Bydgoski Adolf Hitler zamieszkał w naszym mieście w połowie lat trzydziestych ubiegłego wieku, krótko przed wybuchem II wojny światowej. Nie wymienia go jeszcze ostatnia księga adresowa Bydgoszczy z 1936 roku. Na trop niezwykle nazywającego się człowieka wpadł „Kurier Bydgoski”, który tę wielce wówczas sensacyjną wiadomość opublikował 7 maja 1938 roku, budząc zrozumiałą ciekawość czytelników.
„Nie jest to kaczka dziennikarska, ani też przedwczesny żart prima aprilisowy, lub poroniony płód wybujałej fantazji reportera” - zastrzegał się autor publikacji. „Prawdziwy Hitler, mąż stanu współczesnych Niemiec, obraziłby się niewątpliwie, gdybyśmy zaprezentowali mu naszego bydgoskiego Adolfa Hitera, skromnego szewczynę pochodzenia żydowskiego. (...) Ciekawe to odkrycie zawdzięczam przechadzce w gmachu narożnikowym ul. Podgórnej i ulicy Melchiora Wierzbickiego, w owem prawdziwem „hotelu” żydowskim, zamieszkałem przez kilkadziesiąt rodzin, na drugiem piętrze zamieszkuje bydgoski żydek Adolf Hitler, który przed trzema laty przywędrował z Kielc do Bydgoszczy aby nas „uszczęśliwić”. Niepozorny ten człowieczek dumnie nosi nazwisko obecnego kanclerza Niemiec. Gdzie tylko się zjawi, znajomi witają go okrzykiem „Heil Hitler!”, na co odpowiada wszystkim uśmiechem pełnym zadowolenia”.
„Co za ironia losu” - kpił dziennikarz „Kuriera” podpisujący się „Ali”. - „Kanclerz Rzeszy Hitler, stuprocentowy Aryjczyk czystej krwi tępi żydostwo w granicach swojego kraju, twierdząc, że fetor żydowski zanieczyszcza powietrze w Niemczech, a tu w Bydgoszczy - świat się zadziwi! - Adolf Hitler nienawidzi gojów. Takie to cuda dzieją się na świecie...”
Niestety, nie są znane dalsze losy bydgoskiego Adolfa Hitlera. Tak jak większość Żydów zamieszkujących w międzywojniu nasze miasto, opuścił on zapewne Bydgoszcz na kilka miesięcy przed wojną. Czy jednak udało mu się czas zagłady przeżyć, czy też stał się jedną z ofiar Holokaustu, sprawdzić można chyba jedynie w przepastnych archiwach instytutu Yad Vashem w Jerozolimie.