MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zły duch wolności gospodarczej

Redakcja
Zachem chudnie. Bez naszej pomocy może całkiem zniknąć. Jeszcze parę lat temu w statystycznych zestawieniach był to jeden z gospodarczych rodzynków w Bydgoszczy i okolicach, zatrudniających powyżej tysiąca osób.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw.jpg" >Zachem chudnie. Bez naszej pomocy może całkiem zniknąć. Jeszcze parę lat temu w statystycznych zestawieniach był to jeden z gospodarczych rodzynków w Bydgoszczy i okolicach, zatrudniających powyżej tysiąca osób. Teraz pracuje tam 770 ludzi, a w przyszłym miesiącu, po „planowanej” wycince, załoga Zachemu będzie liczyła mniej niż 700 pracowników. Nieoficjalnie mówi się o dwóch jeszcze falach zwolnień w tym roku. Powraca też temat sprzedaży Zachemu przez jego właścicielkę - spółkę akcyjną Ciech. Idąc z duchem liberalizmu i wolności gospodarczej, po takim stwierdzeniu należałoby wcisnąć klawisz „Enter”, kierując dziennikarski tekst do druku. Spółka prawa handlowego, legalny właściciel firmy, podejmuje decyzje jej zdaniem najlepsze z możliwych i nam, osobom postronnym, nic do tego. <!** reklama>Ale w tym konkretnym wypadku trudno pogodzić się z takim rozumowaniem. Gdyby Zachem został przed laty założony przez zaradnego przedsiębiorcę, powiedzmy: Felicjana Zachemowskiego, i gdyby ów Felicjan Zachemowski zainwestował w powstanie firmy prywatny majątek oraz lata własnej, żmudnej i mrówczej pracy nad rozwojem firmy, sytuacja byłaby klarowna. Zachem powstał jednak i długo, bo aż do 2006 roku, funkcjonował jako przedsiębiorstwo państwowe. A i teraz Skarb Państwa jest, poprzez Ciech, głównym akcjonariuszem bydgoskich zakładów. Skarb Państwa ma bowiem w Ciechu 38,72 proc. akcji, podczas gdy pula każdego z pozostałych właścicieli nie sięga 10 proc. akcji.

To księgowe wyliczenie jest mi potrzebne do wykazania, że każdy Polak, który jest współtwórcą i współwłaścicielem Skarbu Państwa, ma prawo, a nawet obywatelski obowiązek, interesować się tym, co się w Zachemie dzieje, cieszyć, gdy firma odnosi sukcesy i grzmieć, gdy podupada i zwalnia ludzi. Teraz, nie ma co ukrywać, przyszedł czas na grzmoty. A tych, niestety, nie słyszę. Hałasują jedynie zakładowi związkowcy. Zarząd, jak to zarząd, uspokaja, wycisza. Zarząd, niczym rząd, się wyżywi. Na jego czele stoją zwykle najemni menedżerowie, których wynagrodzenia i odprawy są znacznie lepiej zabezpieczone niż wynagrodzenia i odprawy szeregowych pracowników. Przypominają piłkarskich trenerów. Nagła i częsta zmiana pracy jest dla nich ryzykiem wkalkulowanym w pobory. Dziś pracują w Bydgoszczy, jutro, być może, w Puławach, a pojutrze w Tarnowie. Tacy ludzie na pewno nie poprowadzą załogi na barykady. Tym bardziej że w spółkach skarbu państwa często ich awans ma polityczne podłoże. Taki prezes wie zatem, że jeśli zmieni się władza w Warszawie, może wylecieć także, gdy będzie miał wyśmienite wyniki.

Skoro więc prezes nie i zależni od niego członkowie zarządu nie, oraz rada nadzorcza, zależna od ministra skarbu państwa, także nie, to kto może wesprzeć protest związkowców z Zachemu czy inowrocławskiej Sody, którzy jadą na tym samym wózku? Przede wszystkim samorządowcy i parlamentarzyści. Zdecydowana większość z nich to ludzie miejscowi i „ponadsezonowi” - w tym sensie, że swoją karierę zawodową wiążą z konkretnym miastem czy regionem, często na całe życie. To wreszcie jest ich żywioł. Po to są przez nas wybierani, by bronili naszego interesu na różnych szczeblach władzy. Szczególnej mobilizacji naszych wybrańców wokół problemów Zachemu jakoś jednak nie widzę. We wtorek, podczas rozmów trójstronnych (przedstawicieli rządu, Ciechu i załogi) w stolicy, padły w stronę związkowców deklaracje pomocy, którą ma zapewnić Państwowa Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości. Nie chciałbym zabrzmieć jak puszczyk, lecz zrzucenie zadania pomocy Zachemowi na państwową agencję wygląda mi na klasyczną zasłonę dymną, zagrywkę na czas, którego potrzeba do atrakcyjnego dla nabywcy odchudzenia Zachemu przed sprzedażą. Nie usłyszałem po tym nieudanym spotkaniu gniewnego pomruku ze strony posłów, senatorów czy władz Bydgoszczy. Nawet ze strony wiceprezydent miasta Grażyny Ciemniak, która w bydgoskich zakładach chemicznych przepracowała wiele lat. Nie samą metropolią - na razie papierowym, hipotetycznym tworem o mglistych perspektywach - miasto żyje. W przyszły wtorek w Bydgoszczy kolejne rozmowy związkowców z przedstawicielami Ciechu. Salonowe lwy, zaryczcie wreszcie!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera