„Szukam żony dla bliskiego krewnego, akademika, wdowca, 36 lat, z 3 drobnemi sierotkami, rocznym dochodem 10000 mk. Majątek 20-30 tys. mk pożądany”. Anonse. Zwierciadło świata i nas samych.
<!** Image 2 align=right alt="Image 100942" sub="Pieniędzy na reklamy nie szczędził inowrocławski przedsiębiorca M. Rejewski. Publikował je często w dużych rozmiarach,
z efektownymi rysunkami
i zdobnikami graficznymi.">Na Pomorzu i Kujawach początki prasy codziennej w języku polskim wiążą się z powstaniem „Gazety Toruńskiej”. Był to rok 1867. Niemal od początku edycji tego dziennika z reguły ostatnia strona z czterech była w całości zajęta przez reklamy i ogłoszenia. Pod koniec pierwszego roku wydawania „Gazety” zdarzały się ogłoszenia i na przedostatniej kolumnie z racji ich nadmiaru.
Generalnie
anonse sprzed półtora wieku
można podzielić na typowo handlowe, oferujące produkty i usługi, a także ogłoszenia towarzyskie, związane z organizowanymi imprezami i spotkaniami. My postanowiliśmy się skupić na tych pierwszych.
Co najczęściej polecano Czytelnikom? Podobnie jak i dziś, lekarstwa, cudowne środki działające jednocześnie na wiele dolegliwości, a także pierwociny dzisiejszych kosmetyków. Reklamowano np. „biały syrop piersiowy” - „znany z wybornych swych skutków od 12 lat” i przez wielu lekarzy polecany jako „środek domowy, który nigdy jeszcze nie używano bez zadawalniającego skutku”.
Dr Loewenstein ze Świecia zapewniał z kolei „Chorzy i cierpiący znajdą przez mój sposób leczenia, który się, jak to świadectwami stwierdzić można, okazał bardzo skuteczny przy ciężkich chron. chorobach pewną i prędką pomoc, mianowicie odpowiedni on jest przy długich cierpieniach piersiowych, żołądkowych, hemoroidalnych, paraliżach, rwaniu w kościach, kołtunach, liszajach, jako też przy chorobach syfilitycznych i płciowych każdego gatunku, nawet w rozpaczliwych przypadkach”.
<!** reklama>Nie brakowało reklam sklepów sprzedających żywność, szczególnie tę luksusową. Oto przykłady: „Prawdziwe śledzie szkockie wielkie jako i małe, tłuste Matjes śledzie tak na kopy jako i w beczkach sprzedaje F. Raciniewski”. Albo: „Astrachański kawior, strasburgskie pasztety, masło racze, minogi, anchovis w ziółkach”. (Dammann & Kordes).
Proponowano zakupy odzieży, materiałów, często także używek - wódek i tytoni. Nie brak było ofert pracy. Poszukiwani byli, m.in., rządca, guwernantka, organista.
Nie wszystkie ówczesne anonse są dziś w pełni czytelne i zrozumiałe. Utrudnia to nie tylko bardzo archaiczna polszczyzna, ale i stosowane wówczas jednostki miary. Herbatę i inne sypkie towary oferowano w funtach, węgle z Królewskiej Huty w cetnarach.
Inne reklamy budzą dziś przed wszystkim śmiech z racji językowych skojarzeń: „We wtorek d. 13 b. m. dostawię do Strzelna na jarmark 30 rosłych MŁODYCH WOŁÓW ROBOCZYCH Müller z Lubicza”. Jeszcze inne dziś brzmią kompletnie niezrozumiale dla współczesnych odbiorców. „Herbatę karawanową ma na składzie B. Rogaliński Toruń ulica Mostowa 38”. Tenże Rogaliński sprzedawał też „rzepę ścierniskową w różnych gatunkach”, a „mąkę gipsową na mierzwę” polecał Ruhemann w Chełmnie.
Z innej strony, niektóre wynalazki, które się nam wydają pochodzić z doby dzisiejszej, jak się okazuje, już dawno były wymyślone i stosowane. Za przykład niech posłużą modne dziś z racji ochrony środkowiska toalety „toi-toi”. Już w 1867 r. w „Gazecie Toruńskiej” pojawiło się takie oto ogłoszenie: „Klozety przenośne z pompą do czyszczenia wodą albo klozety przenośne bezwodne z ciągłą wentylacyą polecam”.
Rysunki i ozdobniki
Kiedy przegląda się wydawany w Inowrocławiu „Dziennik Kujawski”, pochodzący z okresu o 20 lat późniejszego, widać zarówno postęp techniczny przy produkcji prasy, jak i zmiany obyczajowe. Pojawiły się już pierwsze rysunki towarzyszące anonsom, nadające im charakterystyczny dla epoki koloryt. Pieniędzy na reklamy nie szczędził miejscowy przedsiębiorca M. Rejewski. Publikował je często, w dużych rozmiarach, z efektownymi rysunkami i ozdobnikami graficznymi. Jedna z ilustracji przedstawia tłum ludzi: panowie w cylindrach, panie w długich sukniach, szturmujący jego sklep. A co w nim najatrakcyjniejszego? Zapałki krakowskie! Towarzyszą im „herbata, czekolady, cacao, perfumy franc. i angiel.”.
