O przypadku Zbigniewa Schrodera pisaliśmy dwukrotnie. Mężczyzna nie doczekał się przyznania renty, o którą starał się od dawna, i zmarł. Teraz z ZUS walczy jego żona.
Zakład ubezpieczeń nie chce wypłacić kobiecie zasiłku pogrzebowego i renty rodzinnej.
- Wszędzie słyszę tylko: bardzo mi przykro, ale nie mogę pani pomóc - mówi Krystyna Schroder z Bydgoszczy. Jej cierpiący na raka jelit mąż zmarł po kolejnej operacji na początku maja br., nie doczekawszy się decyzji w sprawie renty, o którą walczył przez pół roku.
<!** reklama>
Teraz walczy z ZUS-em już samotnie wdowa po zmarłym. Stara się o rentę rodzinną i o zasiłek pogrzebowy. Jest odsyłana od Annasza do Kajfasza. Od jesieni 2011 roku sprawą zajmują się oddziały ZUS w Bydgoszczy oraz Opolu, gdzie znajduje się wydział rozliczeń międzynarodowych (zmarły pracował bowiem kilka lat za granicą). Nadal między Bydgoszczą a Opolem krążą pisma i nikt nie umie wytłumaczyć samotnej wdowie, o co chodzi. Jedyna nowość polega na tym, że na ostatnim piśmie z Opola, kierowanym do Bydgoszczy, znalazł się przymiotnik „pilne”.
Opolski oddział ZUS prosi w dokumencie o kolejne orzeczenie lekarza orzecznika, mimo że w poprzednim, wydanym w listopadzie 2011, specjalista wyraźnie napisał, iż Zbigniew Schroder jest niezdolny do pracy i samodzielnej egzystencji. Okazuje się, że brakuje określenia „daty powstania niezdolności do pracy”.
- To wszystko nie na moją głowę - żali się wdowa.
Krótko przed śmiercią Zbigniew Schorder złożył wypowiedzenie w swoim zakładzie pracy, by otrzymać chociaż ekwiwalent za zaległy urlop. Nie miał z czego żyć, ponieważ czekał na przewlekającą się decyzję w sprawie renty, a w firmie nie dostawał już wynagrodzenia.
Dziś może się okazać, że wdowie po nim nie należy się zasiłek pogrzebowy, bo w momencie śmierci mężczyzna nie był ubezpieczony.
