Obcinanie rąk za kradzież, do dziś stosowane w niektórych krajach muzułmańskich, może i jest okrutne, ale dlaczego miałbym rozczulać się nad losem złodzieja? W końcu on nie miał skrupułów, żeby mnie okraść z dorobku wielu lat pracy. Bo jak nazwać włamanie, w wyniku którego właściciel warsztatu samochodowego traci całe jego wyposażenie i w zasadzie musi swoją działalność zaczynać od zera?
<!** reklama>
Może więc obcinanie rąk jest okrutne, ale jak dotąd, zdaje się tak zwane cywilizowane metody walki ze złodziejstwem zawodzą. Przynajmniej w Polsce. Policja twierdzi, że w tej sprawie zrobiła co mogła, ale to poszkodowany mężczyzna sam zdobył trzy nagrania z monitoringu ulicy. Z drugiej strony, co innego prywatne śledztwo, a co innego procesowe zdobywanie dowodów.
Brak poszanowania dla cudzej własności wynieśliśmy - jako społeczeństwo - z epoki PRL-u, w którym było wiadomo, że to co „społeczne” było tak naprawdę niczyje. Ale tamta epoka minęła, a my wciąż trwamy w przekonaniu, że własność prywatna to tylko pusta nazwa. W Stanach Zjednoczonych za wtargnięcie na trawnik przed domem jego właściciel ma prawo zastrzelić intruza. To przegięcie, podobne jak skracanie rączek. Zgoda. Ale jeśli policja dalej będzie mało skuteczna w ściganiu złodziei, to obywatele zaczną brać sprawy we własne ręce. Już teraz w Internecie pełno jest ogłoszeń o kradzieżach, np. rowerów. Do niektórych dołączane są zdjęcia sprawców. Boję się, że wkrótce może zacząć dochodzić do samosądów. Ludzie mają dość złodziejstwa i u góry, i na dole.