Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zrozpaczona matka zmarłego Gracjana liczy na sprawiedliwość. Wyrok ma zapaść 11 maja

Jarosław Jakubowski
Matka Gracjana, Justyna Kłos, poprosiła sąd, żeby wydał oskarżonemu zakaz pełnienia funkcji lekarskich
Matka Gracjana, Justyna Kłos, poprosiła sąd, żeby wydał oskarżonemu zakaz pełnienia funkcji lekarskich Tomasz Czachorowski
O karę 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat wniósł prokurator w procesie Marka M., chirurga, oskarżonego o doprowadzenie do śmierci 3-letniego Gracjana Mroza.

Oskarżony Marek M. był wczoraj podenerwowany. Przed rozprawą podszedł do reporterów, mówiąc: - Nie chcę być dziś filmowany.
[break]
Na rozprawie, pytany przez sędziego Jakuba Kościerzyńskiego o zarobki i stan majątkowy, stwierdził, że nie chce być gwiazdą filmową. - Żyjemy w wolnym kraju, proces jest jawny i dziennikarze mają do niego swobodny dostęp. Pański wizerunek nie zostanie ujawniony, a jeśli tak, może pan pozwać gazetę - pouczał sędzia.
Marek M. stwierdził, że otrzymuje 2-3 tys. zł pensji zasadniczej plus wynagrodzenie za dyżury - 400-600 zł za każdy dyżur, 4-8 razy w miesiącu. Na pytanie o majątek, lekarz nie chciał odpowiadać.
Prokurator Adam Lis stwierdził, że wina oskarżonego nie budzi wątpliwości, bo rozwiały je opinie trzech zespołów biegłych. - Biegli zgodnie uznali, że pomiędzy śmiercią chłopca a podaniem mu nieprawidłowej dawki leku znieczulającego (bipuwakainy) zachodzi związek. Zdaniem oskarżenia, doszło nie tyle do narażenia pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia, ale do nieumyślnego spowodowania jego śmierci.
W ocenie prokuratora, fakt, że Marek M. nie wpisał w historię choroby Gracjana dawki bipuwakainy, jaką mu podał, jest nie tylko niedbalstwem, ale wręcz nosi znamiona zacierania śladów.
- Wnoszę o wyrok taki, jak poprzednio - dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat oraz grzywnę w wysokości 30 tysięcy złotych - zakończył prokurator.
Oskarżycielka posiłkowa, mama Gracjana, Justyna Kłos, powiedziała, że tragedia sprzed 13 lat zrujnowała jej życie. - Wiem, że Gracjankowi to nie przywróci życia, ale proszę o sprawiedliwy wyrok i o to, żeby zakazać lekarzowi wykonywania na pewien czas zawodu. To rutyna lekarska doprowadziła do śmierci mojego syna - stwierdziła.

Pełnomocnik ojca chłopca, mecenas Witold Burker, poparł wniosek oskarżenia.
Obrona zawnioskowała o uniewinnienie Marka M.
- Nie wiemy, ile leku podano, jak go podano i nie możemy wykluczyć innych przyczyn zgonu. W procesie karnym nie możemy opierać się na prawdopodobieństwie. Musimy mieć pewność - mówił mecenas Michał Bukowiński. Adwokat Marek Zawadzki zwracał z kolei uwagę na bałagan podczas śledztwa.
Tragedia wydarzyła się we wrześniu 2002 roku. Rodzice zawieźli trzyletniego Gracjana do Prywatnego Centrum Medycznego „Medic” w Fordonie na zabieg ściągnięcia jądra do moszny i usunięcia stulejki.
Początkowo wszystko szło dobrze. Przed drugą częścią operacji dziecku podano miejscowy środek znieczulający - bipuwakainę. Gracjana nie można było wybudzić. Chłopiec zmarł.
Początkowo prokuratura oskarżyła lekarkę anestezjolog. Reginie G. zarzucono nieumyślne spowodowanie śmierci poprzez zaniedbanie obowiązków. Miała nieuważnie obserwować stan pacjenta. W 2003 roku Regina G. stanęła przed sądem, który ją jednak uniewinnił. To nie zakończyło sprawy. Prokuratura wróciła do niej na podstawie opinii krajowego konsultanta do spraw anestezjologii.
Chirurg stanął przed sądem dwukrotnie. W 2012 roku sąd uznał go za winnego. Po apelacji sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!