Koniec XIX w. był niewątpliwie na ziemiach naszego regionu okresem burzliwego rozwoju techniki i nowych możliwości. Nowością na miarę epokową było np. ogłoszenie z 1895 r. o otwarciu komunikacji publicznej w Inowrocławiu: „Omnibus jeździć będzie z Inowrocławia do ulicy Szymborza i Mątw i napowrót” Podane są też „stacye do wsiadania i wysiadania”. Podpis „W. Niedbalski”.
Szanowna Publiczności!
Wiele miejsca zajmują ogłoszenia związane ze sprzedażą sprzętu rolniczego jak „patentowane grabie Tryumf” ze słynnej wytwórni Cegielskiego czy „najlepsze na świecie kosy”. Firma Petzold & Company Eingineers Limited polecała „parowniki do paszy i kartyofelki, gniotowniki, srótowniki, sieczkarnie, maneże i lokomobile”
Zwiększył się przez te ponad 20 lat repertuar anonsów, przybywało możliwości produkcyjnych, wymyślano kolejne usługi: biura „do wszelkich pism, pośrednictw i porad prawnych”. Są już reklamy pożyczek hipotecznych i „lekcyj” na fortepianie, także pierwsze nekrologi.
Nowy był język, oferenci uniżenie zwracali się do nabywców, zwanych „Szanowną Publicznością”, np. „Malarz pokojowy i dekorator Leon Modrzejewski poleca się Szanownej Publiczności przyrzekając skorą i rzetelną usługę”. Nadal zainteresowaniem cieszyły się „drogerye” i składy apteczne. „Łaskawe Panie niech zechcą uczynić próbę z użyciem Bergmanna mydła liliowego. Jest to najlepsze mydło przeciw piegom, jako też dla osiągnięcia delikatnej, białej, różowej płci. Skład w aptece p. Wąsowicza”.
Praktycznie każdy numer „Dziennika Kujawskiego” zachęcał do zakupów ekskluzywnej żywności. Polecano: „kawy surowe i codziennie świeżo palone, cukier miałki i w głowach, wina reńskie, węgierskie, mozelskie, madera, sherry, szampańskie, araki i rumy, koniaki francuzkie St. Jagodziński”.
Inną nowatorską formą były reklamy... wierszowane:
„W Strzelnie w Rynku tuż przy kościele/Muszę powiedzieć Wam, Przyjaciele/Że tam jest handel w takim komplecie/Kto co zażąda dostanie przecie (...)/Tam podczas słoty, mrozu wielkiego/Na zawołanie wina ciepłego/Ponczyku, groku, Sokołóweczki/Dostaniesz Bracie całe pół beczki (...)/Bo wszystko dobre i wybór wielki/Araku, wina, likierów butelki./(...)Przeciw kościoła ewangielickiego/Dostać możecie u L. SIEMIANOWSKIEGO”.
Jak i poprzednio, treści licznych ogłoszeń dziś nie sposób zrozumieć do końca: „Mam zaszczyt donieść Szanownej Publiczności miasta Inowrocławia, że z dniem dzisiejszym otworzyłem we własnym domu fabrykę selterskiej wody i limonady. Paweł Schulz Panny Maryi 1”. Albo: „Dom. Głogowiec pod Janikowem poleca bardzo piękne, zdatne do rozpłodu kiernozy, kiernozki i maciorki prosięta wielkiej białej rasy Yorkshire. Także zdatne do rozpłodu stadniki holenderskie. Ceny tanie”. Lub też: „Największy interes specyalny konfekcyi męzkiej i chłopięcej”, a wśród nich serviteurs, szlipsy, bielizna z gumy, cachenez, deszczochrony, cygarówki.
Nie była jeszcze dostrzegalna świąteczna atmosfera przed Bożym Narodzeniem. Jedynie Louis Schwartz „w pobliżu gimnazjum” anonsował: „Szanownych moich Odbiorców upraszam, aby zamówienia na żywe karpie szląskie i inne jakiebądz ryby wcześnie uskutecznić zechcieli. Ceny za karpie są: 80 fen. za funt”. Z kolei Józef Kantowski przy ul. św. Ducha polecał się „jako do wypiekania placków, bab, strucli na mleku i maku wszystko bardzo wybornego smaku. A to już nikt zapewne nie zaprzecze że się w mym piecu dobrze upiecze. Polecam także w wielkim wyborze marcepany w rozmaitym kształcie i kolorze. Można tem pięknie choinkę ozdobić, a nie chcę przytem wiele zarobić.”
Oferta na Gwiazdkę
Tuż przed I wojną światową gazetowe anonse, zamieszczane w „Dzienniku Bydgoskim” były w swym charakterze bardzo zbliżone do dzisiejszych. Nadal oferowały czytelnikom luksusowe towary spożywcze i odzieżowe z kawiorem, szampanami i futrami na czele, a także uniwersalne recepty na zdrowie, wieczną młodość i urodę. Nowością były reklamy automobili, kinematografów i wyprzedaże sezonowe.
Już w 1913 r. promocja świąteczna trwała przez cały grudzień i podobnie jak teraz, była wyraźnie naciągana. Widocznie przez ostatnie sto lat niewiele się zmieniliśmy...
Sypniewski i S-ka, Bydgoszcz, Fryderyka 49, ogłaszał „wielką sprzedaż gwiazdkową po zadziwiająco niskich cenach” i oferował „bezpłatnie śliczne kartony do podarków”. „Oferta na Gwiazdkę!” krzyczał dużymi literami F. Wysocki z Fordonu, polecając „nadzwyczaj dobre korzyści”. Okopiński z Nakła proponował „Wielką Wystawę Gwiazdkową”, Strugalski w Wągrowcu „na Gwiazdkę polecał swój skład zabawek”, a Wład. Cywiński „swój wyborowo zaopatrzony sklep towarów kolonialnych”.
Efektem ekonomicznej koniunktury Cesarstwa Niemiec były liczne ogłoszenia o poszukiwaniu pracowników. Stawiano jednak spore wymagania. Praca czekała na „maszynistów do młockarń”, „palaczy” (ale egzaminowanych, trzeźwych i żonatych), „panny do bufetu” (uczciwe i z dobrem wychowaniem), „pomocnika leśnego” (z dobrem wykształceniem szkólnym i ładnym charakterem pisma) oraz „wymownych panów” u Singera w Inowrocławiu.
„Szukam żony dla krewnego”
Pomysłowość reklamodawców zdawała się nie mieć granic. Oto wizerunek dłoni podniesionej do uroczystej przysięgi i oferta: „100,00 marek nagrody otrzyma ten, kto mi dowiedzie, iż istnieją lepsze kosy na świecie niż Koronne z ręcznie kutej angielskiej stali”.
Dla nas jednak najbardziej kuriozalnym ogłoszeniem była taka oto propozycja: „Szukam żony dla bliskiego krewnego, akademika, wdowca, 36 lat, z 3 drobnemi sierotkami, rocznym dochodem 10000 mk skromnej, gospodarnej, religijnej. Majątek 20-30 tys. mk pożądany”.
Gazeta Toruńska
Przewodnik literacki
„Gazeta Toruńska” powstała dzięki staraniom Leona Czarlińskiego z Zakrzewka, Ignacego Łyskowskiego z Mileszew i Ludwika Ślaskiego z Trzebcza. Nabyli oni od Ignacego Danielewskiego ukazującego się w Chełmnie „Nadwiślanina”.
„Gazeta” ukazywała się w latach 1867-1921. Był to pierwszy polski dziennik na Pomorzu, drukowany w drukarni Józefa Buszczyńskiego, znanego działacza patriotycznego. Do lat 90. XIX stulecia był najważniejszym polskojęzycznym dziennikiem w całych Prusach Zachodnich.
Odegrał ważną rolę w popularyzowaniu literatury polskiej, publikując utwory najwybitniejszych jej twórców, a także przekłady. W okresie 1900-1914 ukazywał się comiesięczny dodatek „Przewodnik Naukowy i Literacki”, zajmujący się głównie literaturą Młodej Polski.
Współpracownikami dziennika byli, m.in., Józef Ignacy Kraszewski, Teofil Lenartowicz i Wojciech Kętrzyński.
„Gazeta” była represjonowana przez władze pruskie. W 1918 roku stała się regionalnym organem PSL „Piast”.
Dzienniki
Kujawski, bydgoski i grudziądzki
„Dziennik Kujawski” ukazywał się w Inowrocławiu nieprzerwanie od roku 1893 do 1939. Wydawany był przez grupę działaczy skupionych w towarzystwie pod nazwą „Księgarnia i Drukarnia Dziennika Kujawskiego”. Cechą charakterystyczną gazety były liczne dodatki, m.in., „Piast”, „Życie Towarzystw”, „Praktyczna Kujawianka”.
Rok po „Dzienniku Kujawskim” powstał kolejny dziennik lokalny w naszym regionie: „Gazeta Grudziądzka”. Ukazywał się trzy razy w tygodniu w latach 1894-1939 i był wydawany przez Wiktora Kulerskiego. „Dziennik Kujawski” miał liczne dodatki i bardzo wysoki jak na tamte czasy nakład (54 tysiące egzemplarzy w 1903 roku, 128,5 tys. egzemplarzy w 1914 roku).
„Dziennik Bydgoski” zaczął ukazywać się w 1908 roku (ostatnie numery wyszły we wrześniu 1939 roku) i do powrotu Bydgoszczy do Polski był w nim jedyną polskojęzyczną gazetą. Jego redaktorem naczelnym i wydawcą był Jan Teska.
„Dziennik Bydgoski” nazywany był przed I wojną „wyspą polskości w morzu niemczyzny”.
