Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwierzenia przy muzyce: Nie jestem kosmopolitką

Magda Jasińska
Katarzyna Nowak-Stańczyk
Katarzyna Nowak-Stańczyk Archiwum K. Nowak-Stańczyk
Katarzyna Nowak-Stańczyk - solistka Opery Nova (sopran), profesor sztuk muzycznych, w bydgoskiej Akademii Muzycznej prowadzi klasę śpiewu, niedawno obchodziła 25-lecie pracy artystycznej.

25 lat minęło jak jeden dzień?

Oj, tak. Można tak powiedzieć. Kiedyś zastanawiałam się, dlaczego ten czas tak się wlecze, to było 25 lat temu, dziś pędzi niemiłosiernie.

Powiedzmy, więc - 25 lat temu ukończyła Pani Akademię Muzyczną w Łodzi, ale wcześniej już były występy...
Tak, już na piątym roku zostałam przyjęta do Teatru Wielkiego w Łodzi jako solistka, tam debiutowałam partią Anny w operze „Nabucco”. Nie wiem, czy pani wie, że dla Bydgoszczy po studiach odmówiłam Teatrowi Wielkiemu w Warszawie. Dyrektor Robert Satanowski zaproponował mi etat w Operze Narodowej - przyznam, że nie wierzyłam, że będę tam mieć perspektywy rozwoju, że mogłabym natychmiast podjąć pracę, że od razu będę wpuszczona na scenę. Myślałam, że będę musiała długo czekać. A tu w Bydgoszczy pani dyrektor Alicja Weber przetrzymała mnie tylko rok na stażu. Po powrocie z konkursu w Pretorii, z którego wróciłam jako laureatka, moją pierwszą poważną rolą na bydgoskiej scenie była - później moja ukochana partia - Gildy w operze Rigoletto.

Czy Pan dyrektor Satanowski jako człowiek nieznoszący sprzeciwu nie zdziwił się, że Pani mu odmówiła?
Nie pytałam… Nie spotkałam go później, i przyznam, że trochę się tego obawiałam. Byłam wówczas osobą niepokorną, ale wobec sztuki zawsze miałam pokorę. Dobrze wiedziałam, od początku, czego chcę i do tego dążyłam. Nie po trupach, bo nie ma osoby, która by zarzuciła mi, że zrobiłam coś nie fair. Oczywiście, nie każdemu odpowiadała moja dość drapieżna - jak to określała moja maestra - osobowość. Miałam jednak trochę szczęścia do ludzi, którzy mi pomogli. I tu muszę wspomnieć m.in. o Marii Fołtyn, Antonim Wicherku czy Piotrze Nędzyńskim. Te osoby we mnie zainwestowały, w moje umiejętności i talent, podały mi rękę.

To wymieńmy te cechy charakteru, które Pani pomogły albo mogły zaszkodzić.
Indywidualność, upór i odwaga. Owszem popełniłam trochę błędów, do których się przyznaję nie tylko na antenie, ale i w życiu, ale teraz... Cóż... Postąpiłabym tak samo.

Jak wyglądał rozwój Pani kariery?
Najpierw była bydgoska opera, potem Teatr Wielki w Poznaniu, a następnie Teatr Wielki w Łodzi. W Łodzi odegrałam bardzo wiele ról. Z tygodnia na tydzień wchodziłam w nowe partie, a zdarzyło się, że w jednym tygodniu były dwie nowe role naraz.

A dlaczego wyjechała Pani z Bydgoszczy?
Było mi tu bardzo dobrze, dużo śpiewałam, ale mieszkałam cały czas w Zduńskiej Woli, w Bydgoszczy pokój służbowy - w mieszkaniu z kilkoma osobami. Miałam już wtedy kilkuletniego syna i męża, który miał pracę. Nie mogłam liczyć na mieszkanie, więc dojeżdżałam jednocześnie do trzech oper. Kiedy zaczęłam płacić za to szaleństwo zdrowiem, podjęłam decyzję o rezygnacji z bydgoskiej sceny. Tylko ze względów logistycznych. Nadal pracowałam w teatrach wielkich w Łodzi i w Poznaniu.
Występowanie w różnych teatrach to bardzo ważne doświadczenie dla śpiewaka.
Oczywiście, że tak. Artysta, który jest zapraszany do różnych teatrów, konfrontuje swe umiejętności z innymi śpiewakami, poznaje różnych realizatorów, daje się im poznać, to dla jego rozwoju jest konieczne. Śpiewałam na wszystkich scenach naszego kraju i przyznam, że bydgoska opera ma obecnie najlepszą akustykę w kraju. Przed remontem widowni Teatru Wielkiego w Łodzi tam było najlepiej.

Czy na początku Pani drogi zawodowej nie było marzeń, żeby wyjechać z kraju i zrobić karierę gdzieś na Zachodzie?
Śpiewałam w całej Europie, nie wyobrażałam jednak siebie zamieszkującej w innym kraju. Nie jestem kosmopolitką, miałam szansę zarówno w Afryce, jak i Europie, aby pozostać na stałe. Już właściwie układano mi życie w RPA w Pretorii i w Holandii. Odmówiłam, bo wiedziałam, że nie mogłabym żyć i rozwijać się gdzie indziej.

I to są też takie decyzje, których po latach Pani nie żałuje?
Nie, absolutnie.

***
Magda Jasińska zaprasza do wysłuchania audycji „Zwierzenia przy muzyce” w Polskim Radiu Pomorza i Kujaw w środę o godzinie 18.10.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!