https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W roli głównej jeden z dziesięciu

Katarzyna Kabacińska
Nikt nie uwieńczy lepiej obchodów 200. rocznicy urodzin Fryderyka Chopina w Filharmonii Pomorskiej niż polski finalista ostatniego konkursu chopinowskiego. Paweł Wakarecy zagra 3 grudnia o godz. 19.00.

Nikt nie uwieńczy lepiej obchodów 200. rocznicy urodzin Fryderyka Chopina w Filharmonii Pomorskiej niż polski finalista ostatniego konkursu chopinowskiego. Paweł Wakarecy zagra 3 grudnia o godz. 19.00.

<!** Image 2 align=none alt="Image 161976" sub="W piątkowy wieczór czeka nas ciekawa konfrontacja Chopinowskich dzieł: Koncert f-moll usłyszymy w wykonaniu Pawła Wakarecego, a Koncert e-moll stał się inspiracją dla obrazu Mariusza Kałdowskiego">Powodów można wymienić kilka, ale najważniejszy to ten, że Paweł Wakarecy jest „nasz”. Sukces, jak wiadomo, ma wielu ojców, więc torunianie podkreślają miejsce urodzenia pianisty, bydgoszczanie miejsce edukacji i wszyscy mają rację: Paweł Wakarecy to toruńsko-bydgoska chluba. Wydawało się, iż euforia towarzysząca triumfowi Rafała Blechacza nas zahartowała, jednak udziałowi w Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina kolejnego przedstawiciela regionu też towarzyszyły ogromne emocje. Nie zwyciężył, ale okazał się jednym z dziesięciu najlepszych i sam nie oczekiwał tego, co podkreśla, że zajdzie tak daleko!

<!** reklama>Napastnik z partyturą na aucie

Może dlatego, że fortepian, choć najważniejszy, nie przesłonił mu całego świata? Wbrew stereotypowi udręczonego małolata, który tęsknie spogląda na podwórko i bawiących się tam rówieśników... To dla przyszłego wirtuoza świat zakazany, on musi ćwiczyć! Paweł Wakarecy też ćwiczył od dziecka, skończył klasę fortepianu Ewy Skarżewskiej w Zespole Szkół Muzycznych im. Karola Szymanowskiego w Toruniu, ale lubił równocześnie piłkę nożną i grywał w nią namiętnie. - Na osiedlowym boisku zazwyczaj byłem Klinsmannem, Bierhoffem, Overmarsem, van Bastenem, Juskowiakiem albo Warzychą - przyznaje Paweł Wakarecy i tylko futbolowi ignoranci nie wiedzą, że młodziutki pianista najchętniej grał na pozycji napastnika! No, chyba że stawał na bramce jako Koepke, Schmeihel czy Maciej Szczęsny... - Tak jak wszyscy lubiłem po prostu dobrych piłkarzy, z drużyn np. FC Barcelony, Widzewa Łódź z czasów sukcesów w Lidze Mistrzów i z kadry Polski - na dobre i na złe - wspomina, dodając do listy reprezentacje Niemiec i Holandii, w końcu stamtąd pochodzi większość piłkarzy, w których się wcielał jako dzieciak. Dziś Paweł Wakarecy takich idoli już nie ma, nie jest też specjalnym kibicem, za to nadal lubi grać w piłkę nożną. Nie oparł się pokusie nawet przed samym ogłoszeniem wyników konkursu chopinowskiego!

<!** Image 3 align=none alt="Image 161976" >Między nami jubilatami...

Trudno się jednak dziwić, że szukał odprężenia, skoro konkursowa rywalizacja wyzwala emocje, do których Wakarecy wcale nie tęskni. Szczególnie do bycia na cenzurowanym, co paraliżowało pianistę - jak sam przyznaje - i w sposób nieuchronny prowadziło do potknięć. Byli tacy, którzy wytykali mu je bez mała z lubością, inni z kolei chwalili indywidualny rys w interpretacjach utworów Chopina. Cóż, każdy inaczej odbiera muzykę, a i w ludzkiej naturze leży utrata obiektywizmu na rzecz swojego faworyta... Świadom tego torunianin salwował się ucieczką do domu rodzinnego po każdym z etapów. Konkursowe reguły są jednak nieubłagane i dokładnie 14 października, czyli w dniu 23 urodzin Pawła Wakarecego, wyznaczyły pianiście zmierzenie się, m.in., z dwunastoma Chopinowskimi preludiami, które grał w półfinale. Ten splot okoliczności zapewne nie był dla jurorów okolicznością łagodzącą, ale najwyraźniej Dostojny Jubilat - patron konkursu czuwał nad młodym jubilatem, jego grę bowiem nagrodziły gromkie oklaski i przejście - jako jedynego Polaka! - do finału. Á propos jubileuszu, w zgiełku obchodów 200. rocznicy urodzin Fryderyka Chopina umknął fakt, że identyczną okoliczność do świętowania mają wielbiciele talentu Roberta Schumanna. Zupełnie jakby po śmierci kompozytorów w rywalizacji, jaką cechowała się ich szorstka przyjaźń, znowu Chopin był górą!

Malowanie muzyką i muzyki malowanie

Dobrze więc, że podczas koncertu, którym Filharmonia Pomorska kończy Rok Chopinowski, usłyszymy IV Symfonię d-moll op. 120 Schumanna, zwanego - jak Chopin - „poetą fortepianu”. Z Chopinowskiej spuścizny Paweł Wakarecy wybrał Koncert f-moll op. 21, który grał w finale konkursu i pytany, dlaczego ten, a nie sławniejszy Koncert e-moll, orzekł: „Bo jest piękny!”. I będzie jeszcze piękniejszy, wszak pianista (z Orkiestrą Symfoniczną FP pod batutą Tadeusza Wojciechowskiego) zagra już bez stresu. A Koncert e-moll i tak zaistnieje w filharmonii, gdyż dzieło Chopina było inspiracją dla tryptyku „Barwy muzyki” Mariusza Kałdowskiego. Jest to żyjący w Londynie, cieszący się uznaniem polski malarz, który tropienie fenomenu przenikania się muzyki i malarstwa rozpoczął dekadę temu od Vivaldiego. Czy dla Pawła Wakarecego Koncert f-moll ma jakieś barwy? - Nie jestem synestetykiem, ale może to i lepiej, bo nie chciałbym, żeby barwa, jaką w danym momencie „słyszę”, zaprzątała moją emocjonalną wizję dzieła - uważa pianista, który kolor odczytuje jako formę materii, podczas gdy muzyka Chopina wyzwala w nim trudne nawet do uchwycenia i nazwania emocje. I tylko żal, że nie mogą one być udziałem wszystkich chętnych. - Gdy nasz pianista wszedł do finału, bilety rozeszły się błyskawicznie - mówi Mariusz Talkowski z FP, a my podpowiadamy, że po koncercie z NOSPR-em w Katowicach w połowie grudnia, Paweł Wakarecy na przełomie roku jedzie do Szwajcarii. Będzie grał w Gstaad, gdzie na nartach szusuje wielu rodaków. Cóż by to była za przygoda pójść tam na koncert naszego jednego z dziesięciu!

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski