https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Złodzieje polują na ulicach

Włodzimierz Szczepański
W 2010 roku złodzieje skradli w Bydgoszczy więcej samochodów niż rok wcześniej. Nowy rok pechowo rozpoczął się szczególnie dla właścicieli aut z Fordonu.

W 2010 roku złodzieje skradli w Bydgoszczy więcej samochodów niż rok wcześniej. Nowy rok pechowo rozpoczął się szczególnie dla właścicieli aut z Fordonu.

<!** Image 2 align=none alt="Image 166190" sub="Infografika Kamil Mójta">Jednej styczniowej nocy włamywacze na parkingu przy ul. Bora-Komorowskiego wybili szyby w siedmiu samochodach, a cztery okradli.

- Działają w co najmniej dwuosobowych grupach. Są często wyspecjalizowani w danej marce. Gdy kradną auto na części, dodatkowo współpracują z paserami, którzy przechowują i rozbierają auta w dziuplach. Znikają też samochody pod tzw. wszczepy. Złodzieje mają dokumenty na przykład zniszczonego auta, kradną więc konkretny samochód i przebijają fabryczne numery - opowiada jeden z funkcjonariuszy.<!** reklama>

Bezwględni złodzieje

Wraz ze wzrostem złodziejskiego profesjonalizmu powiększyła się tendencja do bezwzględności podczas kradzieży. W grudniu ubiegłego roku policjanci z KWP zaczaili się na złodziei na drodze w okolicach Janikowa. Przestępcy jechali seatem skradzionym w Toruniu. Funkcjonariusze obserwujący złodzieja zauważyli też drugie auto, audi A6, które konwojowało skradzionego seata. Kierowca audi zatrzymał się do kontroli. Natomiast jadący seatem przyspieszył i usiłował przejechać mundurowych. Nie reagował nawet na strzały z broni. Dwie godziny trwał pościg. Kierowca seata rozbił auto na drzewie i potem uciekał pieszo. Jak się okazało, sprawcy mieli na sumieniu kradzież jeszcze jednego seata.

- Wystarczy łamak, czyli klucz, którym można unieszkodliwić zamek drzwi. Potem w starszych modelach wyrywają stacyjkę powodując zwarcie w instalacji. W nowszych podpinają komputer, który pozwala obejść fabryczny - opowiada nasz rozmówca.

Pomysłowość złodziei nie zna granic. - Przypominam sobie, że policjanci z komisariatu na Błoniu zatrzymali do kontroli lawetę. Jej właściciel dostał zlecenie na wywiezienie auta z Krakowa do Szczecina. Zlecenie odebrał telefonicznie i nie wiedział, że auto nie należało do jego rozmówcy - opowiada Maciej Osinski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

Plaga kradzieży dotykała też taksówkarzy. Często zdarzało się tak, że dzień po zniknięciu auta do jego właściciela dzwonił złodziej. - Kolega zapłacił 10 tysięcy złotych złodziejowi. Może nie zrobiłby tego, gdyby w aucie nie zostały dokumenty córki. Miała lecieć do pracy w Londynie. W taksówce mamy radio i inny sprzęt. To jest nieubezpieczone. Lepiej zapłacić tę piątkę niż wydawać kasę na nowy - twierdzi jeden z taksówkarzy. - Na szczęście, ostatnio mamy spokój - mówi inny taksówkarz, Andrzej Sztuczyński.

W Bydgoszczy złodzieje grasują częściej niż w innych miastach województwa. W ubiegłym roku z miasta i okolicznego powiatu zniknęło 396 aut. W 2009 roku było ich 361. Tylko 19,2 proc. skradzionych w ubiegłym roku aut zostało odzyskane. Złodzieje polują na auta pozostawione na ulicach. Właśnie stamtąd zniknęły w ubiegłym roku 173 samochody, z parkingów 197, sprzed centrów handlowych tylko sześć aut. I tylko jeden samochód zniknął z garażu.

Auta podwyższonego ryzyka

Najczęściej kradzione są volkswegeny. - Też mam auto podwyższonego ryzyka. Jeżdżę golfem. Dlatego wykupiłem autocasco. Jak widać ze statystyk, dobrym zabezpieczeniem jest garaż. Aut lepiej nie zostawiać w miejscach nieoświetlonych, gdzie jeździ mało samochodów i rzadziej pojawiają się patrole. Warto też zainwestować w zabezpieczenia, na przykład odcięcie zapłonu, tylko musi wykonać je fachowiec. Jeśli złodziej będzie miał na parkingu do wyboru kilka aut, włamie się do tego najmniej chronionego, bo chodzi o czas. Na nim najbardziej zależy złodziejowi - mówi Maciej Osinski.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski