Sobotni zjazd Związku Polaków na Białorusi zostanie uznany prawdopodobnie za prawomocny - wynika z komentarzy białoruskich mediów państwowych i wysokich urzędników.
Tymczasem Ministerstwo Sprawiedliwości twierdzi, że werdykt w sprawie wyda dopiero po przeanalizowaniu dokumentów zjazdu.
Szef Państwowego Komitetu do spraw Religii i Narodowości Stanisłau Buko już oświadczył, że zjazd przebiegał w spokojnej i konstruktywnej atmosferze, a wybory prezesa Związku „odbyły się zgodnie ze statutem organizacji”. Państwowa telewizja ONT poinformowała w niedzielnym programie analitycznym „Kontury”, że zjazd został zorganizowany „zgodnie ze statutem i przy demokratycznym wyborze delegatów”.
Białoruskie Ministerstwo Sprawiedliwości w maju uznało, że marcowy szósty zjazd Związku Polaków nie był prawomocny i zaleciło jego powtórzenie. Z ówczesną decyzją ministerstwa nie pogodziło się kierownictwo związku, wybrane na marcowym zjeździe z Andżeliką Borys na czele i polskie władze. Polscy politycy twierdzą, że sobotni zjazd nie był demokratyczny i należy wspierać Borys.
Dwaj funkcjonariusze białoruskiej milicji złożyli w poniedziałek wizytę w grodzieńskim mieszkaniu Andżeliki Borys, prezes Związku Polaków nieuznawanej przez białoruskie władze. Milicjanci interesowali się, czy Borys nie może wskazać osoby ze swojego otoczenia, która mogłaby uczestniczyć w pobiciu Michała Dworczyka.
Przedstawiciel polskiego komitetu „Solidarni z Białorusią” został w piątek pobity przez nieznanych sprawców przed blokiem, gdzie mieszka prezes. - Funkcjonariuszom poradziłam, aby nie robili ze mnie idiotki, niech lepiej sprawców szukają w swoim otoczeniu - powiedziała Borys.