Jeśli w ciągu kilkudziesięciu lat nie zostanie powstrzymany proces zamierania cisów w rezerwacie w Wierzchlesie, to najstarsze i największe skupisko szlachetnych drzew w Polsce przestanie istnieć.
<!** Image 2 align=middle alt="Image 10280" >
Cis pospolity jest jednym z najrzadziej występujących drzew w Polsce. Do jego zaniku w polskich lasach przyczyniły się znakomite walory użytkowe cisowego drewna Ma ono piękny, ciemnowiśniowy kolor i bardzo drobne słoje. Znakomicie nadaje się do wyrobu ekskluzywnych mebli, oklein, rzeźb i... budowy solidnych domów. W latach 60. XX w. amerykański uczony Monroe Wall odkrył, że wyciąg kory z cisa, znany jako Taxol, ma własności antynowotworowe.
Uroczysko
Polska słynęła z wspaniałych cisów od średniowiecza. Cisowe drewno z Polski, Prus i Litwy, poprzez Gdańsk eksportowano do całej Europy, aż w końcu rośliny te, także w Polsce stały się rzadkością. Pierwszy europejski akt prawny dotyczący ochrony cisów wydał król Władysław Jagiełło w 1423 r. Niewiele to jednak pomogło, bo cis w Polsce prawie wyginął, choć należy do drzew długowiecznych i może żyć nawet 2 - 3 tysiące lat.
Rezerwat cisów w Wierzchlesie powstał w 1827 r. na niedostępnym półwyspie wcinającym się w jezioro Mukrz leżące w połowie drogi pomiędzy Tucholą a Świeciem. Nadano mu nazwę Uroczysko Ziessbusch. Najprawdopodobniej właśnie owa niedostępność uratowała wierzchleskie cisy przed wcześniejszą wycinką. Ich wielkim miłośnikiem był nadleśniczy Herman Bock. Stworzył tu rodzaj parku z siecią ścieżek spacerowych. Systematycznie obserwowano drzewa.
Świątynia pana Leona
Po powrocie Pomorza do Polski w 1920 r. leśnicy kontynuowali troskliwą opiekę nad wierzchleskim rezerwatem i przeprowadzali w nim kolejne badania. W 1926 r. odwiedził go Leon Wyczółkowski, który mieszkał w podbydgoskim Gościeradzu. Sędziwy artysta zakochał się w cisowej ostoi. Nazwał ją „Świętym Gajem” i marzył o zbudowaniu w nim prasłowiańskiej świątyni. Ta miłość zaowocowała ponad setką obrazów, litografii i rysunków, z wierzchleskimi cisami w roli głównej. W 1956 r., na cześć wielkiego czciciela Wierzchlasu, utworzonemu wówczas rezerwatowi nadano nazwę „Cisy Staropolskie im. Leona Wyczółkowskiego”.
Idą na śmierć
Niestety, obserwacje prowadzone w Wierzchlesie od początku XX w. dowodzą, że cisowy gaj stopniowo znika. - Każdego roku umierają kolejne pokolenia starych cisów. Na domiar złego samosiejki tych drzew żyją w rezerwacie zaledwie 2 - 3 lata. Jeśli nie powstrzymamy tego procesu, to za 100 - 150 lat po pięknych okazach pozostaną jedynie spróchniałe pnie - martwi się Adam Wenda, szef Nadleśnictwa Zamrzenica, na terenie którego znajduje się rezerwat.
Krytyczny stan cisowego drzewostanu doskonale znany jest Markowi Machnikowskiemu, wojewódzkiemu konserwatorowi przyrody. - Ciągle nie wiemy, dlaczego od kilkudziesięciu lat giną wszystkie pokolenia cisów. Naukowcy szukają przyczyn w obniżeniu poziomu wód jeziora Mukrz, zmianach mikrobiologicznych gleby oraz zbyt dużym zagęszczeniu drzew na małym półwyspie.
Na ratunek
Na szczęście w ostatnim czasie udało się pozyskać fundusze nie tylko na badania, ale także na ratowanie cennych zasobów genowych cisów z Wierzchlasu. Pomógł w tym, m.in., Jarosław Pająkowski, dyrektor Zespołu Parków Krajobrazowych Chełmińskiego i Nadwiślańskiego. Dzięki niemu do ratowania Wierzchlasu włączyło się Towarzystwo Przyjaciół Dolnej Wisły. - Napisaliśmy wniosek o dofinansowanie ochrony genowej cisów w ramach programu małych dotacji ONZ (GEF/SGP). Nasz projekt zyskał uznanie międzynarodowego gremium. Postawiono warunek - Nadleśnictwo Zamrzenica ma wystąpić z podobnym zgłoszeniem do Ekofunduszu, zajmującego się umorzeniem polskich długów w zamian za działania proprzyrodnicze. Wspólnymi siłami zdobyliśmy pieniądze na ratowanie najstarszej europejskiej ostoi cisowej - cieszy się Pająkowski.
Za zdobyte pieniądze dokończono budowę ogrodzenia wokół rezerwatu, wybudowano kładkę na torfowisku i założono 5 powierzchni kontrolnych, na których badane są przyczyny degradacji cisa. Za pozostałe pieniądze, poza strefą ochrony cisa, tworzonych jest 50 szkółek sadzonek wyhodowanych z nasion pozyskanych w „Świętym Gaju”. Dzięki nim zachowane zostaną geny wierzchleskich okazów.
Ambasadorzy cisów
Na przełomie lat 60. i 70. winą za obumieranie siewek cisa w próbowano obarczyć odwiedzających rezerwat turystów. Dlatego w 1972 r. wprowadzono całkowity zakaz jego zwiedzania. Nie poprawiło to sytuacji. Stąd też od kilku lat miłośnicy przyrody znów mogą delektować się pięknem starych cisów.
Od kilku lat najlepszymi ambasadorami tych drzew są: Ewa, Jan i Grzegorz Żmudzcy, mieszkający w sąsiadujących z rezerwatem budynkach dawnego Nadleśnictwa Wierzchlas. Jan, inżynier leśnik, zajmuje się, m.in., ratowaniem cisów. Jego żona, Ewa, jest przewodniczką po ścieżkach cisowego półwyspu. Ich syn Grzegorz stworzył stronę internetową o Wierzchlasie. Kochają to miejsce i wierzą w nie.
<!** Image 3 align=middle alt="Image 10281" >