Od kilku miesięcy program „Leczenie niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego - In vitro dla mieszkańców Bydgoszczy w latach 2016-2019” pilotowany przez bydgoską .Nowoczesną leży w podległej ministrowi zdrowia Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.
Odwlekają , bo...
Agencja już dwukrotnie odmówiła wydania opinii na jego temat powołując się na drobny błąd formalny. 19 grudnia miała się zebrać Rada Przejrzystości AOTMiT, by wreszcie zaopiniować bydgoski program. Nic z tego - data posiedzenia została zmieniona na 27 grudnia. Okazuje się, że prawdopodobnie nie bez powodu.
Resort zdrowia od końca listopada przygotowuje zmiany w ustawie o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych. Te zakładają między innymi, że po nowelizacji ustawy opinia agencji, która do tej pory nie była wiążąca, stanie się kluczowa. A jeśli ktoś będzie realizował dany program mimo negatywnej oceny agencji, ten naruszy dyscyplinę finansów publicznych.
- Wygląda na to, że rząd opłotkami, powołując się na troskę o zdrowie obywateli i publiczne pieniądze, próbuje zablokować możliwość finansowania in vitro z budżetów samorządów - mówi Michał Stasiński, bydgoski poseł .Nowoczesnej. - Szykuje się centralizacja władzy i próba odebrania kompetencji samorządom.
Cichy zamach na in vitro?
O sprawie kilka dni temu napisał Onet.pl. Serwis przytacza m.in. wypowiedzi radnych z Łodzi, w której program samorządowego finansowania in vitro udało się wdrożyć. Według nich, minister zdrowia próbuje po cichu uniemożliwić stosowanie metody in vitro w Polsce. Metody, która zdaniem polityków PiS jest nieetyczna. Wystarczy przypomnieć jedną z sesji bydgoskiej rady miasta, na której radni ugrupowania zapowiadali, że nie dopuszczą do finansowania in vitro z budżetu miasta.
Jest jednak światełko w tunelu. - Prawo nie działa wstecz. Liczę, że projekt zmian w ustawie trochę poleży, zanim wejdzie w życie - mówi poseł Stasiński. - W tej chwili jeszcze opinia agencji nie jest kluczowa, więc nawet gdy będzie negatywna, Bydgoszcz i tak może wprowadzić program w życie.
Gotowość deklaruje też przewodniczący bydgoskiej Rady Miasta. - Jeśli opinia będzie negatywna, a ustawa się jeszcze nie zmieni, będziemy działać - mówi dr Zbigniew Sobociński.
Poseł Stasiński zamierza też podjąć rozmowy z Tomaszem Latosem, bydgoskim posłem PiS. - Z kolegami parlamentarzystami zawsze chętnie się spotkam - mówi nam. - I nie ma potrzeby, by robić to za pośrednictwem mediów.
Uproszczą i doprecyzują
Co poseł Latos sądzi o planowanych zmianach w ustawie? - W tej chwili bardzo wyraźnie jest widoczny brak koordynacji działań na szczeblu samorządowym i rządowym, jeśli chodzi o programy zdrowotne - odpowiada. - Myślę, że będą to zmiany na lepsze. Ale na razie, to tylko projekt. Sporo jeszcze może się zmienić.
Do Ministerstwa Zdrowia wysłaliśmy kilka pytań. W zamian otrzymaliśmy link do komunikatu na stronie resortu. Czytamy w nim m.in.: „... celem zmian jest uproszczenie i doprecyzowanie procedury tworzenia programów polityki zdrowotnej a nie - jak sugerują media - likwidacja miejskich programów in vitro”.
Partia rządząca chce zmian w ustawie o świadczeniach zdrowotnych. Może to negatywnie wpłynąć na finansowanie in vitro z budżetów samorządów. Mówi się wręcz o likwidacji tych programów.
Szykuje się centralizacja władzy i próba odebrania kompetencji samorządom.