Od kiedy BSS wystawiła halę targową na sprzedaż, dzierżawcy handlowych boksów składają wymówienia. Od nowego roku zostanie tam zaledwie kilkanaście stoisk.
<!** Image 3 align=none alt="Image 182502" sub="W zabytkowej hali targowej przy ul. Magdzińskiego tylko na parterze do dyspozycji handlowców jest ponad 50 boksów. Od nowego roku czynnych będzie zaledwie kilkanaście. Fot.: Tadeusz Pawłowski">W lipcu na łamach „Expressu” pisaliśmy o planach sprzedaży zabytkowej hali targowej przy ul. Magdzińskiego. Wiadomo, że zakończony w październiku przetarg nie został rozstrzygnięty. Ale handel w tym miejscu umiera śmiercią naturalną. - Wszystko zaczęło padać. Nie ma ludzi, a większość kupców próbuje jakieś sklepy otworzyć, przenoszą się na targowiska. Mój szef też się pakuje - mówi ekspedientka.
Sprzedawcy stoją ubrani w ciepłe kurtki. W środku budynku jest zimno i obskurnie. Nic dziwnego, że klienci niechętnie robią tu zakupy. Handlarze, którzy jeszcze latem próbowali walczyć o swoje miejsca pracy i domagali się poprawy warunków w hali, dziś rezygnują z dzierżawy boksów. Odchodzą przede wszystkim ci, którzy wynajmowali po kilka stoisk. Są na wypowiedzeniu do końca roku. - Sporo tu zarobiłem. Przez ostatnie 2 lata traciłem. Czas na zmiany - mówi jeden z handlowców - Otworzyłem nowy sklep na Wyżynach. Mam tam ciepło, czysto i jest duża witryna. Szkoda tylko tego miejsca. No i musiałem zwolnić pracowników.
Właściciel stoiska z męską odzieżą, który zostaje na placu boju żartuje, że przejmie wszystkie boksy i otworzy chińskie centrum handlowe. Ale jest to raczej śmiech przez łzy. - Zostanie nas kilkunastu. Jak podniosą nam czynsz, to od razu wylecimy. Wie pani, jaka jest wersja BSS? - pyta mężczyzna, który handluje na hali od kilkunastu lat. - Ostatnio była tu babka, która przejmuje te wszystkie boksy. I na pytanie, co dalej z nami będzie, powiedziała, że nic nie będzie. Że mamy się cieszyć, bo mniejszą konkurencję będziemy mieli, a od marca wszystko ruszy.
<!** reklama>
BSS nie zamierza zmieniać swoich planów. - Jesteśmy firmą prywatną i nie musimy tłumaczyć się ze swoich decyzji. Obiekt w dalszym ciągu przeznaczony jest na sprzedaż - mówi Stanisław Michałowski, wiceprezes Bydgoskiej Spółdzielni Spożywców. - Choć przetarg nie został rozstrzygnięty, nie obowiązuje nas ustawa o zamówieniach publicznych i jak tylko znajdzie się inwestor, możemy sprzedaż halę z wolnej ręki.
Pytanie, czy w czasach zagrożenia kryzysem znajdzie się kupiec? Cena wywoławcza hali targowej wraz terenem przylegającym do ul. Przy Zamczysku to, bagatela, 11 mln zł! Elewacja hali jest co prawda odnowiona, ale w środku budynek wymaga generalnego remontu. Obiekt jest wpisany do rejestru zabytków, a więc przyszły właściciel będzie musiał współpracować z miejskim konserwatorem. - Nie mamy większego wpływu na to, co może tam powstać. Ważne tylko, aby nowa funkcja nie zniszczyła substancji zabytkowej tego budynku - wyjaśnia Sławomir Marcysiak, miejski konserwator zabytków.
