Ryszard Majchrzak, szef grupy rekonstrukcyjnej Nordland, przestał być komendantem bydgoskiej komendy OHP. Powód? Rzekomo złe potraktowanie interesanta.
<!** Image 3 align=none alt="Image 195324" sub="Rikard Brörup, czyli Ryszard Majchrzak (z prawej) w maju 2011 roku w bydgoskim „Exploseum” Fot.: Tadeusz Pawłowski">
- Już ponad dwa lata w sądzie pracy procesuję się z obecnym kierownictwem Kujawsko-Pomorskiej Wojewódzkiej Komendy Ochotniczych Hufców Pracy. Zwalnia się najlepszego w regionie komendanta OHP, bo podobno opryskliwie rozmawiał z jednym z kandydatów do pracy. Ale prawdziwym powodem pozbycia się mnie było to, że nigdy nie ukrywałem, co mi się nie podoba i mówiłem o tym przełożonym. Obecnej pani komendant to się nie podobało - mówi Ryszard Majchrzak.<!** reklama>
Nieoficjalnie mówi się, że pretekstem do zwolnienia Majchrzaka z OHP było jego obnoszenie się ze swym hobby - rekonstrukcją historyczną. Majchrzak, prywatnie szef Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej „Nordland”, miał w miejscu pracy pokazywać się w elementach niemieckiego umundurowania z okresu II wojny światowej.
Polacy jak Germanie
- To nieprawda, choć nigdy nie ukrywałem, czym się zajmuję i zdarzało mi się przewozić samochodem mundur, gdy prosto z pracy jechałem na jakieś wydarzenie - mówi szef grupy „Nordland”, która rekonstruuje tradycje 11. Dywizji Grenadierów Pancernych, doborowej jednostki SS, złożonej z żołnierzy „pochodzenia germańskiego”. Jej szlak bojowy zakończył się w Berlinie. Na stronie internetowej grupy „Nordland” Ryszard Majchrzak występuje w mundurze i pod „nickiem rekonstrukcyjnym” Hauptsturmführer Rikard Brörup.
Nasz rozmówca spotyka się z zarzutami o propagowanie nazizmu, ale się z nimi nie zgadza.
- Rekonstruktorów można porównać do modelarzy. Jedni robią modele statków, inni samolotów, i to w różnych barwach, ale nie ma to żadnego związku z ich poglądami. Tak samo jest z nami. Mówię każdemu, kto do nas przychodzi, że nie ma tu miejsca na propagowanie ideologii. Jeśli ktoś chce się przekonać, czy mam w domu ołtarzyk z Hitlerem, to zapraszam do siebie - dodaje Ryszard Majchrzak.
- To sprawa pomiędzy pracodawcą a pracownikiem - twierdzi Iwona Lizoń-Szurmiej, komendant Kujawsko-Pomorskiej Wojewódzkiej Komendy OHP w Toruniu.
Kłopoty w pracy z powodu hobby miał Piotr Kryn, szef grupy rekonstrukcyjnej i stowarzyszenia „Wiking”. Na co dzień Kryn jest dyrektorem Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu. Grupa rekonstrukcyjna, której szefuje, ma za patrona Dywizję Waffen SS Wiking. - Były artykuły z zarzutami, że zajmuję się promowaniem nazizmu, ale dziś się z tego śmieję. W pracy wszyscy wiedzą o moim hobby, ale zdecydowanie rozdzielam je od pracy zawodowej - mówi dyrektor Piotr Kryn.
Rynek potrzebował Niemców
Dlaczego akurat niemieckie mundury? - Taka była potrzeba rynkowa. Jest bardzo wiele grup polskich, natomiast brakowało niemieckich. Robienie rekonstrukcji walki z „krzakami” jest bez sensu. Dla nas najważniejsze są opinie weteranów, choćby Powstania Warszawskiego, którzy mówią, że właśnie tak wyglądali Niemcy, z którymi walczyli - mówi Kryn.
Dla Ryszarda Majchrzaka rekonstrukcja historyczna jest jak praca detektywa. - To, co widać na pokazach, to efekt często wielomiesięcznych poszukiwań. Jeden z elementów umundurowania potrzebny do rekonstrukcji walk na Westerplatte znaleźliśmy dopiero w dalekim Pakistanie - dodaje szef grupy „Nordland”.
Upomina się o nich film
Polscy filmowcy chętnie sięgają po pomoc grup rekonstrukcyjnych.
Grupa „Wiking” brała udział w fabularyzowanym dokumencie „Panoptikon”.
Rekonstruktorzy z „Nordland” zagrali w widowisku Bogusława Wołoszańskiego.