Zmiany, które zafundowało pacjentom Ministerstwo Zdrowia,
nie podobają się osobom, które zapisane są do lecznicy przy ulicy Żytniej.
<!** Image 2 align=none alt="Image 168702" sub="W „Epoce” jeden lekarz przyjmuje w ciągu dyżuru około 70 pacjentów. Miła atmosfera sprawia, że chorzy czekają spokojnie na swoją kolejkę / fot. Maria Warda">- Choruję na serce i dlatego często szukałam ratunku w nocy
w mojej przychodni „Rodzinnej” - żali się Maria Kwiatkowska. - Tam jest moja
kartoteka, lekarz udzielający mi pomocy zawsze wiedział, jakie leki zastosować.
Teraz będę zmuszona chodzić do „Epoki”. Daleko nie mam, ale zastanawiam się po
jakiego grzyba kazano nam zapisywać się do jednego lekarza, który miał być
lekarzem rodzinnym.
Pani Maria nie musi leczyć się w nocy w „Epoce”, bo nowe
przepisy stanowią, że dyżurujące przychodnie nie obowiązuje rejonizacja.
Oznacza to, że pacjent może nawet wybrać się po pomoc do Bydgoszczy lub Gniezna
i muszą go przyjąć. Pod warunkiem, że znajdzie tam przychodnię, która pełni
dyżury nocne.
<!** Image 3 align=none alt="Image 168703" sub="fot. Maria Warda">Paweł Hałas, dyrektor przychodni Rodzinnej przy ulicy
Żytniej, ubolewa, że po godzinie 18 jego lecznica nie ma prawa przyjmować
swoich pacjentów. - W nocy przez naszą placówkę przewijało się około 80 chorych
- mówi Paweł Hałas. - Niestety, Ministerstwo Zdrowia nie dopuszcza, aby
przychodnie, które nie wygrały kontraktu na dyżury nocne, pracowały dłużej. Nie
byłoby zresztą pieniędzy na taką działalność.
- Wygraliśmy kontrakt na dyżury nocne i jednocześnie
zwiększył nam się teren działania - mówi Piotr Chodkiewicz, dyrektor
niepublicznej przychodni „Epoka” w
Żninie. - Opiekujemy się 48 tysiącami osób, z gminy Gąsawa, Janowiec
Wielkopolski, Rogowo i Żnin. Przez lecznicę przewija się w ciągu dyżuru, czyli od godziny 18 do 8 rano około 150 pacjentów.
Aby sprostać temu zadaniu, pacjentów przyjmuje dwóch lekarzy oraz dwie
pielęgniarki.<!** reklama>
Piotr Chodkiewicz przyznaje, że przychodnia, którą kieruje
nie wzbogaci się na kontrakcie, chociaż stawka ryczałtowa jest trochę wyższa.
Wynika to stąd, że powiększył się rejon, który należy obsłużyć i zwiększyła się
obsada. Do 1 marca na dyżurze nocnym oraz w dni świąteczne i niedziele pracował
tylko jeden lekarz i jedna pielęgniarka.
Chociaż teraz pracuje dwóch lekarzy i dwie pielęgniarki
uwijają się oni jak w ukropie. Na jednego medyka przypada średnio 70 pacjentów
w nocy. Atakuje właśnie grypa.
Tak było, między innymi, w nocy z poniedziałku na wtorek. Na
swą kolejkę czekały mamy z niemowlakami, dziewczynka poruszająca się na wózku
inwalidzkim i wiele starszych osób, którym gorączka dochodziła niekiedy do 40 stopni Celsjusza.
- Tak źle się czułem, że niemożliwością było czekać do jutra
- żalił się jeden z oczekujących pacjentów.
Rejon nocnego działania zwiększył się także w Barcinie.
- Opiekujemy się około 30 tysiącami mieszkańców gminy
Barcin, Łabiszyn i Dąbrowy Mogileńskiej - mówi Dariusz Drzewiecki, dyrektor
SPZOZ w Barcinie. - Nasza obsada to lekarz i pielęgniarka. Niestety, chociaż
zwiększył nam się rejon działania, to nie zwiększyła się ilość pieniędzy,
dlatego trudno mówić o optymizmie. Oczywiście, zrobimy wszystko, aby pacjent
nie ucierpiał. Przyjmujemy każdego, a w uzasadnionych przypadkach, także jeździmy do domów.