Primaaprilisowe dowcipy pojawiły się w bydgoskiej prasie dopiero po 1920 roku, z czasem coraz bardziej śmiałe i oryginalne.
<!** Image 3 align=right alt="Image 80222" sub="Najbardziej oryginalnym pomysłem przedwojennego „Dziennika Bydgoskiego” była wiadomość z 1 kwietnia 1938 roku o zawinięciu do Bydgoszczy najsłynniejszego wówczas na świecie statku pasażerskiego „Queen Mary” Fot. Tadeusz Pawłowski, Milena Wojtkowiak">Mimo powszechnej świadomości, że 1 kwietnia jest dniem żartu, zwykle następnego dnia redakcje przepraszały czytelników, którzy dali się nabrać. Każdego roku okazywało się, że naiwnych co prawda nie sieją, ale rodzi się ich zaskakująco dużo.
Rankiem 1 kwietnia 1922 roku bydgoszczanie masowo otwierali okna. Tego dnia bowiem, jak zapowiadał „Dziennik Bydgoski”, specjalne 200-tonowe działo ustawione na Jachcicach miało strzelać do przeznaczonego do kasacji statku zakotwiczonego na Bałtyku w okolicach Pucka. Od 9.30, co pół godziny, aż do zatopienia jednostki.
Jednak najbardziej śmiałym przedwojennym dowcipem „Dziennika Bydgoskiego” była informacja o przypłynięciu do Bydgoszczy najsłynniejszego luksusowego transatlantyku „Queen Mary”. Nad Brdą zjawiły się tysiące mieszkańców miasta... Także i do Rynarzewa przybywały tłumy, aby obejrzeć pierwszy wiszący most w Europie nad szlakiem kolei francuskiej.
W II Rzeczpospolitej żartowano sobie również z wielkich ówczesnego świata. W 1939 roku „Dziennik Bydgoski” ogłosił, że prezydent Franklin Delano Roosevelt zakomunikował, iż jeśli w ciągu najbliższego roku nie wybuchnie wojna, Hitler i Mussolini otrzymają po miliardzie dolarów.
Bydgoska prasa rewanżowała się też Toruniowi za jego stołeczność wojewódzką. 1 kwietnia 1937 roku oznajmiła, że miasto Kopernika zaproponowało u siebie rezydencję dla... króla Cyganów, udowadniając do tego większe prawa historyczne niż Bydgoszcz.
Po wojnie polityczne dowcipy skończyły się, ich miejsce zajęły żarty związane z brakami w zaopatrzeniu. „Gazeta Pomorska” w 1950 roku ogłosiła, że po roku oczekiwania do PDT-u nadeszła dostawa... wózków dziecięcych, które będą w sprzedaży na raty. Dużo bardziej finezyjny był „Ilustrowany Kurier Polski”. W 1946 roku oznajmił, że w Bydgoszczy powstanie największy zakład produkcji aut w Europie, który będzie produkował samochody w cenie... rowerów. Rok później „IKP” zaprosił swoich czytelników do sklepów spożywczych na zakup... solajdesów, ponoć wspaniałych owoców afrykańskich, które miały zastąpić nieobecne w handlu cytrusy.
Tylko raz, w 1953 roku, prima aprilis w polskiej prasie został odwołany. Trwała jeszcze żałoba po śmierci „słoneczka ludzkości”, czyli towarzysza Stalina.
Po 1956 roku znów można było poszaleć. Celował w tym „Dziennik Wieczorny”, który 1 kwietnia 1959 roku zawierał praktycznie same żarty. Od odkrycia yeti w Bieszczadach po próbę szybkości bydgoskich żużlowców na nowych maszynach marki Jap w Alejach 1 Maja na dystansie od Artyleryjskiej do Dworcowej...
Sportowe dowcipy okazywały się najlepsze. Na mecze Polonii z hokeistami Kanady, piłkarzami Brazylii czy występy Ove Fundina na żużlu przychodziły prawdziwe tłumy.
Początek lat 90. to zmierzch ery dowcipów prasowych. Pochowały się małą czcionką na dalszych stronach. Przeważyła teza, że tego rodzaju żarty są dla dzieci. A może nie potrafimy się już śmiać? „Express” poddawać się jednak nie ma zamiaru...