Zbrojeniówka sama zbuduje oczyszczalnię - pieniądze dostała z ministerstwa, urządzenia - z offsetu

O sytuacji zakładów, działających na obszarze pozachemowskim, piszemy na łamach „Expressu” regularnie. Część z nich, w tym „Nitro-Chem”, produkujący między innymi na potrzeby polskiego wojska, skarży się na problemy wynikłe z upadku giganta. Chodzi m.in. o gospodarkę wodno-ściekową.
[break]

Za dwa lata na czysto

Ministerstwo Skarbu Państwa zdecydowało się wspomóc bydgoski zakład. W Warszawie podpisano umowę, na mocy której „Nitro-Chem” dokapitalizowany został kwotą 30 mln złotych. Pieniądze te wydane zostaną na modernizację instalacji i urządzeń, w tym - budowę oczyszczalni ścieków.

- Dzięki tym funduszom, między innymi, będziemy mogli zmodernizować naszą aparaturę - cieszy się Tomasz Ptaszyński, prezes zarządu „Nitro-Chemu”. - Zamkniemy obieg wód chłodniczych i ścieków, a następnie oczyścimy je do parametrów, które umożliwią ich bezpieczne odprowadzenie na zewnątrz.

Cała inwestycja zakończyć się ma w ciągu dwóch lat.

- W nadchodzącym roku zamierzamy wybudować budynek oczyszczalni. Urządzenia, które znajdą się w środku, już mamy - mówi prezes Ptaszyński.
„Nitro-Chem” skorzystał na zakupie przez polską armię transporterów opancerzonych Rosomak. Wieżyczki do tych pojazdów zakupiono we włoskiej firmie Oto Melara. Ta z kolei, w ramach tzw. offsetu, a więc rekompensaty za polskie zakupy za granicą, wyposażyła bydgoski zakład w urządzenia. Wyprodukował je - również włoski - koncern Veolia, specjalizujący się w technologiach służących ochronie środowiska.

Miasto się zainteresuje?

Przy sprawie wsparcia ministerialnego dla „Nitro-Chemu” aktywna była posłanka Iwona Kozłowska.

- Z uwagi na znaczenie zakładu dla obronności państwa, szczególnie w obecnej sytuacji międzynarodowej, wniosek bydgoskich zakładów zyskał dodatkowe uzasadnienie - komentuje podpisanie umowy Iwona Kozłowska. - Zresztą Nitro-Chem to nie tylko spółka o strategicznym znaczeniu dla obronności państwa, ale i miejsce innowacyjne technologicznie, tworzące miejsca pracy dla bydgoszczan.

Inwestycje bydgoskiej fabryki dają nadzieję, że nie trzeba będzie przenosić jej produkcji w inne miejsce. Taka groźba zaistniała, kiedy zakład samotnie borykał się z problemami po upadku Zachemu, nie mogąc liczyć na zainteresowanie władz miasta.
Sytuacja zaczęła zmieniać się przed wyborami samorządowymi. Prezydent Rafał Bruski zapowiedział konsultacje, a załoga zawiesiła przygotowywany protest.