieszczało. Byłam jednym z dziewięciorga dzieci, zawsze ciężko pracowałam i nikt mi niczego na talerzu nie podał. Widać taki mój los, bo gdy widzę, że moi sąsiedzi i były mąż dostają od miasta pięknie wyremontowane mieszkania w blokach, a mnie

traktuje się jak wyrzutka

i proponuje lokale, nie lepsze od tego, który zajmuję, to chce mi się płakać - mówi.

- Ta pani odrzuciła cztery nasze propozycje - twierdzi Magdalena Marszałek, rzecznik ADM. - W tym roku nie dysponujemy wyremontowanym mieszkaniami, a Lilianna B. nie wyraża zgody na przyjęcie lokalu do remontu - tłumaczy.

<!** Image 2 align=none alt="Image 175912" sub="- Mieszkania od miasta dostali już wszyscy moi sąsiedzi i nawet były mąż ze swoją nową żoną - mówi Lilianna B.
Fot. Tymon Markowski">

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

Z
Zuziak
Ja tylko nawiązuję do tego, że wcale się tej pani nie dziwię, że odrzuca proponowane przez ADM-y mieszkania, bo dam sobie rękę uciąć, że są w takim samym stanie, jak obecne lokum tej kobiety.Nikt nie chciałby wejść z deszczu pod rynnę, a w tej sytuacji tak właśnie by było.Użyty w wypowiedzi "czytelnika" wyraz jełop świadczy tylko o jego braku kultury.
Z
Zuziak
Ja tylko nawiązuję do tego, że wcale się tej pani nie dziwię, że odrzuca proponowane przez ADM-y mieszkania, bo dam sobie rękę uciąć, że są w takim samym stanie, jak obecne lokum tej kobiety.Nikt nie chciałby wejść z deszczu pod rynnę, a w tej sytuacji tak właśnie by było.
c
czytelnik
Te "Zuziak" kłania się czytanie ze zrozumieniem jełopie!! Kilka razy w artykule jest mowa do kogo należy rudera i kto nią zarządzał!! A jak jest potrzeba to łapy wyciąga się do Prezydenta i ADM.
Z
Zuziak
No tak, jak zwykle budynek ADM. Wszystkie te stare, walące się i obrzydzające Bydgoszcz chałupy, to własność ADM. Sufity lecą na głowę, ściany ledwo się trzymają, a ADM-y i tak zawsze powiedzą, że jest dobrze.I jeszcze za to płać, jakbyś w luksusach mieszkał. W cholerę z całą tą powaloną administracją.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski