38-letni Maciej Bartoszek nowym trenerem Zawiszy jest od czwartkowego przedpołudnia. Zaraz po podpisaniu kontraktu wyszedł z piłkarzami na pierwszy trening. „Express” rozmawiał z nowym szkoleniowcem po jego zakończeniu.
Zajęcia na luzie, bez dużych obciążeń...
Faktycznie, było na luzie, trochę taktyki, trochę treningu strzeleckiego, ale tak jest zawsze w czwartek, gdy zespół gra w sobotę mecz.
Od kiedy prowadził Pan rozmowy z Zawiszą?
Mieliśmy ze sobą kontakt od jakiegoś czasu, już dwa razy rozmawiałem z Radosławem Osuchem, można powiedzieć, że do trzech razy sztuka. Czy długo się zastanawiałem? Nie, to była kwestia tygodnia, dogrywaliśmy szczegóły. Ostatnio byłem na meczu ze Stomilem i po nim dogadaliśmy się.
Dlaczego Zawisza?
Chociażby dlatego, że zespół od początku był głównym kandydatem do awans do ekstraklasy. Nic się nie zmieniło, a ja lubię takie wyzwania. A ponadto jestem z regionu (Maciej Bartoszek mieszka w Ciechocinku - przyp. Fa)
Długo Pan nie wytrzymał bez ławki, z Legionovii odszedł Pan po nieco dwóch miesiącach, dlaczego?
Złożyłem rezygnację, mimo że zespół dobrze grał i zdobywał punkty. Moja rezygnacja była podyktowana pewnymi czynnikami, ale nie chciałbym o tym mówić.
Wspomniał Pan o meczu ze Stomilem, jakie wrażenia?
Bardzo pozytywne. Przede wszystkim jeśli chodzi o organizację gry. Dobrze to wyglądało, zespół bardzo cierpliwie starał się konstruować akcje. W drugiej połowie przeciwnik bardziej się otworzył i to była woda na młyn dla zawiszan. Ale przede wszystkim zespół w tym meczu prezentował się bardzo konsekwentnie taktycznie, był zorganizowany. Czyli prezentował te cechy, które lubię u piłkarzy i w drużynie. Do tego dochodzą indywidualne umiejętności zawodników i wtedy można się cieszyć z wygranego meczu.
Gra Zawiszy do przodu wygląda dobrze, ale zespół traci dużo bramek. Znajdzie Pan na to sposób?
Są pewne pomysły, żeby poprawić grę w defensywie.Już rozmawialiśmy w gronie trenerskim na ten temat. Gdzieś tu już wcześniej było to też zauważone. Powinno to przynieść efekty.
Jaka jest Pana wiedza na temat piłkarzy Zawiszy?
Z Łukaszem Sapelą pracowałem w Bełchatowie dwa lata. Z innymi zawodnikami Zawiszy nie miałem do czynienia na co dzień, ale oczywiście znam ich z meczów, które oglądałem, także w ekstraklasie. Mają swoją wartość.
Jak może wyglądać sobotni mecz w Chojnicach?
Zespół z naszego regionu, więc dużo wiemy o nim, ale do końca będziemy go analizować. Większość zespołów, które grają z Zawiszą, poza nielicznymi wyjątkami, liczy na kontry, czeka na błąd. Dlatego my musimy być na boisku cierpliwi, rozważni, konsekwentni, czyli grać swoje.