https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zgoda - najlepszy piłkarz wśród koszykarzy

Stanisław Karabasz
Kazimierz Zgoda trafił do piłki nożnej między 16 a 17 rokiem życia (wiosną 1959 r.). Teoretycznie zbyt późno, by mógł liczyć na większe sukcesy.

Kazimierz Zgoda trafił do piłki nożnej między 16 a 17 rokiem życia (wiosną 1959 r.). Teoretycznie zbyt późno, by mógł liczyć na większe sukcesy.

<!** Image 2 alt="Image 55072" sub="Zespół Zawiszy w 1963 r. Stoją od lewej: Ryszard Harmata, Ryszard Wesołowski, Jerzy Krasucki, Waldemar Chmara, Jan Pieszko. W dolnym rzędzie od lewej: Waldemar Folbrycht, Bronisław Waligóra, Tomasz Zgoda (w środku), Mirosław Ziółkowski, Paweł Miller i bramkarz Edmund Rychlewicz.">Jednak przebieg jego kariery obalił ten mit. Pierwszym klubem była inowrocławska Cuiavia, gdzie pod okiem trenera Konrada Labenza debiutował w drużynie juniorów. W styczniu 1963 r. otrzymał powołanie do wojska.

- Do Bydgoszczy przyjechałem jako koszykarz, gdyż oprócz piłki nożnej w Cuiavii, grałem w Noteci w basket - mówi Kazimierz Zgoda. - Drużynę prowadził Zenon Jaźwierski. Po złożeniu przysięgi wojskowej trafiłem do II-ligowego zespołu koszykarzy Zawiszy. Trenerem był Henryk Pietrzak, a grali w nim między innymi: Janusz Sarbinowski, Zygmunt Weigt, Ryszard Mogiełko i Stanisław Szuman. Awansowaliśmy do I ligi, z której po sezonie 1963/64 spadliśmy do II ligi. W koszykówkę grałem do 1971 r. czyli do czasu likwidacji sekcji w Zawiszy.

Popularny Tomek grał równolegle w II-ligowej jedenastce Zawiszy.

<!** reklama left>- Do gry w piłkę nożną przekonał mnie trener Adam Niemiec - wspomina. - Najpierw wstawił mnie do zespołu na pozycję pomocnika, a później stopera. Na obronie grałem już do końca kariery. Rundę rewanżową (wiosną 1964 r.) rozegraliśmy pod okiem trenera Edwarda Brzozowskiego, który drugi raz w historii klubu wprowadził Zawiszę do I ligi. Graliśmy w niej przez trzy sezony, bo w 1967 spadliśmy.

Sport uprawiał przez cały rok. Skończył się sezon piłkarski, a już zaczynali grę koszykarze.

- Przygotowanie piłkarskie dawało mi wytrzymałość, skoczność, kondycję, a przede wszystkim przegląd sytuacji na boisku. Najlepszy mecz w I lidze rozegrałem 23 kwietnia 1966 r. z Górnikiem w Zabrzu, który przegraliśmy 1:2. Dwukrotnie grałem gościnnie w barwach Legii z okazji 50-lecia klubu.

I dodaje: - Legioniści oprócz mnie do meczu towarzyskiego z Duklą Praga zaprosili m. in. Janka Pieszkę z Zawiszy i Zygfryda Blauta ze Śląska Wrocław. W drugim meczu Legii przeciwko słynnemu Tottenhamowi ponownie zagrałem z Pieszką, na pozycji stopera z Antonim Piechniczkiem, a mecz wygraliśmy 2:0. Otrzymałem propozycję przejścia do Legii, jednak nie zakładałem takiej możliwości.

Kazimierz Zgoda, dla kibiców Tomek, miał wszelkie predyspozycje, by osiągnąć znacznie więcej w futbolu. W klasyfikacji „Złote Buty” katowickiego „Sportu” w sezonie 1964/1965 zajął pierwsze miejsce na pozycji lewego obrońcy. Znalazł się w towarzystwie takich piłkarzy jak: Szymkowiak, Kaszubski, Oślizło, Gmoch, Majewski, Żmijewski, Brychczy, Kielec, Jarosik, Faber.

- Mimo wszystko czuję się spełniony jako sportowiec. Mimo że nie zdecydowałem się na grę w Legii - twierdzi Tomasz Zgoda. - Omijały mnie kontuzje, zwiedziłem kawałek Europy, poznałem wielu ciekawych ludzi. Miałem tylko problemy z sędziami, bo żywo reagowałem na ich krzywdzące decyzje - kończy popularny Tomek.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski