Rozmowa z GRAŻYNĄ WOLSZCZAK, odtwórczynią głównej roli w filmie „Ja wam pokażę”
Reżyser Denis Delić zaproponował Pani główną rolę w filmie „Ja wam pokażę”. Długo się Pani zastanawiała nad jej przyjęciem?
W ogóle się nie zastanawiałam.
Co wówczas Pani pomyślała: „kolejna propozycja, jedna z wielu”, czy może „los siędo mnie uśmiechnął”?
Pomyślałam, że dostałam szansę na fajną pracę. To na pewno nie była propozycja jedna z wielu. Przy tej liczbie filmów, które się robi w Polsce, dostać główną rolę, a do tego kobiecą, to nie byle co. Bardzo się ucieszyłam, a z kolei z tym uśmiechem losu też nie przesadzajmy.
Wie Pani, dlaczego Danuta Stenka nie zagrała w filmie Denisa Delicia?
<!** Image 2 align=right alt="Image 20056" >Po prostu Danusia zrezygnowała z tej roli. Katarzyna Grochola sprzedała prawa do „Ja wam pokażę” innemu producentowi. W zaistniałym konflikcie większość aktorów zdecydowała nie wziąć udziału w nowym projekcie. Stąd inna obsada u Delicia. Jedynie para rodziców nie uległa presji, czyli Marta Lipińska i Krzysztof Kowalewski. Postanowili się nie przejmować tym konfliktem.
Można mówić o rywalizacji między Panią a Danutą Stenką?
Nie, sytuacja była czysta. Nikomu niczego nie zabrałam. Nikogo nie „wygryzłam”. Zawsze lubiłyśmy się z Danką i nie widzę powodu, dlaczego to by się miało zmienić.
Adama, czyli partnera Judyty, zagrał tym razem Paweł Deląg. Dobrze się Pani z nim pracowało?
Dobrze. Znaliśmy się już wcześniej i nic mnie nie zaskoczyło na planie „Ja wam pokażę”. Wiedziałam, czego mogę się po Pawle spodziewać.
A nie wolałaby Pani wystąpić na planie jednak u boku Artura Żmijewskiego?
W ogóle nie było takiej opcji, więc się nad tym nie zastanawiałam. Rozterki dotyczące roli Adama trwały chyba najdłużej. Były różne propozycje na obsadę tej roli. Miałam swój „typ”, ale niech to pozostanie moją tajemnicą. Artur jest fantastycznym aktorem, ale z tych samych przyczyn co Danka, nie mogło być nim mowy. Decydujący głos mieli producenci.
Jeszcze niedawno twierdziła Pani, że jedną z najważniejszych ról, w którą się Pani wcieliła, była ta we włoskim filmie „Ballada o czyścicielach szyb” Petera del Monte. Czy po występie w „Ja wam pokażę” wyżej ceni Pani teraz swoją kreację Judyty?
To są nieporównywalne gatunki filmowe i role. Praca nad rolą jest bardzo ważna, bo tylko w ten sposób aktor może się rozwijać. Obie te role dały mi taką możliwość, a co za tym idzie, kolosalną przyjemność. Natomiast efektem pracy całego zespołu jest skończony film i największa satysfakcja, jeśli dzieło jest udane tak, jak je sobie wyobrażaliśmy przed rozpoczęciem zdjęć. Moim zdaniem, jednak ciągle najlepszym filmem, w którym zagrałam, są „Gry uliczne” Krzysztofa Krauzego.
Popularność przyniosły Pani seriale telewizyjne takie jak „Matki, żony i kochanki”, czy ostatnio „Na Wspólnej”. Planuje Pani pozostać przy pracy dla telewizji, a może jednak woli Pani produkcje filmowe?
Nie planuję, bo tego nie da się zaplanować. Skupiam się na propozycjach, które otrzymuję. Kino, telewizja, czy teatr to są różne strony mojego zawodu. Wszystkie są bardzo pożądane i najlepiej mieć możliwość pracy wszędzie po trochu.
Zdaje się, że nasze kino przeżywa pewien kryzys. Z sondaży wynika, że 70 proc. badanych Polaków w ciągu ostatnich trzech miesięcy w ogóle nie było w kinie. Nie przeraża to Pani?
Mnie trudno przerazić. Poza tym na „Ja wam pokażę” przyszło do tej pory już ponad milion osób. Czyli jednak można przyciągnąć ludzi do kina, tylko trzeba trafić w to, czego akurat potrzebują, co mają ochotę oglądać. Odkąd pamiętam jest ta sama sytuacja. Wszyscy biją na alarm, że spada czytelnictwo, frekwencja w kinach, czy teatrach. Okazuje się jednak, że są filmy i przedstawienia teatralne, na które trudno się dostać. To głównie „lekki” repertuar, ale nie tylko.
Czyli sondaże po prostu wprowadzają nas w błąd?
Pewnie nie, ale może po prostu widzowie nie chcą oglądać beznadziejnych filmów i nudnych przedstawień teatralnych.
Lubi Pani tańczyć?
Lubię, ale trochę się wstydzę. Czasem na dyskotece, kiedy jest dużo ludzi, tańczę.
A jednak odmówiła Pani udziału w programie „Taniec z gwiazdami”.
Nawet miałam ochotę w nim wystąpić, ale wystraszyłam się tej ogromnej ilości pracy i poziomu, który koleżanki w ostatniej edycji bardzo zawyżyły. Szczęśliwie się złożyło, że wcześniejsze zobowiązania wykluczyły mój udział w programie. Przyczyną mojej rezygnacji jest, między innymi, wyjazd do Toronto z warszawskim Teatrem Syrena. W jedną z niedziel zagramy tam przedstawienie „Pecunia non olet?”.
Dziękuję za rozmowę
Grażyna Wolszczak, aktorka znana z serialu „Na Wspólnej”
- W roku 1983 ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralnąw Warszawie. Przez Teatr Nowy w Poznaniu, autorski teatr Janusza Wiśniewskiego przy Teatrze Studio, warszawski Teatr Rozmaitości, znalazła się w Teatrze Dramatycznym.
- Popularność zyskała m.in. dzięki serialom telewizyjnym: „Wiedźmin”, „Matki, żony i kochanki”, „Klan”, „Na dobre i na złe”, „Marzenia do spełnienia”, serialom dla dzieci: „Maszyna zmian”, i „Trzy szalone zera”. Aktualnie w serialu „Na Wspólnej” gra Basię Brzozowską.
- Osoba mocno stojąca nogami na ziemi, z głową w metafizycznych chmurach. Marzy o egzotycznych podróżach. Matka 14-letniegoFilipa. Związana z Cezarym Harasimowiczem.