Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"žTrójka" pierwsza i jedyna

Paweł Antonkiewicz
- Kierownik powiedział: jesteś najmłodsza i będziesz prowadziła kronikę - mówi Maria Paczkowska, emerytowana nauczycielka Szkoły Podstawowej nr 3 w Nakle.

- Kierownik powiedział: jesteś najmłodsza i będziesz prowadziła kronikę - mówi Maria Paczkowska, emerytowana nauczycielka Szkoły Podstawowej nr 3 w Nakle.<!** Image 2 align=none alt="Image 196714" sub="Rok szkolny 1962/63, Maria Paczkowska z uczniami I a, u góry od lewej: Danka Górna, Mirka Wietrzykowska, Marlena Czeszewska; niżej od lewej: Jan Guzek. Marek Kuczkowski, Ewa Dosiak, Maria Baliniak, Danka Błaszczyk, Maria Więzowska / Fot. Archiwum">

Pierwszy dzwonek w „trójce” i dla Pani, rozpoczynającej pracę zawodową zabrzmiał...

...3 września 1962 roku. To było wielkie wydarzenie, bo szkoła została zbudowana w ramach obejmującej całą Polskę akcji „Tysiąc szkół na tysiąclecie”. Było w niej 15 sal lekcyjnych, gabinet biologiczny, fizyczno-chemiczny, pracownia prac ręcznych i sala gimnastyczna. Pierwszym kierownikiem był Alfons Kubiński, nauczyciel historii, a jego zastępcą zmarły niedawno matematyk, Jan Cemel. Szkoła zatrudniała wówczas 23 nauczycieli.

Te informację można przeczytać w szkolnej kronice, która Pani prowadziła przez 10 lat.

To kierownik dał mi takie polecenie. Poprosił mnie - byłam świeżą absolwentką Liceum Pedagogicznego w Nakle, to była moja pierwsza praca - i powiedział: „Jesteś najmłodsza i będziesz prowadziła kronikę”.

Niewielu już tak ładnie pisze. Kronikę z przyjemnością ogląda się dla zawartych w niej informacji i zdjęć, ale i dla tego pisma.

Pisało się wówczas piórem i atramentem, a szkoła wymagała, aby to ładnie wyglądało. Uczyliśmy tego też uczniów. W szkolnych ławkach, takich z pochyłym pulpitem i drewnianym oparciem, które można zobaczyć dzisiaj w muzeum, było miejsce na kałamarz (to słowo już zanika) z atramentem.

Uczniów w pierwszych latach było więcej, niż szkoła mogła pomieścić.

To były czasy powojennego wyżu demograficznego. Naukę w pierwszym roku jej działalności zaczęło 980 uczniów, a później było ich nawet 1300. Lekcje odbywały się na zmiany, w pewnym okresie od godziny 7.10 do 19. W mojej klasie było 44 uczniów, czasem żartowałam, że przeniosę się z nimi do sali gimnastycznej. W każdym roczniku były 3-4 klasy z podobną liczbą dzieci.

Uczeń przychodził do szkoły w mundurku?

Dziewczęta miały satynowe, granatowe fartuszki, chłopcy bluzy z takiego samego materiału, wszystkie z przypinanymi lub przyszywanymi białymi kołnierzami. Na lewym ramieniu obowiązkowo musiała być przyszyta (a nie przypięta lub na gumce) tarcza z numerem szkoły. Oprócz tornistra, uczeń nosił woreczek z obuwiem na zmianę. Buty i płaszcze zostawiało się w szatni, do której po zakończeniu lekcji całą klasę odprowadzał nauczyciel.

Jakimi pomocami naukowymi dysponował nowa szkoła?

Mieliśmy tablicę, kredę i tablice poglądowe. Te do „Elementarza” Mariana Falskiego były jednak z cienkiego papieru i szybko się niszczyły. Wspaniale się jednak współpracowało z rodzicami, którzy pomagali w ich ratowaniu, a szklarz Nowak mnóstwo ich oprawił w drewniane ramki. Powoli - powtórzę: z pomocą rodziców - wyposażaliśmy szkołę. Mało kto pamięta, że przez pierwsze lata posadzki były pokryte jakimś dziwnym, kruszącym się, czerwonym materiałem. Dopiero w 1967 roku za 200 tysięcy złotych w izbach lekcyjnych położono parkiet, a rok później lastriko na korytarzach. A przyszkolne boisko, kosztem 50 tysięcy złotych, powstało w 1965 roku.

Ile czasu nauczyciel spędzał w szkole?

Miałam obowiązek przepracowania 26 godzin lekcyjnych, a w pewnym okresie wydaje mi się, że było ich nawet 30. Do tego dochodziły płatne zajęcia pozalekcyjne. Działały kółka przedmiotowe, kółko muzyczne i taneczne, w którym pani Kuliszewska, co roku przygotowywała siódmoklasistów (do 1967 toku szkoła podstawowa była siedmioletnia) do poloneza, którego tańczyli na koniec roku. Jeździliśmy na wycieczki do Biskupina i Gniezna, do teatrów w Bydgoszczy i Poznaniu, raz w miesiącu do nas „przyjeżdżała filharmonia”.

Zawsze chciała być Pani nauczycielką?

Tak. Kiedy byłam w szóstej klasie - a chodziłam wtedy do „jedynki”, tam gdzie jest teraz starostwo - to w czasie chwilowej nieobecności jakiegoś nauczyciela mnie wysyłano, abym pilnowała porządku. Wybór nauki w Liceum Pedagogicznym nie był więc przypadkowy. A potem w jednej szkole przepracowałam 35 lat.<!** reklama>

Pani najstarsi uczniowie maja dzisiaj 57 lat, najmłodsi 22. Spotyka ich Pani czasem?

Nie wychodzę często do miasta, ale kłaniają mi się, czasem podchodzą do mnie dorosłe już panie, moje byłe uczennice, i rozmawiamy. To bardzo miłe.

Już nie pytam, czy znowu wybrałaby Pani taki zawód...

Wybrałabym!

  • Teczka personalna: Maria Paczkowska

    Mieszkanka Nakła od urodzenia, absolwentka tutejszego Liceum Pedagogicznego. Całe swoje życie zawodowe związała ze Szkołą Podstawową nr 3 - od inauguracji w niej nauczania w 1962 - do emerytury w 1997 roku. Nauczycielka nauczania początkowego oraz języka polskiego. Od najmłodszych lat czyta książki: obyczajowe, kryminały, romanse, podróżnicze i rozwiązuje krzyżówki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!