Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[ZWIERZENIA PRZY MUZYCE] - Mam co robić i dla kogo, na najbliższy czas jestem artystycznie zajęty - mówi Michał Dobrzyński

Magda Jasińska
Michał Dobrzyński
Michał Dobrzyński Fot. michaldobrzynski.com/MAREK HOFMAN
Przy muzyce zwierza się Michał Dobrzyński, kompozytor, który niedawno z wielkim sukcesem wystawił w Warszawskiej Operze Kameralnej operę na motywach „Operetki” Gombrowicza.

„Operetka” zrobiła furorę w Warszawie, a inna Pana opera - „Rebeka” spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem. To musi młodego kompozytora cieszyć?
[break]
Musi, bo to jest najważniejsza rzecz w życiu twórcy i osobiście się cieszę jak to jest pozytywnie odbierane. Z Gombrowiczem i z tym tekstem zapoznawałem się już jakiś czas. Chciałem napisać formę operową i szukałem klucza - wiedziałem, że to nie może być zbyt konwencjonalne, jeśli chodzi o język muzyczny i estetykę jaką będzie prezentować to dzieło i natknąłem się wtedy na „Operetkę”.

W którym momencie „Operetka” zaskoczyła u Pana?To nie od razu. Musiałem troszeczkę z tym pochodzić, to było kilka lat temu. Wielokrotnie stawiałem sobie te same podstawowe pytania: dlaczego „Operetka”, przecież to taka niemodna dziś forma, dlaczego Gombrowicz, którego teksty mają już pół wieku. W międzyczasie odkładałem pracę nad tym, powracałem, cały proces tworzenia trwał około siedmiu lat, ale takiego skondensowanego pisania było najwięcej w ostatnich dwóch latach.

Czy potrafi Pan pracować nad kilkoma dziełami naraz?Tak, chociaż to jest trudne i kiedy nie muszę, staram się tego nie robić. Pyta Pani pewnie dlatego, że w tym czasie powstawała też „Rebeka”. Mogłem sobie na to pozwolić w momencie, kiedy forma muzyczna „Operetki” była już na tyle zaawansowana, że tylko kwestią czasu i techniki było, żeby to dokończyć.

Czy znalazł Pan swój własny klucz do napisania „Operetki”?„Operetka” jest po prostu moja, w sensie ekspresji i języka muzycznego.
Nie powierzył Pan nikomu napisanie libretta, sam Pan to zrobił. Nie miał Pan na tyle zaufania do nikogo?
Nie, to wynikało z tego, że starałem się tworzyć bardzo sformalizowane kody dźwiękowe, symbole, którymi posługują się postacie. Wszystko to, co napisał Gombrowicz, chciałem przełożyć na grunt muzyczny, po to, by zbudować własny język muzyczny, jakby immanentny dla każdej z postaci.

Wracajmy do początku. Pochodzi Pan ze Szczecina, na studia przeniósł się Pan do Bydgoszczy... W którym momencie postanowił Pan pisać muzykę?To w moim przypadku stało się dość płynnie. Już w szkole muzycznej zawsze mnie fascynowała kompozycja. Pamiętam, jak byłem małym dzieckiem, w moim domu słuchało się tak ważnych wydarzeń, jak relacje z konkursu chopinowskiego czy konkursu Wieniawskiego.

A czy Pan pochodzi z rodziny muzycznej?Bezpośrednio nie. Są w niej pewne tradycje artystyczne. Mama maluje obrazy, dziadek grał na instrumentach ludowych i śpiewał. Pewnie te tradycje może nie wprost, ale miały i spory wpływ na mnie.

Średnią szkołę muzyczną kończył Pan w klasie...Fortepianu, ale grałem też wcześniej na klarnecie, z którego po czasie zrezygnowałem. W szkole średniej bardzo interesowała mnie muzyka z ery neoklasycyzmu: Strawiński, Prokofiew, Bela Bartok. Bardzo wyrafinowane podejście do estetyki dźwiękowej i wielka dbałość o szczegóły i formę. Zachwycało mnie to, że godząc idee ważne dla twórców pozostają komunikatywni wobec odbiorcy.

Co Pana inspiruje do napisania kolejnego dzieła. Czy stanie się Pan specjalistą od formy operowej? Czy tworzy Pan pod zamówienia.Nie ukrywam, że moje myśli błądzą po różnych terytoriach. Inspiruje mnie forma, która jest z natury rzeczy wieloznaczna w odbiorze. Nie wiem, czy opera stanie się najważniejsza dla mojego artystycznego wyrazu. Podejmowałem bardzo różne formy, nie stroniłem od muzyki sakralnej, instrumentalnej, solowej, kameralnej. Mam co robić i dla kogo, na najbliższy czas jestem artystycznie zajęty, ale planuję choć krótkie wakacje, bo w ubiegłym roku ich nie miałem.

A jak wygląda Pana dzień pracy? Wstaje Pan i mówi: dziś od 9.00 do 14.00 będę komponował...Czasami muszę, ale jak mam zbliżający się termin to potrafię pracować nawet i trzy czwarte doby.
Lubi Pan komponować rano?
Nie, wolę po południu, wieczorem czy nawet w nocy. Z rana tylko wtedy, kiedy mnie już gonią terminy i nie mam wyjścia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!