Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żona i mąż z fotooferty

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Młodsi szukają uczucia, starsi częściej przyjaźni i stabilizacji. - Internet nie zabrał nam wszystkich klientów - mówią właściciele biur matrymonialnych.

Młodsi szukają uczucia, starsi częściej przyjaźni i stabilizacji. - Internet nie zabrał nam wszystkich klientów - mówią właściciele biur matrymonialnych.

<!** Image 2 alt="Image 157270" sub="Specjaliści radzą, by na pierwszej randce pójść na spacer. Byle w miejsce, które się dobrze zna Fot. Archiwum">Dziesiątki serwisów randkowych, specjalne oferty dla VIP-ów, osobne portale dla chrześcijan czy amatorów partnerek zza wschodniej granicy - to wszystko znajdziemy w sieci. O tym, że na znajomości zawartej tylko na podstawie fotooferty i opisu można się zawieść, przekonał się nie tylko komendant policji, bohater „Kaznodziei” Camilli Lackberg. Pamiętacie Państwo, ile zamieszania wprowadziła w jego życie rosyjska kandydatka na żonę?

- To się zdarza nie tylko w książkach i filmach. Zawiedzeni po takich doświadczeniach przychodzą do nas - tradycyjnych biur matrymonialnych, w których wciąż liczy się bezpośredni kontakt i rozmowa - podkreśla Zofia Brzezińska, która od dwunastu lat kojarzy pary w Toruniu.

Odkładamy na później

- Kim są moi klienci? Trudno opowiedzieć w kilku słowach. Najmłodsi mają po dwadzieścia kilka lat, najstarsi są po osiemdziesiątce. Seniorzy nie marzą o uniesieniach, nie planują ułożenia sobie życia. Pragną bliskości, ciepła. Chcą na starość mieć z kim porozmawiać, czuć, że jest ktoś, kto poda przysłowiową szklankę wody - mówi pani Zofia. - Młodsi często są zaganiani, zapracowani. Znakiem naszych czasów jest szybkie tempo życia i pogoń za pieniędzmi, w których nierzadko gubimy to, co najważniejsze. Nieraz spotykam się z osobami, które znalezienie partnera, założenie rodziny odkładały na później. Oczywiście, na miłość nigdy nie jest za późno, ale na przykład na macierzyństwo - bywa.

<!** reklama>Biuro Zofii Brzezińskiej Eko-Eureka opiera się na tak zwanych metodach tradycyjnych. Pierwszy krok to telefon do pani Zofii i umówienie się na osobiste spotkanie. Krok drugi - długa rozmowa. Padają pytania o charakter, sytuację życiową i oczekiwania względem partnera. Z odpowiedzi budowana jest oferta, do której dołączane jest zdjęcie (nieobowiązkowo, choć swatka zawsze przekonuje, że to pomaga). Dalej... biuro szuka, a klient czeka. Kojarzeni spotykają się i sami decydują, jak potoczy się ich znajomość.

- Lubię ludzi i swoją pracę. Najpiękniejsze chwile to te, gdy dzwonią byli już klienci i przekazują dobre informacje. O dacie ślubu, narodzinach dziecka, sukcesach potomstwa - zdradza pani Zofia.

Szukanie drugiej połówki, oczywiście, kosztuje. Eko-Eureka pobiera opłatę w wysokości 250 złotych za rok. Nie płaci się dodatkowo, jak to bywa gdzie indziej, za wgląd do każdej przedstawianej oferty. - Szukamy tak długo, aż znajdziemy - uśmiecha się swatka.

Kawalerowie z raną w sercu

Inaczej kojarzy pary Teresa Oparska, psycholog prowadząca biuro matrymonialne Rubin w Bydgoszczy. W większym stopniu stawia na Internet, gdzie klienci wypełniają ankiety, rejestrują się i szukają szczęścia. Zawodowe doświadczenie pomaga jej w bezpośrednich rozmowach. Gdy otwierała działalność półtora roku temu, nie podejrzewała, z jak szerokim przedziałem wiekowym się zetknie. Jej klienci mają od 24 do 84 lat.

- Co ciekawe, w najmłodszym przedziale wiekowym, czyli do 28 lat, zdecydowanie dominują mężczyźni. Często mają za sobą jakiś nieudany związek, zawód miłosny. Cierpieli i to pozbawiło ich pewności siebie, wiary w znalezienie odpowiedniej partnerki. Być może młodzi mężczyźni rzeczywiście trudniej podnoszą się po zawodzie miłosnym niż kobiety - zastanawia się pani Teresa. - Młodych kobiet tymczasem jak na lekarstwo. Serdecznie zapraszam więc te, które szukają drugiej połówki!

Przepis na udany związek biura Rubin jest następujący. Bierzemy: miarkę wspólnych zainteresowań, całe opakowanie życzliwości, szklankę zachęty zmieszanej ze wsparciem, łyżeczkę zrozumienia, trochę kompromisu, sztukę wybaczania, szczerość rozpuszczoną w godzinach wspólnych rozmów, szczyptę niespodzianek oraz komplementy (nie przesolić!). Wszystkie składniki należy wymieszać i ...gotowe. Za pomoc Rubin oczekuje od 150 do 300 złotych na rok.

Żona z Rosji, mąż z Afryki

Komu nie w smak oddawanie swego losu (serca?) w cudze ręce, do dyspozycji ma setki serwisów i portali w sieci. W globalnej wiosce granice praktycznie nie istnieją. „Spraw sobie żonę z Rosji!” - zachęcają portale specjalizujące się w ofertach zza wschodniej granicy. Jeszcze inne próbują kojarzyć żyjących na różnych kontynentach. Działają też osobne serwisy VIP-owskie, jak również te łączące na przykład tylko katolików. Wiele publikuje na swoich stronach internetowych historie połączonych par. Ile w nich prawdy, zbadać się nie da.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!